Najbardziej znane polskie filmy powstały na podstawie literatury. Można by dziesiątkami wyliczać tytuły podobnych obrazów wyprodukowanych w innych krajach. Najsłynniejsze postaci filmowe, bohaterowie, którzy znani są powszechnie dzięki filmowi, zostały powołane do życia najpierw w powieści, a dopiero potem zmaterializowały się na szklanym lub białym ekranie. Do kanonu postaci znanych całemu światu trafili w ten sposób Frankenstein, zielony ogr o imieniu Shrek, dziewczęta uczestniczące w pikniku pod Wiszącą Skałą, a dzięki ostatniemu dziełu Wolfgangowi Petersenowi rzesza byłych i aktualnych uczniów wreszcie będzie kojarzyła Achillesa z czymś więcej niż tylko z piętą. Literaci nie zostają w tyle i krocząc śladem filmowców biorą się za adaptację sztuki filmowej. Najczęściej ich osiągnięcia w tej dziedzinie nie wyrastają ponad przeciętność – czytelnik otrzymuje zazwyczaj zestaw dialogów poprzecinanych wprowadzającymi w nie wstawkami narratora. Jednak pisarski świat wciąż poprawia swoje wyniki i oto powstają perełki takie jak „Nigdziebądź” – tajemnicza, wciągająca, oryginalna i – jak zaznaczyli to na okładce wydawcy – wielce osobliwa powieść fantasy, oparta na sześcioodcinkowym serialu telewizyjnym wyprodukowanym przez BBC. Jest to pierwsza samodzielnie stworzona przez Gaimana powieść (zadebiutował napisaną wspólnie z Terrym Pratchettem książką pt. „Dobry omen”). Książka znana jest dziś w wielu krajach, a Neil Gaiman zaliczany do najlepszych pisarzy fantasy na świecie, o serialu natomiast mało kto pamięta.
Angielski tytuł, choć chyba nie mógł zostać lepiej przełożony, zawiera nieco więcej treści niż stworzone przez tłumaczkę Paulinę Braiter polskie nigdziebądź. Angielskie słowo neverwhere zawiera informację o miejscu (where) i czasie (never). Jest to zarazem informacja o niebycie, istnieniu-nieistnieniu nigdzie i nigdy. Dwa sposoby istnienia i dwa światy funkcjonują równolegle w powieści Gaimana. Autor stworzył dwa miasta, z których jedno jest swego rodzaju podszewką, lewą stroną drugiego. Istnieją równocześnie, jedno pod drugim – Londyn Nad i Londyn Pod – jak kanał ściekowy, do którego spływają wszystkie odrzuty realnego, rzeczywistego świata. W trakcie lektury pojawia się pytanie, czy to drugie miasto - ciemne, gorsze, zamieszkane przez złoczyńców i nierealne istoty, zbudowane z ciemnych korytarzy i kanałów, w których obok siebie pływają ludzkie zwłoki i śmieci wyrzucone przez realnych Londyńczyków - nie jest rzeczywistością tkwiącą w ludzkiej podświadomości. Liczni psycholodzy z Zygmuntem Freudem na czele nauczyli nas, że może ona kryć niestworzone obrazy, myśli, o które żaden człowiek by siebie nie podejrzewał. Gdzie więc, jeśli nie w jej przepastnych czeluściach może istnieć złowrogi, rozmieszczony pomiędzy zapomnianymi i dawno zamurowanymi starymi stacjami metra Londyn Pod? Jedyna w swoim rodzaju połowiczność cec[...]e to miasto, które istnieje, ale przecież nie istnieje (jest niemożliwe!) i to istnienie, którego przecież nie ma – główny bohater, Ryszard, jest niezauważany przez ludzi z Londynu Nad, niewidoczny dla dawnych przyjaciół, którzy go nie pamiętają. Więcej – według dawnych znajomych Ryszarda, jego nigdy NIE BYŁO, ale przecież jest – poznajemy go, kroczy tunelami Londynu Pod i pisze w myślach pamiętnik. Opisał Gaiman miłośnikom fantasy realną rzeczywistość, w którą – jak to zwykle bywa w tego typu utworach - wkracza coś niemożliwego. Wyłania się z niej absolutnie niemożliwa forma istnienia – ludzie, którzy nie mają prawa istnieć, miejsce i czas, których nie ma nigdzie i nigdy - neverwhere.
Dodatkową atrakcją, serwowaną przez „Nigdziebądź” są odwołania do literatury i powszechnie znanych zjawisk z kultury i historii. Mamy więc labirynt na miarę wybudowanego przez Dedala, stwora o cechach Minotaura, dowiadujemy się, kto przyczynił się do zatopienia Atlantydy. Absurdalny humor w stylu Terry'ego Pratchetta, nagłe i krótkie zmiany klimatu – w najbardziej makabrycznych i trzymających napięciu momentach można się spodziewać absurdalnego i absolutnie niepotwornego, za to koszmarnie nie na miejscu stwierdzenia jednego z bohaterów – dodają smaczku i tak bardzo zajmującej lekturze.
Książka niesie dość smutne przesłanie na temat nudnego i raczej bezwartościowego życia w realnej rzeczywistości. Przeniesienie głównego bohatera w świat ciemnych sprawek i niebezpieczeństw Londynu Pod zdaje się być dla niego ratunkiem przed nudą i poczuciem bezsensu istnienia. Po skończonej lekturze rodzi się też swego rodzaju pretensja do rzeczywistości o to, że nie dzieje się w niej nic, co ekscytowałoby nieco bardziej niż codzienna wyprawa do pracy. Więcej – rodzi się chęć by śladem Ryszarda zagłębić się w otchłanie własnego umysłu i zaginąć w mieście „Pod” – pełnym przygód i okazji do zostania: po pierwsze – bohaterem, po drugie – trupem.
Opinia bierze udział w konkursie