- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ę pytań. Jeśli cię tu nie znajdę, przyjadę do ciebie do domu. Nic na to nie odpowiedział. Odwróciłem się i wróciłem do swojego humvee, żeby tam zaczekać. o o o Po czterdziestu minutach pojawił się wojskowy ambulans i drugi humvee. Kazałem moim podwładnym zabrać wszystko łącznie z wynajętym samochodem, ale nie zaczekałem, żeby popatrzeć, jak to robią. Zamiast tego wróciłem od razu do bazy. Zameldowałem się przy bramie, wróciłem do cudzego gabinetu i poprosiłem moją sierżant, żeby połączyła mnie z Garberem. Zajęło jej to niecałe dwie minuty. - Jak wygląda sytuacja? - zapytał. - Nazywał się Kramer - odparłem. - To wiem - powiedział. - Po telefonie do ciebie rozmawiałem z policją. Co mu się stało? - Atak serca. W trakcie stosunku płciowego z prostytutką. W motelu, którego starałyby się unikać co wybredniejsze karaluchy. W słuchawce zapadła długa cisza. - Cholera - mruknął w końcu Garber. - Był żonaty. - Owszem. Widziałem jego ślubną obrączkę. I sygnet West Point. - Rocznik pięćdziesiąty drugi. Sprawdziłem - rzekł Garber i znowu umilkł. - Cholera - powtórzył. - Dlaczego inteligentni ludzie robią takie głupoty? Nie odpowiedziałem, bo nie miałem pojęcia. - Musimy być dyskretni - stwierdził Garber. - Nie martw się - odparłem. - Zamiatanie pod dywan już się zaczęło. Miejscowi zgodzili się, żebym wysłał zwłoki do centrum Waltera Reeda. - To dobrze - powiedział. - Opowiadaj od początku - dodał po chwili. - Miał naszywki dwunastego korpusu. To oznacza, że stacjonował w Niemczech. Wczoraj przyleciał na lotnisko Dullesa. Prawdopodobnie z Frankfurtu. Na pewno lotem cywilnym, bo miał na sobie mundur wyjściowy, pewnie liczył, że dadzą mu lepsze miejsca. Gdyby leciał transportem wojskowym, włożyłby mundur polowy. Wynajął tani samochód, przejechał nim czterysta osiemdziesiąt kilometrów, wziął w motelu pokój za piętnaście dolarów i sprowadził sobie dziwkę za dwadzieścia. - Wiem o locie - powiedział Garber. - Zadzwoniłem do dwunastego korpusu i rozmawiałem z jego ludźmi. Powiedziałem im, że nie żyje. - Kiedy? - Kiedy skończyłem rozmawiać z policją. - Poinformowałeś ich, jak i gdzie umarł? - Powiedziałem, że miał atak serca, nic więcej, żadnych szczegółów. I nic na temat miejsca, co było chyba trafną decyzją. - Co to za lot? - zapytałem. - Liniami American Airlines, wczoraj. Przyleciał z Frankfurtu na lotnisko Dullesa o trzynastej zero zero. Dziś o dziewiątej rano miał lecieć z krajowego do Los Angeles. Wybierał się na konferencję wojsk pancernych w Fort Irwin. Był dowódcą wojsk pancernych na Europę. Ważnym. Z widokami na stanowisko zastępcy szefa sztabu za dwa lata. Teraz kolej na pancerniaków, bo obecny zastępca jest z piechoty, a stanowisko jest jakby rotacyjne. Więc miał pewne szanse. Ale teraz nic z tego nie wyjdzie, prawda? - Chyba nie - przyznałem. - Skoro umarł i w ogóle. Garber nic na to nie odpowiedział. - Na jak długo tu przyjechał? - zapytałem. - Miał wrócić do Niemiec w ciągu tygodnia. - Jak miał na imię? - Kenneth Robert. - Założę się, że znasz jego datę urodzenia - powiedziałem. - I miejsce. - I co z tego? - A także numer lotu i miejsce w samolocie. I ile rząd zapłacił za jego bilety. I czy zamówił zwykły, czy wegetariański posiłek. I w którym dokładnie pokoju mieli go zakwaterować w Fort Irwin. - O co ci chodzi? - Chodzi mi o to, dlaczego ja tego wszystkiego nie wiem? - A dlaczego miałbyś wiedzieć? Ja wykonałem kilka telefonów, a ty sprawdzałeś motel. - Wiesz co? Za każdym razem, kiedy gdzieś się wybieram, mam cały plik biletów lotniczych i voucherów podróżnych, a jeśli wyjeżdżam za granicę, zabieram ze sobą paszport. A jeśli jadę na konferencję, mam przy sobie teczkę z różnymi materiałami. - Co chcesz przez to powiedzieć? - Chcę powiedzieć, że niczego takiego nie ma w tym pokoju w motelu. Nie ma biletów, rezerwacji, paszportu, marszruty. Czyli rzeczy, które ktoś taki jak on powinien mieć w teczce. Garber nie odpowiedział. - Miał torbę na garnitur - podjąłem. - Z zielonego brezentu, ze skórzanymi wzmocnieniami. Założę się, że była również pasująca do niej teczka. Obie rzeczy wybrała mu pewnie żona. Zamówiła je prawdopodobnie w sprzedaży wysyłkowej. Może na Gwiazdkę, dziesięć lat temu. - I tej teczki brakuje? - Miał w niej pewnie portfel, skoro paradował w mundurze wyjściowym. Z tyloma baretkami i medalami wewnętrzna kieszeń musiała być bardzo wypchana. - Więc? - Moim zdaniem dziwka zobaczyła, gdzie schował portfel, kiedy jej zapłacił. Potem przeszli do rzeczy i facet wykitował, a ona zorientowała się, że może mieć dodatkowy dochód. Przypuszczalnie ukradła teczkę. Garber przez chwilę milczał. - Czy będziemy z tym mieli problem? - zapytał w końcu. - Zależy od tego, co w niej było.
książka
Wydawnictwo Albatros |
Data wydania 2015 |
z serii Jack Reacher |
Oprawa miękka |
Ilość stron 480 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Albatros |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2015 |
Wymiary: | 125x195 |
Ilość stron: | 480 |
ISBN: | 978-83-7985-641-1 |
Wprowadzono: | 26.03.2020 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.