Okruchy dobra

książka

Wydawnictwo W.A.B.
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

W święta Bożego Narodzenia samotność i brak miłości stają się wyjątkowo dokuczliwe. Dla Anny to pierwsze święta po rozwodzie. Jowita również nie ma nadziei na powrót męża do domu, co więcej, musi to jakoś wytłumaczyć swojej córeczce. Roman samotnie wychowuje dorastającego syna, jednak ich relacja jest bardzo burzliwa. Małgorzata w ogóle nie ma kontaktu z córką, jeśli nie liczyć kartek pocztowych przesyłanych kilka razy do roku.

Losy siedmiorga bohaterów krzyżują się podczas dwóch przedświątecznych grudniowych dni w Krakowie. Każda z osób, mimo że pogrążona we własnych problemach, zdobywa się na drobny altruistyczny gest wobec bliźniego. Te kamyczki zaś uruchamiają lawinę wydarzeń, które nieoczekiwanie zmienią życie bohaterów.

Ceniony duet pisarski (autorki Ogrodu Zuzanny) prezentuje bożonarodzeniową opowieść, która rozgrzeje każde serce!
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: W.A.B.
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 31.10.2018

RECENZJE - książki - Okruchy dobra

4.6/5 ( 12 ocen )
  • 5
    10
  • 4
    1
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    1

Inthefuturelondon

ilość recenzji:1

brak oceny 9-12-2018 16:18

Świąteczne powieści to zdecydowanie coś, co poprawia mi humor w ostatnim czasie. Każda z tych historii jest piękna, pełna domowego ciepła oraz radości. Tym razem zmierzyłam się z twórczością autorek Ogrodu Zuzanny, więc jak oceniam tę powieść?

Po raz kolejny mam do czynienia z powieścią autorstwa dwóch autorek. Jeszcze jakiś czas temu myślałam, że nie potrafiłabym się przekonać do książek napisanych przez więcej, niż jednego autora. Na szczęście, poznałam powieści Dwanaście życzeń, a także Okruchy dobra, o której opowiem Wam trochę więcej.

Głównego bohatera tak naprawdę tutaj nie ma, ponieważ każdy z bohaterów w pewnym momencie odgrywa rolę pierwszoplanową. Najbardziej poruszyła mnie sytuacja Jowity, której mąż wyjechał do Holandii do pracy, i od pewnego czasu unikał z nią kontaktu. Podejrzewam, że nie poruszyłoby mnie to, gdyby nie Zosia. Dziewczynka uparcie wierzy w powrót ojca do domu i z ogromnym zaangażowaniem przygotowuje dla niego prezent. Jest to jeden z najbardziej wzruszających fragmentów w powieści.

Historia Romana i jego syna również jest bardzo wzruszająca. Skojarzyła mi się ona trochę z drugą częścią filmu Listy do M. Nie mogę powiedzieć za bardzo, na czym polega według mnie to podobieństwo, ponieważ nie chcę zaspoilerować komuś książki. A z moimi umiejętnościami, mogłoby do tego dojść.

Najbardziej denerwującą bohaterką według mnie, jest pani Małgorzata. Starsza kobieta, która przez całe życie traktowała swoją córkę jak wroga. Niespełniona miłość i takie tam, ja rozumiem. Jednak dziecko nie jest temu winne, w żadnym stopniu. Ta bohaterka wydała mi się zarozumiałą babą, która myśli, że jest idealna i wszystko jej wolno. Nie cierpię takich ludzi.

Dzięki umiejętnościom autorek, książkę czyta się bardzo przyjemnie i bardzo szybko, naprawdę. Jest to bardzo ciepła opowieść o tym, że w wigilię wcale nie musimy być samotni. Możemy zażegnać rodzinne konflikty i spędzić po prostu ten czas razem, śmiejąc się i po prostu będąc razem. Myślę, że tę książkę powinni przeczytać wszyscy, którzy uwielbiają atmosferę świąt, a także miłośnicy powieści obyczajowych.

Bo czasami wystarczy mały okruszek, żeby dzień stał się lepszy.

joanna

ilość recenzji:1

brak oceny 24-11-2018 19:41

Siedem osób, siedem różnych historii. Czy mają one ze sobą coś wspólnego? Święta Bożego Narodzenia to czas wspólnego kolędowania, spędzania czasu z rodziną i bliskimi. Czy jednak każdy ma kogoś takiego, z kim chciałby spędzić ten czas?
W tej książce znalazło się kilka takich historii, które w zasadzie na początku nie są ze sobą powiązane. Możemy poznać niezbyt szczęśliwe historie kilku osób. Na początku myślałam, że są to opowiadania zupełnie ze sobą niepowiązane. Okazało się jednak, że świetnie i bardzo spójnie łączą siew jedna całość.
Fajne jest jednak to, że próbujemy zrozumieć i współczujemy każdemu bohaterowi z osobna.
Nasi bohaterowie to nie cukierkowe i piękne postacie, które grzecznie celebrują święta. To ludzie ze swoimi problemami, tacy, których możemy znaleźć wszędzie wokół nas. Rozpad małżeństw, zdrada, śmierć to takie ludzkie problemy, z którymi borykają się ludzie. To wszystko jest tak złe niesprawiedliwe, że czasami wydaje się blokadą dla naszego szczęścia, którego nie dopuszczamy do siebie w obawie przed kolejnym ciosem.
Czy tu jednak uda się naszym bohaterom uzyskać, choć odrobinę szczęścia i radości?
Na koniec wigilijny stół, przy którym zasiada 12 osób, przy dwunastu potrawach, jest symbolem jedności. Bo to taki magiczny wieczór, który czasami rozwiązuje nasze problemy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Początkowo smutna i bolesna w finale przynosi radość i nadzieję na lepsze jutro. Nie jest to typowa świąteczna bajka, ale jest warta przeczytania.
Polecam jako świąteczny prezent.

