To nie było proste przeczytać zbiór opowiadań Zofii Nałkowskiej pt. "Medaliony". To nie było ani proste, ani przyjemne. Przed oczyma stawały krwawe obrazy mordu niewinnych ludzi. Sceny z filmów, które miały uczyć. Okrutna bezwględność, którą zobrazował Wajda w swoim ostatnim filmie "Katyń". Przeszywający odgłos broni, która tak obojętnie niszczyła kolejne światy. Bezradność wobec głodu, wobec cierpienia i poniżenia Z "Pianisty" Polańskiego. Zapach unoszący się do dzisiaj w Auschwitz. Czyjeś włosy, walizki, buty. Zbyt prawdziwy krzyk dzieci: "Nie chcemy do gazu!".
Zofia Nałkowska pisze: " Tak zmyślona i zrealizowana impreza była dziełem ludzi. Oni byli jej wykonawcami i jej przedmiotem. Ludzie ludziom zgotowali ten los. Jacyż byli Ci ludzie?"
Zastanawiam się w jak dużym stopniu zmieniliśmy się? Staliśmy się lepsi? Wyciągnęliśmy wnioski z przykrych doświadczeń starszych pokoleń?
Czasami mam wrażenie, iż nauczyliśmy się ranić w skrytości... Mam nadzieję, iż jestem w błędzie...