- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.niec trafiła w moje ręce. Stałem koło betonowej ściany bloku mieszkalnego z wielkiej płyty. Odwróciłem zdjęcie. Po drugiej stronie naniesiono cyrylicą napis: ,,Donieck 1979". - Gratulujemy - uśmiechnął się z przekąsem kierownik. - I co, zabieracie go sobie? - Oczywiście, czeka na niego rodzina. Nie wiemy, jak trafił na waszą stronę granicy, pewnie wyszedł z domu i zabłądził... Ale to dobrze, że się znalazł. - Idziemy - zwrócił się do mnie. - Już? - zdumiałem się. - A na co mamy jeszcze czekać? - Wzruszył ramionami. - Świadectwo weź ze sobą, nostryfikujemy ci je w Doniecku. Donieck. Ta nazwa wzbudziła w moim umyśle jakieś echa. I jednocześnie się zaniepokoiłem. Wywołałem z pamięci mapę południowej części ZSRR. Zagłębie węglowe, około miliona mieszkańcó Jeśli mieszkałem w tym mieście, to jakim cudem wyszedłem z domu, zabłądziłem i znalazłem się z rozbitą głową tysiąc kilometrów dalej? I jak niby miałbym przekroczyć przypadkowo granicę - sześć rzędów zasieków drutu kolczastego, zaminowanego, pod napięciem, pilnowanego z obu stron przez patrole z psami? No i wreszcie kto i po co rozbił mi głowę? Coś tu strasznie śmierdziało. Pożegnałem się z dyrektorem i kierownikiem. Jeden oficer ruszył przodem, drugi szedł za mną, jak gdyby bali się, że ucieknę. Poczułem chłód w żołądku. Wyszliśmy przed budynek. Część uczniów jeszcze nie poszła do domów, ganiali się i rozmawiali, wreszcie wolni. Oficer otworzył drzwiczki UAZ-a i wykonał zachęcający gest. Wpakowałem się od razu na tylne siedzenie. Kątem oka zobaczyłem Maćka. Stał w drzwiach liceum i patrzył zdumiony. Nie dziwiłem się. Nie co dzień widzi się kumpla w towarzystwie oficerów ,,zaprzyjaźnionego mocarstwa"... Pomyślałem, że może warto się było pożegnać, ale ostatecznie później wyślę mu kartkę. Samochód ruszył i wykręciwszy, pomknął w stronę centrum. - To co, do ambasady? - zaciekawiłem się. - Dostanę paszport - Nie - uciął oficer. - Szkoda czasu. Pojedziemy do naszej bazy w Legnicy, skąd polecisz samolotem na Ukrainę. Uruchomił radio. - Tu czwórka - rzucił po rosyjsku. - Źrebię w Głośnik zagdakał coś, ale nie zrozumiałem. Przemknęliśmy przez most Syreny. Poniatowszczaka ciągle jeszcze remontowano. Minęliśmy Pałac Kultury i pojechaliśmy Grójecką. Oficerowie milczeli, a ja myślałem. Coś mi się tu nie zgadzało. Przecież znacznie prościej byłoby wysłać mnie samolotem rejsowym do Legnica? Po co jechać aż tyle kilometrów? Chyba że mój odlot miał być utrzymany w ścisłej tajemnicy. Nie, co za Popatrzyłem na brezentowy dach samochodu. Jaki mógł być stopień wojskowy ludzi, którzy mnie wieźli? Nie znałem radzieckich rang ani wzorów epoletów, ale chyba dość wysoki. Kurczę, i dlaczego byli wojskowymi? To wszystko powinno wyglądać zupełnie inaczej. Do domu dziecka powinien przyjść list z ambasady, tam by mnie sprawdzili, wystawili paszport, wsadzili w samolot do ZSRR i po problemie. Albo przyszedłby cywilny pracownik ambasady, porównał fotografie i zabrał mnie ze sobą. Tymczasem wysyłają dwóch żołnierzy samochodem i wiozą cholera wie doką Nawet nie powiedzieli, jak się naprawdę nazywam! A chyba od tego powinni zacząć... Dojechaliśmy do ulicy Banacha, gdy nieoczekiwanie drogę zajechała nam odrapana nyska. Kierowca wdepnął hamulec i wychylił się, żeby puścić wiąchę. Wszystko rozegrało się błyskawicznie. Do UAZ-a doskoczyli czterej uzbrojeni w pistolety mężczyźni. Ich twarze zakrywały kominiarki. Błyskawicznie wywlekli obu oficerów z samochodu i wykręciwszy im ręce, wpakowali do furgonetki, która natychmiast wystartowała z piskiem opon. Patrzyłem na to oniemiały. Ktoś wskoczył za kierownicę i UAZ też ruszył, zakręcając płynnie w stronę Woli. Całe zajście trwało może piętnaście sekund. Treść dostępna w pełnej wersji eBooka. Copyright (C) by Andrzej Pilipiuk Copyright (C) by Fabryka Słów sp. z , Lublin 2007 Wydanie IV ISBN 978-83-7574-454-5 Wszelkie prawa zastrzeżone All rights reserved Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. Projekt i adiustacja autorska wydania Eryk Górski, Robert Łakuta Ilustracja na okładce Vladimir Nenov Projekt okładki Szymon Wójciak Ilustracje Andrzej Łaski Redakcja Katarzyna Pilipiuk, Karolina Wiśniewska Korekta Magdalena Byrska Skład wersji elektronicznej Sprzedaż internetowa Zamówienia hurtowe Firma Księgarska Olesiejuk sp. z 05-850 Ożarów Mazowiecki, ul. Poznańska 91 : 22 721 30 00 , e-mail: Wydawnictwo Fabryka Słów sp. z 20-834 Lublin, ul. Irysowa 25a tel.: 81 524 08 88, faks: 81 524 08 91 e-mail:
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | dla dzieci, książki przygodowe, fantastyka, fantasy, książki na jesienne wieczory |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 125x195 |
Liczba stron: | 394 |
ISBN: | 978-83-7574-742-3 |
Wprowadzono: | 06.11.2017 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.