Stanisław Ignacy Witkiewicz w „Nienasyceniu” przedstawił okres poprzedzający uderzenie na Polskę armii mongolsko-chińskiej. Jego bohaterowie, czyli pisarze, malarze, muzycy, filozofowie i wojskowi charakteryzują się cechami właściwymi dla pokolenia schyłkowego. W ich dekadenckich zachowaniach oprócz irracjonalizmu, pesymizmu i emocjonalizmu dostrzegamy przede wszystkim pustkę duchową. Religia przestała być elementem spajającym całe społeczeństwo. Została brutalnie wyparta przez filozofię dostępną tylko dla nielicznych. Nadto bohaterowie mają poczucie bezprzedmiotowości oraz absurdalności swoich decyzji i działań. Dominuje w nich „ukąszenie heglowskie” wyrażające się w wierze, iż w historii dominują nieubłagane prawa, wobec, których jednostka jest bezsilna. Obraz ten dopełnia pojawienie się charyzmatycznego przywódcy, który w oczach społeczeństwa jest ostatnią deską ratunku przed żółta masą ze wschodu.
W obliczu tych przemian bohaterowie ulegają rozkładowi moralnemu. Putrycydes Tengier tworzy niezrozumiałą muzykę opartą na dysonansach; Genezyp Kapen popada w obłęd; Kniaź Bazyli ulega fałszywemu nawróceniu się na katolicyzm etc. Oprócz tego wszyscy jak jeden mąż stają się podatni na mniej bądź bardziej uciążliwe schorzenia psychiczne, lubują się w perwersjach erotycznych, nieobce są im również narkotyki.
Tak rozdarte, bierne i konformistyczne społeczeństwo staje się łatwym łupem dla wyznawców Nowej Wiary.
Warto nadmienić, iż fatalistyczna wizja Witkiewicza spełniła się 17 września 1939 roku, kiedy awangardy Armii Czerwonej przekroczyły wschodnią granicę Polski. Na wieść o spełnieniu się proroctwa zawartego w „Nienasyceniu”, autor popełnił samobójstwo.
Po przeczytaniu książki polecam uwadze czytelników ekranizację Wiktora Grodeckiego.
Opinia bierze udział w konkursie