Książka, która spełnia różnorodne oczekiwania czytelników. Ci, którzy chcieliby usystematyzować swoją wiedzę w zakresie kawalerii, będą mogli to zrobić. Czytelnicy, którzy chcą tylko dowiedzieć się czegoś o kawalerii, zorientować się pobieżnie, czym różniły się pułki ułanów, szwoleżerów i strzelców konnych, też powinni sięgnąć po tę pozycję książkową. Jeżeli ktoś chciałby poczytać coś lekkiego, przyjemnego i wypełnionego mnóstwem żartów i dykteryjek, też się nie rozczaruje. A jeśli ktoś poszukuje pieśni ułańskich, tak zwanych żurawiejek, to tu znajdzie pełne kompendium wiedzy. Poszukujący wiadomości na temat szkolenia kawalerzystów, ich życia codziennego, stosunków panujących między oficerami i szeregowymi oraz sposobu w jaki obchodzili święta, również nie doznają zawodu. Natomiast każdy po lekturze tej książki będzie miał pewność, iż prawdziwy oficer to dżentelmen, a zarazem to coś więcej niż zawód, to powołanie. Parafrazując generała Ślaskiego opisanego w książce, gdy dokonywał inspekcji ćwiczeń szwadronów, praca autora byłaby jeszcze lepsza, gdyby nie pozostawił tylu literówek oraz błędów w składni, jednym słowem „... lepszego szwadronu nie byłoby w armii...”