Małgorzata Bojarun

ilość recenzji:232

brak oceny 14-11-2018 10:05

"Okruchy dobra" to powieść, która zbudowana jest według uwielbianego przeze mnie schematu. Najpierw poznajemy kilka osób, pozornie ze sobą niezwiązanych. Następnie drobne sprawy, przypadki i zbiegi okoliczności, lekkie muśnięcie i wymienione w biegu spojrzenie - to wszystko powoduje, że losy bohaterów zaczynają splatać się ze sobą. Początkowo delikatnie, niczym pajęczyna, snują się wspólne nitki, które wraz z rozwojem wydarzeń, przeradzają się w uczucie i przywiązanie. To jest schemat powieści, który przyciąga mnie jak magnes. Jeżeli dodamy do tego magię Świąt Bożego Narodzenia, otrzymamy książkę, która skradła moje serce.
Siedmioro bohaterów (nie licząc ptaszka, kota i konia) pozornie niezwiązanych ze sobą. Jowita, Małgorzata, Szymon, Anka, Roman, Karolina i Ignacy - każdy wyjątkowy, każdy poharatany przez los, każdy oczekujący od świąt Bożego Narodzenia chwili wytchnienia. Jowita samotnie wychowująca córeczkę, musi uporać się z porzuceniem przez męża. Anna pragnie ciszy i spokoju po rozwodzie. Roman który stracił żonę, pragnie od syna (obwiniającego go o śmierć mamy) choć cienia uśmiechu, Szymon kocha ale jest inna i jeszcze coś.... Najbardziej ujął moje serce Ignacy - krakowski dorożkarz - samotnik, któremu do szczęścia potrzebne jest jedynie towarzystwo jego konia, pieszczotliwie zwanego Adasiem. Losy tych osób są najczęściej smutne i przejmujące, jednak autorki przeplatają je świątecznymi drobiazgami, tak zwykłymi dla tego magicznego okresu. Śledzie, pierogi, zakupy na ostatnią chwilę, wybieranie bombek, problemy z zaparkowaniem auta przed sklepem - to wszystko dodaje tym historiom szczypty magii i zapachu pierników z pomarańczami.
Gdzieś tak w połowie powieści zaczynamy czuć, że coś się zmienia. Pozornie drobne gesty i sprawy, ta przemożna chęć niesienia pomocy innym w przedświąteczny czas powodują, że poszczególne osobny zaczynają się spotykać. Niby przypadkiem, niby niechcący - przecież to magiczny czas prawda?
Zakończenie jest piękne. Ciepłe i wzruszające. Czytając wzruszyłam się nieziemsko. Przecież to z jednej strony takie prawdziwe, a z drugiej bajkowe i magiczne.
To powieść z tych, które zostają w sercu na długo. Jest taka zwykła, a jednocześnie świątecznie magiczna. Tu nie ma przekoloryzowanych bohaterów rodem ze świątecznych reklam Coca - coli i Kawy Jacobs. Jest za to zwykłe życie - trudne i często okrutne - w które wkrada się iskierka nadziei przyniesiona przez Aniołka. Fabuła została osadzona w Krakowie, a w tym mieście prezenty przynosi dzieciom właśnie Aniołek, a nie Mikołaj. Kraków jest tym miastem, który do powieści świątecznych wyjątkowo pasuje. Sukiennice, Rynek obsypany śniegiem i dorożki. Dorożki to bardzo ważny element, bo dzięki nim mogłam poznać mistrza drugiego planu - konia Adasia. Adaś to najlepszy przyjaciel Ignacego. To On codziennie zmusza swojego właściciela do wstania z łóżka. Przecież trzeba konia nakarmić, trzeba zarobić na paszę, wyczyścić zwierzaka i szepnąć w uszko kilka ciepłych słówek. Jeżdżą więc wysłużoną bryczką po magicznym Krakowie i wożą zabieganych ludzi. Aż pewnego dnia do dorożki wsiada Małgorzata...
Autorki stanęły na wysokości zadania tworząc świąteczną powieść o prozie życia. Każdy z bohaterów na pierwszy rzut oka wydaje się nieszczęśliwy, ale wystarczy mały gest, garstka czułości i magia świąt wygrywa. Bo to właśnie Święta Bożego narodzenia są tym czynnikiem, który w naszych bohaterach budzi chęć do przeżycia czegoś niesamowitego. Gotowi na przyjęcie Bożonarodzeniowego Aniołka chwytają życie garściami. Czego i Wam życzę.