Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Przyjaciółka   Książka 37,28 zł
Paderborn Langer Tom 2   Książka 32,93 zł
Tajemnica domu Uklejów   Książka 37,49 zł

No Logo

książka

Wydawnictwo Świat Literacki
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Podstawowe przesłanie Klein brzmi: chociaż nie poddane niczyjej kontroli międzynarodowe korporacje, wobec bezsilności rządów poszczególnych państw, w coraz większym stopniu sprawują bezpośrednią kontrolę nad naszą "globalną wioską", ich władza nie jest nieograniczona. Z dnia na dzień rośnie ilość niezależnych środowisk, które zniecierpliwione arogancją koncernów aktywnie sprzeciwiają się ich polityce i odnoszą na tym polu znaczące sukcesy (np. w 1999 r. wielotysięczne protesty alterglobalistów zablokowały podpisanie Wielostronnego Układu o Inwestycjach, który umocniłby wszechwładzę korporacji).
Esencją książki jest analiza wszelkich form obywatelskiego sprzeciwu - od twórczych ataków na reklamy, poprzez bojkoty określonych towarów i pozwy sądowe, po wywieranie wpływu na władze lokalne. Autorka nie tylko się im wnikliwie i krytycznie przygląda, ale też zachęca do aktywnego włączenie się w te działania.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Świat Literacki
Oprawa: miękka
Wprowadzono: 22.11.2004

RECENZJE - książki - No Logo

4.9/5 ( 7 ocen )
  • 5
    6
  • 4
    1
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

