SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Mit pieniądza

Świat realny wobec iluzji polityki pieniężnej

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

książka

Wydawnictwo PWN
Data wydania 2015
Oprawa miękka
Liczba stron 270

Opis produktu:

Pytanie "czym jest pieniądz", nie jest zmartwieniem zwykłego człowieka. Dopóki nie chce zmieniać systemu finansowego, wystarczy by go miał. Demokracja polega jednak na tym, że każdy może ten pieniądz kształtować. Każdy powinien więc znać drogę jaką pieniądz przeszedł, od rąbanych kawałków srebra do międzynarodowego pieniądza bankowego, opartego wyłącznie na zaufaniu. Jak rzadka jest to wiedza, świadczą kryzysy, wynikające z subiektywnych wizji pochodzenia siły pieniądza. Książka opisuje globalny kryzys finansowy.

Prof. Andrzej Sopoćko próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego stagnacja gospodarcza rozwiniętych gospodarek sięga poza system finansowy. Jego zdaniem rozwiązania, które wydawały się niedawno jedyne i ostateczne, zawiodły. Pora więc szukać nowych modeli oraz przyjrzeć się bliżej paradygmatom, które wydają się niewzruszalne.

Autor proponuje wprowadzenie nowego, dla wielu kontrowersyjnego, dwustrumieniowego modelu emisji pieniądza w którym przywraca się bezpośrednie zasilanie budżetu w pieniądz oraz następuje całkowite oddzielnie tego pieniądza pod względem regulacyjnym od drugiego strumienia, tj. trafiającego do sektora komercyjnego. Tego rodzaju model i wspierająca go analiza nie były dotąd stosowane w literaturze monetarnej w kraju i na świecie. Autor liczy się z tym, że jego rewolucyjna koncepcja może spotkać się z krytyką, ale ma nadzieję na wartościową dyskusję.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Kategoria: Nauki społeczne,  Ekonomia i biznes
Wydawnictwo: PWN
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Rok publikacji: 2015
Wymiary: 155x240
Liczba stron: 270
ISBN: 978-83-01-18312-7
Wprowadzono: 08.09.2015

RECENZJE - książki - Mit pieniądza, Świat realny wobec iluzji polityki pieniężnej - Andrzej Sopoćko

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.5/5 ( 8 ocen )
  • 5
    6
  • 4
    1
  • 3
    0
  • 2
    1
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

