- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.wijały te straszne zwaliste formy. Pociąg płynął, frunął między nimi. W pewnym momencie zmienił się dźwięk, poświst kół na szynach! Krzyś się uniósł, spojrzał w dół. Tory biegły wzdłuż ogromnego stoku - teren zaraz, za torowiskiem, opadał stromo! W blasku księżyca dostrzegł pojawiające się coraz niżej drzewa, krzaki, jakieś bryły ziemi, skał. A kilkadziesiąt metrów niżej - wyraźnie rysujący się zakosami, szumiący i bryzgający pianą - potok, a właściwie górską, wspaniałą, szeroką i groźną rzekę. To jej dźwięk nakładał się na jednostajny stukot i szum pociągu. Przeleciał z hukiem tunel. Końcowa stacja była rozległa - i właściwie całkowicie pusta. Krzysztof wysiadając zauważył stojących wzdłuż pociągu żołnierzy. Granica! Zaczynali przegląd kolejnych przedziałów, prawdopodobnie sprawdzali paszporty jadącym dalej. Przy wyjściu z peronu też stał żołnierz - dokładnie przeczytał zaświadczenie, porównał z legitymacją szkolną, wskazał ręką wyjście. Hala dworca była pusta - tak jak to sobie Krzyś wyobrażał - był jedynym prawdziwym, przybyłym z daleka, podróżnym. Parę osób, które przed nim opuściły pociąg, szybko zniknęli, praktycznie nie kontrolowani przez nikogo - musieli to być miejscowi, którzy wracali do domu z pobliskich zajęć. Brukowany, ogromny podjazd przed dworcem. Drzewa w białym świetle księżyca. Dziwny, ,,nierzeczywisty świat"! Krzysztof podszedł do skraju podjazdu, za ochronną barierą, teren opadał gwałtownie w dół, dalej była ciemność - prawdopodobnie jakieś pola, majaczyły pierwsze domy miasteczka. Na horyzoncie rysowały się góry, przysłaniane przesuwającymi się, ciężkimi, ponurymi chmurami. W jednym miejscu bariera ochronna miała przerwę. W dół, ze sfatygowaną poręczą, biegły schody, z nierówno ułożonych kamieni. Krzysztof wiedział od matki, że do miasteczka można dojść krócej, właśnie dróżką wśród pól. Było jednak ciemno, księżyc to pojawiał się, to ginął - wolał nie ryzykować, pomaszerował wybrukowaną ulicą. Pojawiły się pierwsze domy, jeszcze stojące luźno, częściowo w zieleni, potem zbliżając się do centrum, został otoczony zwartą zabudową. Domy jakby wymarłe - pusto - żadnego ruchu! Ciemne okna! Nie podobało mu się! Przede wszystkim miał wrażenie jakiegoś opuszczenia. Choć była noc, idąc nierównym chodnikiem, od razu zwrócił uwagę na dziury w elementach ogrodzeń, sfatygowane, krzywo wiszące, lub urwane, bramy - odpadające tynki na znajdujących się przy ulicy domach. Samo miasteczko było gęsto zabudowane piętrzącymi się wraz z uliczkami w górę i w dół kamienicami - ale w blasku nielicznych, słabo jarzących się, latarni, w zimnym świetle księżyca - domy te wyglądały biednie, nieświeżo, wejścia były obdrapane - z otwartych korytarzy powiewało jakąś dziwną stęchlizną, a może po prostu smrodem? W którymś miejscu Krzysiowi wydało się, że z boku wybrukowanej ulicy, znajduje się rynsztok? Nie warto było sprawdzać! Przed wejściem na Rynek - poznał go po rozszerzeniu zabudowy i stojącej na środku, w otoczeniu paru drzewek, kolumny z figurą - minął płynący pod ulicą kanał, zarośnięty, przykryty odpadami, kożuchami piany. Tu zdecydowanie brzydko pachniało. Ten Rynek, a właściwie ulica - rozszerzająca się na skwerki z biedną trawą - nie zachęcał właściwie niczym. Wąskie, piętrowe kamieniczki, na dole witryny sklepów, z ciemnymi i wyblakłymi zachętami, typu ,,WSS twoim przyjacielem", dwa, czy trzy sklepiki prywatne, z pozostałościami niemieckich bibelotów i pustymi pudełkami po kremach, i innych toaletowych specjałach, zegarmistrz ze starymi budzikami i ładnym, wiszącym zegarem z kukułką - niestety, żaden nie wskazywał aktualnej godziny. Krzysztof pamiętał, że wychodząc z dworca, było mniej więcej wpół do trzeciej. Przeszedł prawie do końca długiego Rynku - ulica znów zaczęła opadać. Zamykał ten ważny fragment miasteczka - chyba jakiś urząd, gdyż w górze pokaźnego budynku widniał duży zegar, też nieruchomy, a przy dostojnych, podwójnych drzwiach, do których prowadziły szerokie, rozłożyste schody - w specjalnych stojakach tkwiły biało-czerwone flagi. Z boku - cofnięty, jakby wstydliwie schowany, rysował się kościół, z wysoką, połyskującą na tle ciemnych chmur - wieżą, z wyraźną galeryjką - on jeden zharmonizowany, niestraszący - być może z powodu odległości - zaniedbaniem! Krzysztof skręcił w prawo - tym razem zabudowa robiła się coraz rzadsza - odczytał nazwę ulicy. Dom, w którym mieszkał ojciec, znajdował się na skraju miasteczka. Był to wolno stojący budynek, jakby nowszej generacji, piętrowy, o dziwo bez żadnych ozdób, właściwie banalny - wokół ogrodzone podwórko z pomieszczeniami gospodarskimi. W jednym z okien na parterze paliło się światł
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | okazje do -60%, Tania Książka |
Kategoria: | Literatura piękna, książki na lato |
Wydawnictwo: | Psychoskok |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 140x200 |
Liczba stron: | 345 |
Wprowadzono: | 13.07.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.