Wyobraź sobie, że trafiasz do szkoły, gdzie większym prawdopodobieństwem jest, że zje cię potwór, niż to, że ją ukończysz. Brzmi nienaturalnie i trochę przerażająco, prawda? A co jeśli ci powiem, że taką szkołą jest właśnie Scholomance? Odważyłbyś się wkroczyć do środka i spróbować przetrwać?
El, a właściwie Galadriel Higgins, od paru lat siedzi zamknięta w Scholomance; pilnie się uczy, będąc czujną na każdym kroku, a w międzyczasie ładuje kryształy mocą oraz szuka odpowiednich sojuszników, by móc bezpiecznie opuścić mury szkoły, gdy nadejdzie czas. Bo w Scholomance nie zdajesz egzaminów końcowych. Tutaj ostatniego dnia wkraczasz do auli, jedynego pomieszczenia dzielącego cię od bramy głównej, i próbujesz pokonać złowrogi (magiczne potwory) - albo uciec, jeśli potrafisz naprawdę szybko biegać. Wydostać się ze Scholomance udaje się zaledwie garstce, ponieważ dodatkowo w trakcie nauki ponad połowa uczniów zostaje i tak zabita/zjedzona przez inne złowrogi, bezczelnie podążające korytarzami szkoły i chowające się w najczarniejszych zakamarkach.
Życie El zmienia się diametralnie w chwili, kiedy nie zauważa czyhającego w pobliżu pożeracza dusz. Na szczęście ratuje ją Orion Lake, chłopak z tego samego rocznika, który w przerwie od nauki zajmuje się polowaniem na potwory. Ta chwila grozy sprawia, że dwie osoby z kompletnie różnych światów stają się przyjaciółmi, czego fakt nie podoba się szkolnej elicie.
Nieprzychylność ze strony vipów i problemy ze złowrogami to zaledwie wierzchołek góry lodowej problemów El. Najwięcej kłopotów dziewczynie przynosi ewenement posiadania ogromnej mocy. Bo niby El potrafiłaby jednym zaklęciem pozbyć się potworów grasujących po szkole, a przy tym zabiłaby również wszystkich uczniów...
"Mroczna wiedza. Scholomance. Lekcja pierwsza" Noami Novik to typowa fantasy młodzieżowa z motywem magicznej szkoły, który osobiście w literaturze uwielbiam. Na szczęście książka nie powiela wielu schematów, a nawet pojawiają się tutaj dosyć oryginalne wątki. Po raz pierwszy na przykład spotkałam się z brakiem jakichkolwiek dorosłych w historii (byli zaledwie wspomniani) - po Scholomance nie kręcą się żadni nauczyciele, a przez złowrogi zaległe w auli rodzice nie odwiedzają dzieci. Autorka w sposób odrobinę pokrętny pokazuje, że kontrolowanie życia przez dorosłych nie jest konieczne, a dzieci potrafią sobie doskonale poradzić. A przynajmniej pewien ułamek dzieci, bo - nie oszukujmy się - ponad połowa ginie.
"Mroczna wiedza" jest idealnym wstępem do dłuższego cyklu, ponieważ po lekturze czuję ogromny niedosyt. Polubiłam się z nietuzinkowymi bohaterami, a postać El - mimo że ciągle była opryskliwa i niemiła - zdecydowanie zapadła w pamięć.
Książka Novik niewolna jest od wad: czasami ciężko się czytało, niektóre fragmenty przynudzały i kompletnie nie wiadomo, czego spodziewać się w kontynuacji, jednak historia dosłownie mnie urzekła. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam książkę z wypiekami na twarzy, co chwilę dosłownie piejąc z zachwytu i ciesząc się jak głupi do sera. Niesamowicie przypadł mi do gustu mroczny klimat szkoły i pojawiający się między wierszami czarny humor.
"Scholomance. Lekcja pierwsza" to wciągająca, interesująca i magiczna przygoda, która znajdzie zarówno tyle zwolenników, co przeciwników. Książka albo się spodoba, albo całkowicie nie trafi w wasz gust, dlatego musicie sami zdecydować, czy takie fantasy młodzieżowe z motywem dark academy wam pasuje. Ja polecam i zdecydowanie zamierzam sięgnąć po drugi tom. A wy do jakiej grupy należycie? :)
Opinia bierze udział w konkursie