Keon Orlikowski

ilość recenzji:17

brak oceny 3-01-2017 16:06

Przeciw iluzyjnej polityce pieniężnej!
1.Andrzej Sopoćko już w tytule swej książki: ?Mit pieniądza. Świat realny wobec iluzji polityki pieniężnej? (Wyd. Naukowe PWN SA, Warszawa 2015) nastawia czytelnika, że pieniądz nie jest zjawiskiem realnym i dlatego prowadzona polityka pieniężna jest nieskuteczna. Na dalszych stronach książki poszukuje kryteriów, na których można było by oprzeć prowadzenie polityki pieniężnej dla bardziej oczekiwanego i skutecznego oddziaływania na efekty w gospodarce realnej. Wreszcie dochodzi do wniosku, że ?W tej pracy proponowane jest rozwiązanie, w którym istnieją niezależnie dwa kanały oddziaływań polityki pieniężnej. Pierwszy - skierowany na sektor komercyjny, drugi ? na sektor publiczny. W przypadku operacji adresowanych do sektora komercyjnego, jak się wydaje, nie istnieje potrzeba zmiany stosowanej strategii. Tu nie widać sensu różnicowania stóp procentowych, ponieważ byłoby to zakłócenie równoważącej własności rynku, przedkładanie subiektywnych wizji rozwoju gospodarki (tworzonych przez polityków) ponad sprawdzony mechanizm rozwoju oparty na immanentnych procesach gospodarczych.
Inaczej ma się jednak sprawa z oddziaływaniem na sektor publiczny. Zacząć wypada od stwierdzenia, że jest on obecnie niezwykle wrażliwy na stopy procentowe ze względu na poziom zadłużenia. Jeśli radzi on sobie z trudem przy obecnych, bliskich zeru stopach procentowych (w przypisie: Stopy krótkookresowe w 2014 r. w rozwiniętych krajach świata można określić jako zerowe. Aby jednak dług publiczny nie był w całości narażony na bieżące zmiany tych stóp, obejmuje obligacje długoterminowe. Walory skarbowe z zapadalności rzędu 10 lat w tym roku miały rentowność rzędu 1%.), to ich podwyższenie, ?, grozi katastrofą budżetową. Cokolwiek więc by się działo w kanale oddziaływań skierowanych do sektora prywatnego, to w kanale adresowanym do sektora publicznego nie widać powodów, by stopa oprocentowania tych środków była różna od zera (czyli powinna być zerowa ? uwaga LO). W tej sytuacji sensownym rozwiązaniem jest stosowanie jedynie limitu kwot kierowanych przez bank centralny do sektora publicznego? (str. 249). Martwi się jednak o możliwości zasilania gospodarki w pieniądz za źródła publicznego, bo ?W sumie istniejące na świecie regulacje prawne stanowią istotną przeszkodę w utworzeniu odrębnego kanału zasilania w pieniądz kierowany wyłącznie do sektora publicznego? (str. 261). Na przykład w zapisie art. 123 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej: ?Zakazane jest udzielanie przez Europejski Bank Centralny lub banki centralne państw członkowskich, zwane dalej ?krajowymi bankami centralnymi?, pożyczek na pokrycie deficytu lub jakichkolwiek innych kredytów instytucjom, organom lub jednostkom organizacyjnym Unii, rządom centralnym, władzom regionalnym, lokalnym lub innym władzom publicznym, innym instytucjom lub przedsiębiorstwom publicznym Państw Członkowskich, jak również nabywanie bezpośrednio od nich przez Europejski Bank Centralny lub krajowe banki centralne ich papierów dłużnych? (str.260-261). W rezultacie ?Konwencjonalne metody polityki pieniężnej zapędziły ją w ślepy zaułek i ich kontynuacja oznacza oddanie walki o wzrost gospodarczy walkowerem. Nic bowiem na tej drodze nie da się zrobić. Z jednej strony ekstremalnie niskie stopy procentowe stwarzają, jak widać w najświeższych statystykach, zagrożenie ponownym bąblem spekulacyjnym, z drugiej strony ? nie da się ich podnieść tak, by mu zapobiegły. To bowiem grozi katastrofą budżetową? (str. 263).
Dochodzi więc do wniosku, że ?Albo więc sektor publiczny zastąpi prywatny w kreowaniu popytu wewnętrznego, albo trzeba będzie zgodzić się z jego (popytu ? LO) stagnacją i nieuniknioną spiralą kryzysu: ustabilizowany popyt - wzrost produktywności pracy ? redukcja zatrudnienia itp.? (str. 264). Ma jednak ogromne obawy o prawidłowe funkcjonowanie zasilania gospodarki w pieniądz wyłącznie kanałem sektora publicznego: ?Trzeba jednak powiedzieć, że rozwiązania polegające na całkowitym usunięciu zakazu finansowania długu publicznego bezpośrednio przez bank centralny mogą być zbyt ryzykowne. Cokolwiek zrobić, to jednak słabość instytucji publicznych, które nie kierują się kryterium zysku (a więc i optymalizacją kosztów), jest ich stałą właściwością. Pozyskiwanie poza podatkowych, pochodzących bezpośrednio z banku centralnego, pieniędzy wydaje się tu jeszcze bardziej niebezpieczne, ponieważ pochodzą one spoza strzegących swych portfeli podatników. Wydatki stąd nie pochodzące można przedstawić społeczeństwu jako ?nie wasze pieniądze?, wobec tego nie powinno się stosować standardowych rygorów. Nawet jednak gdyby trzymano silną dyscyplinę efektywnościową, to poczucie łatwego pozyskania pieniądza ma swoiste własności odurzające. A to z kolei prowadzi przynajmniej do mniej skrupulatnej analizy celów wydatkowych? (str. 264). Dlatego kreowanie obiegowego pieniądza przez bank centralny i zasilanie nim gospodarki poprzez sektor publiczny jako ?nowe zawierające pewne ryzyko rozwiązanie skłania do szczególnej ostrożności i dlatego lepiej, by było wprowadzane małymi krokami. Oceniając doświadczenia każdego z tych kroków, łatwiej (będzie) określić skutki oraz efektywność zastosowanych ograniczeń? (str. 265. Podkreślenie - LO)

