Druga część powinna ciągnąć dalej losy bohaterów, prawda? No to nie, nie musi. Mamy tu więc nowe osoby w postaci choćby Salomei Klementyny Przygody z jej burzą rudych loków i tendencją do potknięć, przewrotów poślizgnięć i uderzeń losowymi części ciała w losowe przeszkody. No i rodzinką: rozgadaną matką-joginką i tym podobne, ojcem hołubiącym tylko syna i owego syna, Niedasia studenta. Salka opuszcza rodzinną Kotlinkę Kłodzką i przenosi się do Wrocławia, o dziwo, na Lipową 5. Dziwnie zaczyna się już podczas jej podróży taksówką, bo zostaje wręcz wyrzucona daleko od adresu. Jakby taksówkarz czegoś się bał. No ale czego można, skoro w domu mieszka staruszka? Raz sypiąca łaciną (tą niepodwórkową) i przewiercająca wszystko zimnymi żółtymi źrenicami, raz wyluzowana, lubiąca palić, gotować i podśpiewywać pod nosem, czy nawet dziwnie szwargocąca po niemiecku. Babuszka z rozdwojenie (roztrojeniem?) jaźni? A to dopiero początek dziwów, na które Salcia niekoniecznie jest przygotowana. W domu nie uświadczysz WIFI, a nawet analogowych telefonów zanim nie wrzaśnie się do głosów w słuchawce, by się koncertowo zamknęły. Nachodzą go dość dziwnie zachowując się osoby, znajdują się podejrzane pomieszczenia i pełno wszędzie nici. Ale to nie koniec dziwności, bo okazuje się, że Niedaś, od którego uciekała tak Salomea, jakoś ją odnajduje i? odnajduje też wspólny język (i instancje w WoWie!) z siostrą Bolesną, współwłaścicielką domu i niedoszłą ofiara wypadków w parku, który był, ale też nie do końca był prowodyrem. Trudno to wytłumaczyć bez spilerów, więc nie będę więcej się na ten temat rozpisywać. Grunt, byście wiedzieli, że są tu trupy i że Niedaś to Niedaś i co jak co, ale zapędów morderczych raczej poza MMORPG nie ma. Tak na marginesie: mam szczęście, że o Word of Warcraft choćby słyszałam, a i niejednego mobka w grach online zabiłam, bo pewnie takie rozmowy jak ta poniżej byłyby dla mnie trudne do ogarnięcia: ?-Dajesz, Jadźka, dajesz!!! (?) ? Agro! Ściągnij agro!!! (?) ? Uwaga, dziad rośnie, dziad rośnie! (?) ? Killnij gada!!! (?) ? A teraz kill shotem go, KILL SHOTEM!!!? Co dostajemy w drugim tomie? Świetną powieść grozy, okraszona dużą ilością ironii oraz sarkazmu, którą z całej trylogii naprawdę chciałabym zobaczyć w wersji kinowej. Pani Marto, widzę potencjał jak u Kinga i Mastertona, choć ten drugi jest moim skromnym zdaniem niedowartościowany. Wartka akcja, trochę paranormalnych zjawisk, ale nie za dużo, kryminał, świetnie zaplanowane i opowiedziane postaci, twisty fabularne i dopracowanie każdej niteczki w tym ściegu. Btw. krawiectwo jest dość ważne w całej powieści. I dialogi, oj, dialogi są tu pieruńsko dobre! Co jak co, ale nie ma tu klątwy drugiego kiepskiego tomu!