Grzegorz Ciechowski, a właściwie cały zespół Republika, to legenda polskiej sceny muzycznej. Taka legenda wręcz zasługuje na dobrą książkę o sobie samym ? chociażby dla późniejszych pokoleń, które natkną się na tą muzykę i będą chciały wiedzieć coś więcej na jej temat. Niestety, ta książka nie jest tą dobrą.
Na książkę ?Obywatel i Małgorzata? natknęłam się przypadkowo przeglądając internet. Jednak jeśli już się natknęłam, to szybko zamieszkała ona na mojej półce. Po pierwszych przeczytanych stronach myślałam, że będzie to książka z której dowiem się wielu ciekawych rzeczy na temat tego jakim człowiekiem był Ciechowski, oraz oczywiście o jego karierze muzycznej czy to w Republice, czy jako Obywatela G.C. Nie najgorzej zredagowana książka, czyta się ją całkiem szybko, atrakcyjne są też zdjęcia ? dość prywatne, które nie często można znaleźć w internecie.
Im dalej w las, tym było coraz gorzej. Książka niesamowicie wciągnęła, ciężko było się od niej oderwać, chociaż ja mam tak z większością książek, w których tekst nie jest podzielony na rozdziały. Zwyczajnie nie wiem, kiedy przestać żeby nie stracić wątku. Wciągnięcie to absolutnie nie było spowodowane fabułą. Tak jak na początku nie przeszkadzał mi fakt, że Małgorzata Potocka bardzo dużo mówi w tej książce także o sobie i swojej karierze, tak z kartki na kartkę drażniło mnie to coraz bardziej. Patrząc z perspektywy przeczytanej całej książki, biorąc do ręki ?Obywatela i Małgorzatę? dostajemy opowieść, w której była partnerka Ciechowskiego, chce pokazać jak wielką artystką jest i jak duży miała wpływ na rozwój, a także sam kierunek kariery swojego partnera. Stanowczo za dużo tutaj Małgorzaty, a za mało Obywatela. Gdyby nie ten fakt, że w książce wyraźnie widać próby usprawiedliwiania się, a właściwie elementy jakiejś terapii po utracie kogoś bliskiego, wydaje mi się że książka mogłaby być bardziej interesująca, albo odrobinę mniej męcząca czytelnika.
Spoglądając na tą książkę z innej strony i nie szukając w niej ciekawej opowieści o muzycznej ikonie (jaką prawdopodobnie miała być), możemy jednak zobaczyć kilka plusów. Osoby które interesują się szeroko pojętą sztuką z pewnością kilka razy uśmiechną się do siebie czytając w książce fragmenty nawiązujące na przykład do dzieła ?Mistrz i Małgorzata? Bułhakowa. Nie jest to jednak powód, dla którego warto czytać tą książkę, bo mimo że nawiązania są, to nie na takim poziomie by dostały poklask od samego Bułhakowa zza grobu, czy kogokolwiek innego. Plusem jest też to, że w książce możemy zobaczyć jak w latach 80?, w Polsce funkcjonowało społeczeństwo artystów. Nie oszukujmy się, zaciekawi to jednak nielicznych.
Właściwie nie wiem, czy polecam komukolwiek tą książkę. Fanatyków Grzegorza Ciechowskiego z pewnością ona zawiedzie jeśli nastawią się na książkę o nim samym. Nie jest to też w żadnym wypadku ?pozycja obowiązkowa? dla osób które zwyczajnie lubią czytać. Traumy ta książka nie przyniesie, rozrywki niezbyt dużo, więc decyzje o jej przeczytaniu najlepiej podejmijcie sami.