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Leon Orlikowski

ilość recenzji:17

brak oceny 3-01-2017 16:05

2. Aby właściwie ustosunkować się do wniosków i postulatów wysuniętych i sformułowanych przez Andrzej Sopoćko w sprawie skuteczniejszego prowadzenia polityki pieniężnej, trzeba najpierw uściślić niektóre pojęcia. Przede wszystkim dotyczy to ?kanałów oddziaływań polityki pieniężnej?. W przyjętym przez autora znaczeniu kanałami są źródła popytu na pieniądz. Tymczasem według Słownika języka polskiego kanał to: 1) przekop doprowadzający albo odprowadzający wodę, 2) ściek podziemny, 3) przekop łączący drogi wodne, 4) długi wąski otwór w jakimś urządzeniu lub maszynie, 5) przewód w organizmie lub w murze (Witold Doroszewski (red.): Słownik jeżyka polskiego, PWN Warszawa 1964, str. 507-508). Według Richarda Cantillona (1680-1734), autora traktatu: Essai Sur la Nature du Commerce en Général, napisanego we Francji w 1730 i opublikowanego anonimowo w Anglii około dwudziestu lat po jego śmierci, kanałami obiegu są po prostu towary, pomiędzy którymi krążą pieniądze: ?Wszystkie te pieniądze, tak pożyczone, jak wydatkowane, (gdy) wejdą do obiegu i/(to) niechybnie podniosą ceny produktów i towarów we wszystkich kanałach obiegu, do których wejdą? (https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Cantillona). Dla George?a Gildera amerykańskiego ekonomisty, autora bestsellerowej książki ? Bogactwo i ubóstwo?, ?pieniądz stanowi część kanału, czyli nośnika? informacji, jaką jest cena towaru, czyli utożsamia on kanał przekazu z jego nośnikiem. (George Gilder: Standard złota w epoce pieniądza cyfrowego. Informacyjna teoria pieniądza, Wydawca Fijorr Publishing 2015 r., str. 62; zobacz też: ... (25 października 2015 o 10:24}).
Wszelkie nieporozumienia i długie spory, jakie często toczą się pomiędzy badaczami w określonej dziedzinie nauki, wynikają przede wszystkim stąd, że uczestniczący w nich adwersarze, chociaż posługują się tymi samymi terminami, to zupełnie inaczej je rozumieją i dlatego nie mogą dojść do konsensusu. Pierwszym krokiem w każdej dyskusji, aby jej wynik był efektywny, musi więc być określenie używanych w niej terminów o jednoznacznym rozumieniu ich treści i zakresu . Wydaje się, że najbardziej adekwatne pojęcie kanału dla obiegu pieniężnego dał Cantillon: pieniądze, gdy wejdą do obiegu, to podniosą ceny produktów i towarów we wszystkich kanałach, do których wejdą, czyli w pierwszej kolejności podniosą ceny tych towarów, na zakupu których nowe pieniądze będą wtłaczane do obiegu, a w następnych sekwencjach czasowych będą podnosiły kolejno ceny towarów, na zakupy których będą wydawane. Z powyższego jednoznacznie wynika, że same strumienie oraz ich tempa i zmiany temp nie są atrybutami kanałów, w których przepływają pieniądze. Strumienie wtłaczanych do obiegu nowych pieniędzy wydawanych na zakupy poszczególnych towarów mogą być stałe i niezróżnicowane, lub też zróżnicowane i zmienne. Wszystko zależy od tego, jak rozkłada się struktura przyrostu popytu w stosunku do struktury przyrostu podaży, przede wszystkim na produkty finalne, czyli na dobra konsumpcyjne i trwałe środki produkcji. Jeżeli w skali makro strumienie agregatów popytu na dobra konsumpcyjne i inwestycyjne wzrastają w takim samym i niezmiennym tempie, to wtłaczany do obiegu nowy pieniądz nie będzie powodował żadnych zmian przeciętnych poziomów cen w obu agregatach towarowych. Przeciętne ceny między tymi agregatami będą zmieniać się tylko wtedy, gdy tempa wtłaczanych strumieni nowych pieniędzy do poszczególnych agregatów towarowych będą się różniły miedzy sobą oraz gdy będą zmienne. Tak więc kanałami obiegu pieniędzy są towary, na zakupy których pieniądze są wydawane.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Leon Orlikowski

