Kuba Zimny angażuje się w sprawę Sawickiego, i nie chodzi jedynie o książkę i perspektywę zarobku. Biznesmen przekonał go do swojej wizji przedsiębiorstwa, do marzenia, by to polska firma mogła przodować w międzynarodowym wyścigu. Wzbudził sympatię uczciwym traktowaniem pracowników i byciem ponad wszystkimi układami. Piękny sen dla znającego realia rządzące w świecie polityki i biznesu dziennikarza. Kuba ostatecznie chce w ten sen uwierzyć. W grę wchodzi także walka o nowy preparat, a raczej o plany dotyczące prawdziwie rewolucyjnego środka, który może wynieść firmę Sawickiego na sam szczyt. Czy morderstwa wokół przedsiębiorcy mają na celu sabotowanie rozwoju firmy? Może celem jest sam biznesmen? A może chodzi o coś jeszcze innego? Czy "piękny sen" jest tylko snem, czy faktycznie Sawicki jest taki, za jakiego wszyscy go uważają?
Czytelnik rozpoczyna lekturę poznając wydarzenia z 1995 roku, kiedy "trzeba było uważać na ciężarówki ze żwirem". Jak nietrudno się domyślić, mają one wpływ na główny wątek powieści. Pytanie tylko, jak duży? Odpowiedzi będą szukać wszyscy - Sawicki wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami, Kuba Zimny, inspektor Lenz ze swoim wydziałem, no i czytający tę książkę. Każdy z nieco innych powodów, z innej perspektywy i z innym zasobem wiedzy. Dążenie do poznania prawdy po dwudziestu latach nigdy nie jest łatwe, a już zwłaszcza gdy komuś zależy, by ta nigdy nie wyszła na jaw. W niektórych sprawach niebezpiecznie jest grzebać, o czym wiedzą zarówno Zimny, jak i Lenz. Czy w całym gąszczu motywów, możliwości i specjalnie rzucanych pod nogi kłód nie stracą z oczu prawdy od zawsze rządzącej światem - że nienawiść potrafi napędzać przez lata i wyzwalać w ludziach to, co najgorsze?
Kto, kogo i za co nienawidzi? Tego oczywiście nie zdradzę, napiszę za to, że droga do odkrycia motywów mordercy jest wyjątkowo emocjonująca. Mnogość wątków, postaci, poszlak, jak i tempo akcji wciągają czytelnika bez reszty i wymagają skupienia. Już samo w sobie jest to ogromną zaletą książki sensacyjnej, ale Nienawiść ma w sobie o wiele więcej. Poza skomplikowaną fabułą są też odniesienia do naszej polskiej rzeczywistości, do świata polityki, mediów, biznesu czy nawet policji. Wszyscy wiemy w jakiej Polsce żyjemy, prawda? Nieprawda. Nie wszyscy. Wielu z nas woli o pewnych sprawach nie wiedzieć albo im nie dowierzać, włączyć telewizję i zanurzyć się w gotowej wersji rzeczywistości, a to niestety nie jest żadnym wyjściem. Mariusz Zielke pisze o niewygodnych tematach i przez to konfrontuje nas z tym wszystkim, przed czym być może wolimy myślami uciekać. O takiej rzeczywistości nie usłyszymy w żadnym serwisie informacyjnym. A nawet jeśli jakiś grubszy temat wypłynie, szybko przykrywa go kolejny, najlepiej taki wywołujący emocje, a nie pytania. A gdy nie pytamy, nie zastanawiamy się, jesteśmy bezbronni.
Największą zaletą tej książki jest jednak jej zakończenie, i mimo że nie przepadam za tymi otwartymi, to w tym przypadku w moich oczach takie rozwiązanie było tylko dodatkowym atutem. Brak jednoznacznej odpowiedzi na pewne pytania nie tylko wymusza na czytelniku przemyślenia i osądzenie, co według niego jest bliższe prawdy, ale też jeszcze mocniej akcentuje fakt, że niektóre sprawy mają drugie, trzecie czy czwarte dno, i szukanie odpowiedzi trwa dłużej niż wszyscy byśmy tego chcieli. Jestem bardzo ciekawa, czy kolejna część serii będzie kontynuacją tej konkretnej historii. Na szczególną uwagę zasługuje według mnie postać inspektora Lenza i jego Wydział S. Mój piękny sen jest o tym, że gdzieś tam u góry ma on swojego odpowiednika w rzeczywistości. (...)
...