STRUKTURA
Dlaczego tym razem zaczynam od struktury? Dlatego, że aby zrozumieć to, co mi się podobało, a co mi przeszkadzało w tej książce, musicie wiedzieć, jak jest skonstruowana. K. Cashore postawiła bowiem na coś bardzo nietypowego. Brak tu podziału na rozdziały, jest za to podział na części, z których każda ma swój tytuł. Jednak nietypowe jest to, że pierwsza część jest wprowadzeniem do historii, zaś pozostałe, to różne wersje przebiegu wydarzeń z TEGO SAMEGO OKRESU CZASU. Coś na kształt alternatywnych rzeczywistości. Jane dochodzi do momentu, w którym musi podjąć decyzję, na co chce zwrócić swoją uwagę i czym chce się zająć w pierwszej kolejności. Kogo posłucha? Za kim pójdzie? Czy sprawdzi swoje podejrzenia sama? Każda z tych części opowiada inny wariant. I żeby było ciekawiej - prowadzą one do skrajnie innych wydarzeń. Trochę tak, jakby autorka pozwalała nam wybrać, jak potoczy się historia i jakie będzie zakończenie.
Co jeszcze warto wiedzieć odnośnie struktury? Narracja jest trzecioosobowa i co ciekawe - jest prowadzona w czasie teraźniejszym, co jest raczej rzadkim rozwiązaniem.
MIESZANE ODCZUCIA
No właśnie... Ta książka zdecydowanie pozostawiła mnie z mieszanymi odczuciami. Z jednej strony miała wiele elementów, które ogromnie mi się podobały, ale z drugiej... coś nie zagrało.
Ogromnym i nie wiem, czy nie jedynym w moim odczuciu plusem tej książki był pomysł na historię. Różne wersje tej samej opowieści i to jak bardzo były one od siebie odmienne - mega oryginalne, zarówno w zamyśle, jak i wykonaniu. Na początku nie miałam pojęcia, co mnie czeka, więc byłam ogromnie zdziwiona, gdy przy kolejnej części coś mi zaczynało podobnie brzmieć i zdawało mi się, że coś tu się cofnęło w czasie. Podejrzewałam nawet, że nastąpił jakiś błąd w druku. Jednak jak się okazuje, podobne było tylko kilka początkowych zdań, później już wszystko potoczyło się inaczej.
I jak tak myślę o tej historii, to mam w głowie jedną myśl - ale to genialne! Co więc zawiodło? Niestety, ale sporo elementów. Po pierwsze - chaos. Ten związany z powtarzaniem w kółko tego samego okresu czasu, ale w różnych kombinacjach mi nie przeszkadzał, bo to była cała gratka w Nieskończonych światach Jane, ale już tego chaosu związanego z całym Tu Reviens i bohaterami wybaczyć nie mogę. Momentami strasznie gubiłam się w tej lekturze, lub wręcz traciłam zainteresowanie. Mam świadomość, że autorka chciała wprowadzić tu jakiś chaos, by czytelnik poczuł zwariowany klimat tajemniczej posiadłości, jednak w moim odczuciu średnio jej się to udało i nieco zagubiła się we własnej powieści. Do tego dochodzą bohaterowie, którzy najzwyczajniej w świecie byli nijacy. Pojawiło się ich tylu, że Cashore nie była w stanie jakoś nadać im osobowości, skoro co średnio 100 stron pojawiała się alternatywna wersja wydarzeń poprzedzających galę. Za dużo wątków, za mało treści. Niestety, ale nie udało mi się nawet polubić głównej postaci, czyli Jane. Nie rozumiałam jej wyjątkowości, ani głupiego zachowania, z gadaniem do psa w momencie tropienia ludzi (oczywiście nikt ich nie słyszał, no przecież) na czele. Patrząc też na rozmiary tej książki, można byłoby spodziewać się konkretnej historii, a jednak okazuje się, że to książka... o niczym. Jest nawet parę wersji, ale co z tego, skoro każda z nich wydaje się dziwnie wyrwana z kontekstu i w sumie życia to ona nie zmieni...
Ta powieść zdecydowanie miała potencjał, ale smutne jest to, że autorce nie udało się go udźwignąć i pokazać.
PODSUMOWUJĄC
Nieskończone światy Jane, to książka, której nie można odmówić oryginalności. Kilka alternatywnych zakończeń, które zmieniają się wraz z podjęciem przez Jane różnych decyzji i coraz dziwaczniejsze scenariusze, jakie zaserwowano naszym bohaterom. Powieść nie uchowała się jednak przed wadami, w wyniku czego mogę stwierdzić, że książkę tę można potraktować jako ciekawostkę - jak najbardziej potrafi zainteresować swoją strukturą i całym zamysłem, jednak niekoniecznie zachwyci wykonaniem.
Nie polecam, ale też i nie odradzam, bo to tytuł tak specyficzny, że decyzja o sięgnięciu po Nieskończone światy Jane musi należeć w całości do Was. Znajdą się zapewne osoby, dla których ta lektura będzie gratką, ale też będą tacy czytelnicy, których ta historia ani trochę nie zachwyci. Ja plasuję się gdzieś po środku.
Opinia bierze udział w konkursie