- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.konał dwa czy trzy skoki na czworakach i przekonawszy się, że mimo zimna i głodu nie utracił nic ze swojej zręczności, usiadł, zdjął buty, rozpruł podeszwę i wyjął z niej ostrze noża bez trzonka. Uczyniwszy to, dumał. Nagle usłyszał, jak ktoś przygotowuje się do otwarcia drzwi jego celi; zadrżał, bo wiedział, że najmniejszy krzyk mógł sprowadzić straż i, mimo posiadanych sześćdziesięciu tysięcy franków, przeszkodzić mu w wykonaniu dzieła. Było to w nocy; odźwierny obchodził cele i zapalał lampy olejne wiszące na suficie. - Dobry wieczór, Benedykcie - rzekł odźwierny, który go znał od dłuższego czasu, bo Benedykt używał już raz gościnności w tym domu na koszt rządu. - Dobry wieczór, przyjacielu! - odparł Benedykt, powstając i głaszcząc brodę w najobojętniejszy w świecie sposób. - Wiesz ty, że wkrótce okręt odpływa? - Co? - Ten, którym wyruszysz na wygnanie! Wierz mi, że będziesz jeszcze mógł żyć wesoło. - Mówisz więc, że popłynę? - zapytał Benedykt, zbliżając się do niego poufale i klepiąc go po ramieniu. - No, jak ci powiedziałem - odparł dozorca, przyciągając do siebie lampę. - W takim razie zostawię ci coś na pamiątkę. - Brawo! Stare buty pewnie? - rzekł starzec, śmiejąc się z Benedykta. - Ale w czym ty będziesz chodził? Przemarzną ci nogi. - Głupcze! - odparł Benedykt. - Kto ci powiedział, że ja mogę zostawić tylko stare buty? Czy wiesz, stary, że jedynie od mojej woli zależy, słyszysz, od mojej woli zależy, zostawić ci coś takiego, co by cię na zawsze uszczęśliwić mogło? - Cha, cha! Wolne żarty! Mnie się zdaje, że znów masz ochotę nazywać się księciem Cavalcanti? Przy tych słowach Benedykt zbladł ze złości. - No co tam? Co takiego masz? - zapytał dozorca, obracając się nagle i przymykając oczy, jakby coś podejrzewał. Benedykt spostrzegł to i zaśmiał się, aby starca uspokoić. - Nie zważaj na ten żart - rzekł - ale przystąpmy do interesu. Odpowiadaj mi szczerze: Co byś dał temu, który zrobiłby cię panem dwudziestu tysięcy franków? - Dwudziestu tysięcy franków! - zawołał odźwierny. - Śmiać mi się chce ze sposobu, w jakim mówisz o dwudziestu tysiącach franków! - Dwadzieścia pięć tysięcy, nędzniku! Uważaj dobrze, że nie mówię o dwudziestu, lecz dwudziestu pięciu. To głupstwo myślisz? Pięć tysięcy więcej. Cha, cha! - Daj spokój żartom, to wystarczyłoby, aby każdego z nas uczynić bogatym. - Każdego z nas? - powtórzył Benedykt z gestem lekceważenia. - Z nas? Mów o sobie, przyjacielu, bo ja mam znacznie więcej, a jednak nie czuję się szczęśliwy. - Ty masz znacznie więcej? Jak widzę, to ty chłopcze oszalałeś. - Oszalałem? Zobaczysz! Tak, tak! Chodź tu bliżej. Ale naprzód popatrz, czy nas kto z korytarza nie podpatruje i zamknij drzwi. Słowa Benedykta podrażniły ciekawość dozorcy. Zamknął drzwi, klucz zawiesił na pasie, powrócił do celi i wydał okrzyk zdziwienia, gdy w rękach bandyty ujrzał banknoty. - Sześćdziesiąt tysięcy franków! - szeptał, licząc je. Benedykt przesunął pieniądze niby to obojętnie między palcami. - Chcesz połowę z tego? - Ja? A cóż mam za to dać? - Wyprowadzisz mnie stąd. - To niemożliwe. - Dam ci jeszcze dziesięć tysięcy; to znaczy razem czterdzieści. - O! - Pięćdziesiąt. - Chcesz mnie skusić. Skąd wziąłeś tyle pieniędzy? Ukradłeś, co? - Co ciebie to obchodzi, czy ukradłem, czy nie? Pięćdziesiąt tysięcy zasługuje na małą ofiarę. - Ale jak ja to zrobię? Przy końcu tego korytarza są wprawdzie drzwi, ale tam stoi straż, na dziedzińcu także i nie przepuści nikogo, kto nie wykaże się znaczkiem. - Sprzedaj mi go. - A ja mam zostać na twoim miejscu? - Możesz powiedzieć, że go zgubiłeś. - To nie uchodzi! - odparł dozorca, namyślając się. - Wymyśliłem na to sposób! - zawołał nagle Benedykt. - Zwiążę cię, powalę na ziemię, ucieknę z twoim znaczkiem, a ty zostaniesz z moimi pięćdziesięcioma tysiącami franków. Powiesz, że między nami nawiązała się bójka i uległeś. Plan ten nie wydał się dozorcy niemożliwy do wykonania, myślał tylko nad sposobem wzięcia pieniędzy. - No, namyśl się stary; prędko, prędko, nie mam czasu do stracenia. - Do diabła! - szepnął dozorca. - No, dawaj pieniądze, chłopcze, ale całe sześćdziesiąt tysięcy franków, ni mniej, ni więcej, rozumiesz? Dla zaokrąglenia sumy! - dodał, patrząc chciwie na banknoty. - No, niech będzie sześćdziesiąt tysięcy! - odparł Benedykt. - Przeznaczyłem je na to. - Aj, ty, chciałeś mi resztę zabrać, co? - rzekł dozorca, biorąc banknoty i oddając za to znaczek
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | MG |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 145x205 |
Liczba stron: | 300 |
ISBN: | 978-83-7779-471-5 |
Wprowadzono: | 04.04.2018 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.