Ewelina Dyda

ilość recenzji:34

brak oceny 20-05-2010 19:49

Książka Naomi Klein No logo nazywana jest biblią alterglobalistów. Nie bez powodu, gdyż autorka niezwykle wnikliwie, a do tego przejrzyście, przedstawia procesy zagarniania coraz to większych przestrzeni życia przez międzynarodowe korporacje. A wszystko zaczyna się od marki. Już dawno minęły czasy kiedy miejscowi robotnicy wytwarzali produkt, a miejscowy sprzedawca dostarczał go konsumentowi. Korporacje doprowadziły do takiej sytuacji, w której produkt ma drugorzędne znaczenie, o wiele bardziej liczy się fakt jakie logo dany produkt sobą firmuje. Innymi słowy, liczy się marka a nie sam produkt. Co za tym idzie, korporacje wykładają ogromne ilości pieniędzy na cele marketingowe, reklamę, promocję. Efekty takich działań są chyba wszystkim dobrze znane. Widać to doskonale w charakterze współczesnej przestrzeni publicznej. W każdym większym mieście osaczają nas billboardy, krzykliwe reklamy na miejskich autobusach, ulotki, plakaty, neony, szyldy... Reklama jest wszędobylska i składa się na pejzaż ometkowanej rzeczywistości. Jak już wspomniałam, na reklamę idą ogromne nakłady pieniężne. Aby korporacje mogły sobie na to pozwolić, oczywiście w jakimś sektorze swojej działalności muszą poszukać oszczędności. Skoro liczy się marka, a nie produkt tym sektorem staje się proces produkcji. Wielkie firmy zamykają więc fabryki, miejsca produkcji, ale przede wszystkim setki miejsc pracy. Przenoszą je do krajów rozwijających się, gdzie siła robocza jest o wiele tańsza i wydajniejsza. Z ekonomicznego punktu widzenia korporacji takie działanie jest jak najbardziej korzystne. Etycznie jednak nie ma to żadnego uzasadnienia. Raz, że pozbawia się miejsc pracy miejscową ludność, a dwa, że tą samą pracą obarcza się niewolniczych pracowników w innych częściach świata. Pracują oni w tzw. strefach wolnego handlu, które z punktu widzenia takiego pracownika z wolnością nie mają nic wspólnego. Robotnicy to głównie młode kobiety i dzieci. Ich praca odbywa się w uwłaczających godności warunkach, w strachu, dzień pracowniczy często przekracza nawet normę dwunastu godzin (jakże znakomicie za to wzrasta wydajność). Do tego dochodzą głodowe stawki pensyjne. W takich miejscach pracy (a raczej obozach) często dochodzi do wypadków wynik nie przestrzegania podstawowych zasad BHP przez administratorów budynków, w których znajdują się fabryki; na porządku dziennym jest zmęczenie, niedożywienie, choroba, śmierć... Tym bardziej nie może być mowy o przestrzeganiu jakichkolwiek zasad Kodeksu Pracy. A wszystko to na zlecenie międzynarodowych korporacji. Po trzeba zauważyć, że wszelkiego rodzaju nadużycia nie odbywają się pod szyldem wielu znanych marek, lecz właśnie na ich zlecenie. Znane marki nie są właścicielami fabryk produkujących produkt, który firmują swoim logo, tak jak to było kiedyś. Dzięki temu znakomicie mogą uciec od odpowiedzialności prawnej, niesmak etyczny jednak pozostaje. Korporacje nie ustrzegły się jednak zarzutów co do braku jakichkolwiek działań zmierzających do uregulowania sytuacji w fabrykach produkujących ich produkty. To wszystko to jednak za mało, aby całkowicie wyeliminować wyzysk jaki stosują wielkie korporacje. Dlatego też różnego rodzaju niezależne organizacje robią wszystko, aby budować świadomość społeczną i postawę niezgody na taki stan rzeczy. Bojkot, prowokacja, manifestacja, bunt to tylko nieliczne ze sposobów przeciwdziałania polityce wielkich firm. A jest się przeciw czemu buntować. Z faktu, że korporacje likwidują swoje miejscowe fabryki wynika sytuacja, w której zmienia się charakter gospodarki z produkcji przestawia się ona na sektor usług. Stąd w krajach rozwiniętych, jak grzyby po deszczu, pojawiają się różnego rodzaju galerie handlowe z firmowymi salonami różnych marek. A w nich, choć na mniejszą skalę niż w sektorze produkcji, kolejny wyzysk. Praca często odbywa się na pozakodeksowych umowach (umowy zlecenia, praca tymczasowa etc.); cięcie kosztów i praca za płacę minimalną, bądź niewiele wyższą, wygórowane założenia wskaźnikowe, dwunastogodzinne zmiany, nie przestrzeganie ustawowego czasu na przerwę, uelastycznianie czasu pracy, niepełne etaty, praca w niedzielę, brak związków zawodowych etc. Korporacje uzasadniają to tym, że taka praca to praca dorywcza, tymczasowa, praca dla studentów, dla ludzi młodych, dla których jest ona jedynie przystankiem na drodze do lepszej posady i kariery. To prawda, w wielu przypadkach taki schemat się sprawdza, ale w wielu także nie ma nic wspólnego z takim stanem rzeczy. Większość z tych, którzy uważali, że taka praca to tylko tymczasowa odskocznia od ambicji zawodowych, orientuje się, że utknęli w niej na dłużej, gdyż innej pracy znaleźć nie mogą, kurczowo trzymają się więc tego co mają. A skoro ich praca nie okazuje się pracą tymczasową, to dlaczego nie mieliby korzystać ze wszystkich świadczeń jakie oferuje kodeksowa umowa o pracę? Dlatego, że korporacjom to nie na rękę i już. Koszty produkcji, sprzedaż te dwa sektory muszą być niskie pod względem utrzymania dlatego, aby zyski (te oczywiście muszą być horrendalnie wysokie) można było przeznaczyć na promocję i marketing oraz na... wysokie pensje dyrektorów, menedżerów, kadry zarządzającej ogólnie rzecz ujmując.
Książka Naomi Klein powinna stać się nie tylko obowiązkową lekturą alterglobalisty, ale także zwykłego konsumenta po to, aby miał świadomość co tak naprawdę ukrywa się pod logo jego ulubionych ubrań, butów, kawy, słodyczy, sprzętu komputerowego, fast foodów i wielu innych markowych produktów.