ilość recenzji:17

brak oceny 3-01-2017 16:04

3. W kontekście wyżej zdefiniowanego pojęcia kanału obiegu pieniądza, te, które Sopoćko określa ?dwoma kanałami oddziaływań polityki pieniężnej. Pierwszy - skierowany na sektor komercyjny, drugi ? na sektor publiczny?, są faktycznie źródłami kreowania przyrostu popytu na tworzony przez gospodarkę wzrostową przyrost produkcji i podaży na rynek towarów, na które nie ma popytu wewnętrznego. Gospodarka znajdująca się w fazie wzrostu charakteryzuje się bowiem tym, że koszty całej wytworzonej produkcji, w tym łącznie z przyrostem produkcji i podaży do poprzedniego okresu, kształtują się w danym przedziale czasowym na poziomie wartości zużytych czynników produkcji. Aby zrealizować zysk od zużytych czynników produkcji, wartość wytworzonych i sprzedawanych wyrobów w tym przedziale czasowym musi być dokładnie o wartość zysku większe od kosztów wytworzenia, czyli musi być dodatkowy popyt na wytworzoną nadwyżkę podaży. Realnym nośnikiem tego przyrostu popytu jest kreowany przez bankowość komercyjną pieniądz, emitowany na bazie udzielanych dodatkowych oprocentowanych kredytów, dla których banki nie mają pokrycia w zdeponowanych oszczędnościach terminowych. W rozumieniu autora książki ?kanałami oddziaływań polityki pieniężnej? są więc zarówno źródła pochodzenia dodatkowego popytu jak i finansowanie pierwszych zakupów z dodatkowo wykreowanego ex nihilo i udzielonego kredytu oraz na jego bazie wyemitowanego pieniądza. Zaś według wyżej podanej definicji istotne jest nie tylko to przez kogo kredyt jest zaciągany, ale jeszcze istotniejsze jest to, co z tego kredytu jest faktycznie finansowane, czyli jakimi ?kanałami?, przez zakupy jakich asortymentów towarowych nowo wykreowany pieniądz dostaje się do obiegu, a następnie przepływa.
Sopoćko uważa, że przyczyną braku wzrostu popytu ze strony sektora komercyjnego, czyli ze strony prywatnych przedsiębiorców i gospodarstw domowych jest wysoki ?wzrost produktywności pracy ? (którego skutkiem jest) redukcja zatrudnienia (i w następstwie ograniczony wzrost a nawet spadek popytu) itp.? (str. 264). ?W tej sytuacji sensownym rozwiązaniem (w stymulowaniu dodatkowego wzrostu popytu) jest stosowanie jedynie limitu kwot kierowanych przez bank centralny do sektora publicznego? (str. 249). (uzupełnienia w nawiasach ? LO).
