Czy autobiografia może być zarówno zabawna, przerażająca, pouczająca i poruszająca? okazuje się, że tak! A reszty dowiecie się z książki, bo musicie ją przeczytać!
Jak to zwykle w autobiografii bywa, narratorem opowieści jest autor. Trevor Noah nie jest nielegalnym imigrantem, jak w pierwszym skojarzeniu możemy sobie pomyśleć, ale jest dzieckiem z nielegalnego związku.
Zwykle dziecko jest dowodem miłości swoich rodziców. Ja byłem dowodem ich winy. Spotykałem się z ojcem tylko w czterech ścianach. Kiedy wychodziliśmy z domu, on musiał iść drugą stroną ulicy. Z mamą chodziłem bez przerwy do Joubert Park. To taki Central Park Johannesburga: piękne ogrody, zoo, wielka szachownica z pionkami rozmiarów człowieka. Wiem od mamy, że raz - miałem wtedy dwa latka - tata próbował pójść z nami. Byliśmy w parku, szedł w pewnej odległości, a ja pobiegłem w jego stronę, wołając: "Tatusiu! Tatusiu!. Ludzie zaczęli się oglądać. Ojciec się wystraszył. Wpadł w panikę i uciekł. s. 41
W czasach apartheidu, związek pomiędzy czarnoskórą kobietą a białym mężczyzną był w RPA karany pięcioletnim więzieniem. Ojciec Trevora był Szwajcarem, dlatego też jego matka nie mogła normalnie żyć pod jednym dachem z jego ojcem, ale znajdowała co raz to nowe sposoby, by spotykać się prywatnie.
Życie Trevora od samego początku skazało na przeciwności. Był zawieszony pomiędzy białymi i czarnoskórymi. Przez to często zmieniał miejsce zamieszkania, szkoły i znajomości.
Gdy jest się outsiderem, można się schować do swojej skorupy, by być anonimowym, niewidzialnym. Ale można też obrać inną taktykę. Można się otworzyć. nie trzeba prosić ludzi, żeby akceptowali nas w całości, wystarczy, że zaakceptują nas od tej strony, od której chcemy, żeby nas znano. s.167
Więcej o fabule, czyli o tym co przytrafia się Trevorowi nie będę pisała, ponieważ dzieje się tam sporo, a chciałabym, żebyście sięgnęli po ten tytuł. Powiem wam dlaczego! Jest to bardzo lekko napisana biografia, która przekazuje wiele treści dodanych. Autor opisując swoje życie pokazuje jak wyglądało tak rzeczywiście życie za czasów apartheidu. Już dawno nie czytałam książki, z której wyciągnęłabym tyle faktów, a do tego podanych bardzo przystępnym językiem, który często śmieszy, bo autor nie stroni od żartów. Do tego przedstawione wydarzenia pokazują, jak tak naprawdę wyglądało życie czarnoskórych ludzi w RPA, którzy chcieli lepszego życia i emigrowali do miasta. Sporo tutaj opisów sytuacyjnych, dlatego też czyta się to jak urywki z filmu, a to co spotyka autora pozwala na przemyślenie problemów rasowych, które dotyczą i dzisiejszych czasów.
Polecam waszej uwadze tę niezwykłą książkę. Uważam, że każdy kto interesuje się tamtymi czasami, Afryką, czy problemami rasowymi, lub po prostu chce poznać historię pewnego chłopca, powinien sięgnąć po tę książkę.