"Ich więź przekształciła się w zaklęty krąg przyciągania i odpychania, w którym jedna się odsuwała, gdy tylko druga wyciągała rękę. Zdawało się, że po każdym kroku naprzód następowały dwa wstecz."
Thriller, który zrobił na mnie spore wrażenie, i to nie tyle ciekawie sformułowaną intrygą i dobrze budowanym napięciem, ale rewelacyjnie poprowadzonym wątkiem złożonej relacji matki z córką. Poddawanie ostrej krytyce, odepchnięcie, odrzucenie, zepchnięcie na boczny tor, faworyzowanie przez rodzica jednego potomka kosztem drugiego. Właśnie aspekt świadomego lub podświadomego wyróżniania i protegowania wybranego dziecka, brzmiał niezwykle przekonująco, okazał się starannie przemyślany i sugestywnie przedstawiony. Przyglądamy mu się wnikliwie, tym bardziej, że autorka umożliwiła spojrzenie na niego z kilku perspektyw, także tej, kiedy to osoba krzywdzona powiela nieprawidłowy wzorzec i staje się krzywdzicielem.
Sama intryga została interesująco skonstruowana, choć nie nosi znamion świeżości. Powstało wiele podobnych książek, a mimo to wciąż chętnie dajemy się zaprosić do świata, w którym rodzice tracą dziecko w wyniku porwania, a później starają się poznać prawdę o dramatycznych wydarzeniach, ustawić ją we właściwym kontekście, odpowiednio zinterpretować ujawniane fakty, tak aby ukochana pociecha jak najszybciej wróciła do domu. I nawet wiele lat niepowodzeń w poszukiwaniach, nie jest w stanie umniejszyć przejmującej tęsknoty, ogromnych pokładów wyrzutów sumienia z tytułu zaniedbania, niedostatecznej opieki rodzicielskiej, nasilających się wzajemnych oskarżeń, choć także tlących się głęboko w sercu silnej wiary i pokładów nadziei.
Również i rodzina Shipleyów, po niespodziewanym zniknięciu dwuletniej Samanthy podczas meksykańskich wakacji, nie może mimo upływu piętnastu lat pozbierać się po traumatycznych przeżyciach. Ojciec, matka i starsza siostra, wciąż żyją w cieniu tragedii, jej mrocznych tajemnic i niewyjaśnionych okoliczności. Czy przy tak silnych emocjach, wewnętrznych walkach, niemożności zapomnienia, rodzina jest w stanie stanowić spójną całość? Dlaczego nieustannie poddaje się roztrząsaniu każdy element i szczegół z dnia zaginięcia? Z jednej strony bardzo chciałoby się cofnąć czas, wymazać bolesne wspomnienia, oddalić je od siebie. A z drugiej strony nie opuszcza uciążliwa świadomość, że kiedy tylko się na to pozwoli, na zawsze utraci się coś szczególnego, wyjątkowego, niezastąpionego, fragment samego siebie? Na ile można wybaczyć sobie i innym, rozliczyć się z nieszczęściem, złym losem i piekłem niepewności?
Już pierwsze rozdziały natychmiast nasuwają analogie do wielu faktycznie mających miejsce porwań dzieci, w podobnych okolicznościach i zbliżonych sytuacjach. Jak bardzo mrożą one krew w żyłach, stawiamy się w sytuacji rodziców, którym właśnie wyrwano z życia dziecko, mocno solidaryzujemy się z nimi, empatycznie odbieramy intensywność krzyku rozpaczy, bólu, złości i poczucia bezsilności. I jeszcze to swoiste piętno naznaczenia wrzawą i rozgłosem, przypinania nieprzychylnych i oskarżycielskich etykiet przez media, analizowania każdego spojrzenia, gestu i słowa przez opinię publiczną, rozpoznawalności przez członków społeczeństwa podczas codziennych dni, w pracy, szkole, sklepie, parku czy u lekarza. Konieczność przeżywania cierpienia i udręki na oczach wszystkich, ale też poddawanie się ostrej ocenie i krytyce.
bookendorfina