Autor zupełnie myli się w swej diagnozie przyczyny braku wzrostu popytu ze strony sektora komercyjnego. Bezpośrednią przyczyną jest wysokie zadłużenie przede wszystkim gospodarstw domowych. Pośrednią natomiast przyczyną jest zasada kreacji kredytowego pieniądza przez bankowość komercyjną. Nowy dodatkowy pieniądz obiegowy jest emitowany na bazie udzielanego przez banki komercyjne kredytu w celu upłynniania przyrostu podaży towarów, które wytwarza i dostarcza na rynek gospodarka znajdująca się w fazie wzrostu. Bez upłynnienia tego przyrostu podaży przedsiębiorcy nie mogliby zrealizować akumulowanych zysków. Gdyby bowiem udzielonymi nadwyżkowymi kredytami nie został wygenerowany przyrost popytu w stosunku do tego, jaki reprezentują dochody/przychody zrealizowane z tytułu świadczonych usług i sprzedaży materialnych czynników produkcji, to przedsiębiorcy musieliby sprzedać całą wytworzoną produkcję, w tym też jej przyrost, po kosztach własnych, czyli za wartość tych środków pieniężnych, którymi opłacili zużyte do wytworzonej produkcji środki produkcji, w tym wynagrodzenia za pracę. Dopóty poziom zadłużenia gospodarstw domowych z tytułu zaciąganych kredytów konsumpcyjnych kształtował się na względnie niskim poziomie, pozwalającym na obsługę długów z bieżących dochodów, dopóki można było upłynniać przyrost podaży towarów przez udzielanie dodatkowych kredytów i na ich podstawie emitować przyrost podaży pieniądza o wartości adekwatnej do wartości przyrostu podaży towarów.
Kredytowa zasada emisji pieniądza obiegowego posiada ten podstawowy błąd, że kredyt jest oprocentowany oraz, że banki komercyjne, które udzielają tego dodatkowego kredytu, kreowanego ex nihilo, znaczną część realizowanego oprocentowania kapitalizują. Powoduje to, że przyrost długu powstającego z tytułu kreacji dodatkowych kredytów i emitowanych pieniędzy przyrasta szybciej od przyrostu podaży towarów i dochodu. Przyrost wartości podaży towarów i dochodu jest adekwatny i proporcjonalny do wartości przyrostu emitowanego pieniądza. Natomiast dług od kredytów, na bazie których jest emitowany pieniądz, powiększa się jeszcze dodatkowo o wartość kapitalizowanego oprocentowania. Powoduje to, że poziom długu w stosunku do dochodu systematycznie wzrasta. Przy kredytowej zasadzie kreacji i emisji pieniądza, musi w końcu zaistnieć taka sytuacja, że gospodarstwa domowe oraz podmioty gospodarcze stracą zdolność do dalszego zadłużania się. Zanika więc popyt na dodatkowy kredyt ze strony prywatnych podmiotów a wraz z tym możliwości dalszego aktywizowania popytu kredytem zaciąganym przez prywatne podmioty oraz możliwości emisji nowego pieniądza.
Tak więc to nie wysoka produktywność gospodarki rynkowej powoduje stagnację popytu i wyhamowuje wzrost gospodarczy a błędna zasada emitowania pieniądza opartego na oprocentowanych kredytach, które powodują systematyczny wzrost udziału długu w dochodzie i tym samym ograniczają wzrost popytu, który z założenia może być tylko stymulowany wzrostem dodatkowo udzielanych kredytów.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Leon Orlikowski

