Eksperymenty genetyczne, klonowanie, prace na komórkach macierzystych, zapłodnienie in vitro - to co kiedyś należało do gatunku science fiction, dziś jest tematem budzącym wiele dyskusji i kontrowersji, ale sprawą realną.
Możliwości jakie daje coraz bardziej wyspecjalizowana, zaawansowana technika biomedyczna dają nadzieję wielu chorym, ale i przerażają. Jest przecież na świecie grupa ludzi, którzy z chęcią wykorzystają osiągnięcia nowoczesnej medycyny do swoich egoistycznych celów. Czasami choć chęć takich eksperymentów ma szlachetne pobudki to mogą one skończyć się w tragiczny sposób.
Jak byśmy bowiem ocenili klonowanie własne babki, wynikające z chęci posiadania potomstwa? „Nowa Mary” autorstwa Camille De Angelis to przewrotna książka o tym, jakie konsekwencje może mieć złamanie zasad bioetyki.
Lucy Morrigan, genetyk i egoistyczna dziwaczka żyjąca życiem przodków nie może z niewiadomych przyczyn zajść w ciążę. Jej partner, wykładowca łaciny Gray również pragnie potomka, ale sposób w jaki Lucy pragnie stać się brzemienną, jest łagodnie mówiąc kontrowersyjny. Mary bowiem postanawia dzięki próbce krwi na starym materiale sukienki...sklonować swoją babkę.
Z pozoru eksperyment wygląda na normalną ciążę, tyle tylko, że Mary nie wzięła pod uwagę pamięci komórkowej. Wiąże się to z tym, że dziecko przychodząc na świat będzie miało tyle lat, ile osoba w chwili pozostawienia próbki DNA. Tak zaczyna się niezwykła historia, pełna cudów, paradoksów natury, ale i budząca przerażenie. Eksperyment bowiem wymyka się spod kontroli, a co więcej, tajemnicze zachowania osób uczestniczących w tych manipulacjach genami zaczynają wzbudzać podejrzenie.
Ale cicho sza! Nie zdradzę już ani słowa więcej, bo makabrycznie ciekawa i wizjonerska treść książki musi obronić się sama. „Nowa Mary” to nowy rodzaj literatury z pogranicza powieści i naukowych opracowań, godna pochwały samego Lema.