„Hey, hier kommt Alex ! / Vorhang auf / für ein kleines bisschen Horrorschau” (Hej, tu przychodzi Alex / Kurtyna w górę / za troszeczkę horror przedstawienia...)
„Mechaniczna Pomarańcza” jest powieścią-eksperymentem. Napisana slangiem, który niezwykle zręcznie podkreśla wymowę całej książeczki.
Opowieść o młodzieniaszku Alexie, wielkim fanie Ludviga van Beethovena i jego IX Symfonii, członku zbójeckiej bandy gwałcicieli. Banda ta gwałci, grabi, ci istni anarchiści-przebierańcy wyczyniają bezeceństwa na każdym swoim kroku. W pewnym momencie Alexowi podwija się nóżka, i trafia do wiezienia... tam drogą lizusostwa dostaje się do kliniki, gdzie przyprowadzić mają na nim eksperyment.
Biedny chłopczyna sam nie wie, w co się pakuje. Po tej dziwacznej resocjalizacji jest „wyleczony jak trza”. Przemoc i seks obrzydzili mu tak skutecznie, że nie jest w stania nawet się bronić, gdyż od razu dostaje mdłości.
Cóż jednak po resocjalizacji, cóż po wolności, kiedy środowisko odrzuca naszego bohatera. Rodzina się go wyrzeka, rzuca się na niego zgraja bezdomnych pijaków, byli koledzy z gangu, teraz policjanci, utrudniają mu życie.
Alex ponownie okazuje się być nie zdolnym do życia w pełnym brutalności społeczeństwie przyszłości... i autor, w tym swoim slangu, stawia pytanie o kwestię dobra, o zalążek zła w każdym z nas. Jak to jest z dobrem, a jak z przemocą? Jaką siłę ma ludzkie sumienie? A jaką „Mechaniczna Pomarańcza”? Opowiada o nadziei na poprawę po doszczętnym zdegenerowaniu społeczeństwa. Jakoś cicho pomijając fakt, że nadzieja jest matką głupich...
Książka bardzo przyjemna. O Alexie powstał film „Mechaniczna Pomarańcza”, śpiewali o nim Paktofonika i Die Toten Hosen, pod jakże ochoczą nazwą – „Ein Kleines Bisschen Horrorschau ”.
Co tu dużo mówić – nietypowa fantastyka, iście falliczne kształty, Beethoven, polecam!
Opinia bierze udział w konkursie