ilość recenzji:17

brak oceny 3-01-2017 16:02

4. Ponieważ, jak uważa Sopoćko, sektor komercyjny nie posiada już immanentnej zdolności kreowania wzrostu popytu, ?więc sektor publiczny (powinien) zastąpi(ć) prywatny w kreowaniu popytu wewnętrznego? (uzupełnienia w nawiasach ? LO). Jednak jest to możliwe dopóki stopa procentowa jest utrzymywana na niskim/zerowym poziomie. Ponadto dla tej formy aktywizowania popytu szczególnie wielkim zagrożeniem jest to , że ?Pozyskiwanie poza podatkowych, pochodzących bezpośrednio z banku centralnego, pieniędzy wydaje się tu jeszcze bardziej niebezpieczne, ponieważ pochodzą one spoza strzegących swych portfeli podatników?. Jednak w tym miejscu nie daje czytelnikowi rzetelnego wyjaśnienia, że podatników nie obciąża zaciągany przez państwo kredyt w postaci emitowanych i sprzedawanych na rynku obligacji, a tylko wypłacane ich nabywcom oprocentowanie. Natomiast z reguły każdy wykup państwowych papierów dłużnych może i faktycznie odbywa się na zasadzie refinansowania, czyli spłaty wcześniej posiadanego zobowiązania za pomocą nowo udzielonego kredytu. Jeżeli więc ?sektor publiczny ma zastąpić prywatny w kreowaniu popytu wewnętrznego? na takiej zasadzie, że część wydatków budżetowych, którymi będzie kreowany wzrost popytu będzie finansowane bezpośrednio z banku centralnego, czyli pieniądzem obiegowym emitowanym nie przez bankowość komercyjną a przez bank centralny, to w żadnym wypadku nie będzie z tego tytułu żadnego obciążenia dla podatników. Niezależnie bowiem na jak wysokim poziomie będzie kształtowała się stopa procentowa na rynku pieniężnym, bank centralny emitując pieniądz obiegowy i finansując wydatki budżetu nie musi obciążać tego finansowania żadnym oprocentowaniem, albowiem z mocy prawa wszelkie nadwyżkowe dochody banku centralnego podlegają wpłacie do budżetu państwa.
Za swoiste i zupełnie niezrozumiałe kuriozum należy uznać tzw. niekonwencjonalną politykę banków centralnych w postaci ilościowego luzowania, określoną mianem Quantitative Easing (QE). Polega ona na tym, że bank centralny wykupuje przede wszystkim państwowe papiery dłużne przed terminami ich zapadalności o pulach tak dużych wartości, że powoduje to wzrost ich ceny i tym samym zepchniecie stopy ich oprocentowania do zera a nawet poniżej zera. Od wykupionych przez bank centralny papierów dłużnych państwo nie musi więc płacić oprocentowania. Absurdalność tej polityki polega na tym, że najpierw państwo emituje i sprzedaje swoje papiery dłużne na prywatnym rynku, a dopiero potem wykupuje je bank centralny i uwalnia podatników od płacenia odsetek od tych papierów (sic!). Przecież dużo prościej było by, gdyby bank centralny zamiast wykupywać państwowe papiery z rynku, finansował bezpośrednio określoną część wydatków budżetowych emitowanym przez siebie pieniądzem i w ten sposób powiększał obieg pieniężny. Oczywiście, wtedy banki komercyjne nie mogłyby kreować pieniędzy obiegowych poprzez udzielanie oprocentowanych kredytów, bo przekładało by się to automatycznie na wzrosty inflacji a w dalszej perspektywie prowadziło by do hiperinflacji. Co gorsze, gdyby tylko bank centralny emitował pieniądz i wdrażał go do obiegu przez finansowanie dopuszczalnie określonej wartości wydatków budżetowych, to bankowość komercyjna zostałaby pozbawiona super dochodów, jakie czerpie z udzielania dodatkowych kredytów, na bazie których dotychczas kreuje wszystkie przyrosty podaży pieniądza obiegowego! Czyżby właśnie to było powodem, że wymyśla się i wdraża do polityki pieniężnej takie nonsensy jak Quantitative Easing?!

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?