- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.łatwością mieściło się w każdej damskiej torebce. Widząc w kiosku kolejne tomy z pstrokatymi okładkami, zastanawiałem się, czy to aby nie jej następne dzieło. Doktor Borowski, który był moim lekarzem prowadzącym, po wybudzeniu doradził mi, abym poprosił kogoś o pomoc w dniu wypisu. - Może pan być trochę zaszokowany tym, jak dzisiaj wygląda Kraków. To wszystko tak się Jestem od pana młodszy, ale jeszcze trochę pamiętam nędzę komuny. A tu proszę: Polska jest potęgą gospodarczą, kryzys w Wielkiej Brytanii. Los Grecji dawno był do przewidzenia, ale to przecież teraz w praktyce To się może podobać. Kto by pomyślał. Wszystko jest inaczej. Będzie pan miał także trochę biurokracji do załatwienia. W tej kwestii zawsze jest tylko gorzej. - Dobrze, poproszę Anię. Podobno bywała tu, kiedy spałem. Chyba nie mam nikogo innego. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem, ale w istocie miałem rację. Trzynaście lat skutecznie pozbawiło mnie rodziny i wielu przyjaciół. Rodzice nie żyli od kilku lat. Zmarła także część moich rówieśników. Kontakty z innymi musiałem dopiero odnowić, co nie było trudne, bo stanowiłem sporą atrakcję towarzyską. Nie miałem wprawdzie w zanadrzu opowieści o świetlnych tunelach, ale i tak budziłem naturalne zaciekawienie. Zadzwoniłem do Ani, do Ani z Zielonego Wzgórza. Moja przyjaciółka była w istocie panienką z dobrego domu, dziewczynką, mimo osiemdziesiątki na karku. Na zawsze taką ją zapamiętam. Poznaliśmy się, kiedy ja miałem dwadzieścia kilka lat, ona nie miała jeszcze czterdziestki, ale od dawna uchodziła za starą pannę. Coś w tym było. Zawsze była otoczona ludźmi, ale w istocie nikogo do siebie nie dopuszczała, ceniąc sobie swoją wolność. Nosiła staroświeckie kreacje, lubiła koronki i różnego rodzaju wiktoriańskie błyskotki. Zawsze musiała mieć na sobie coś niebieskiego. Była świetna na słoneczne dni. Ale nie na deszcz. Trochę się wahałem. Byłoby mi przykro, gdyby odmówiła, ale zgodziła się, nawet chyba przyjęła propozycję odebrania mnie ze szpitala z radością. Zabawne, bo Ania oczywiście nigdy nie prowadziła samochodu, ale tym razem podjechała małym miejskim mercedesem. Oczywiście w pełni automatycznym i bezobsługowym. Nadal nie umiem uwierzyć, że dzisiaj dzieci same jeżdżą takimi do szkoły. Wypis przebiegł nadzwyczaj sprawnie, ale i tak wszystko przeciągnęło się do popołudnia. Miałem jeszcze w pamięci niedostatki polskiej służby zdrowia sprzed wypadku. Dziś to przeszłość. Wszystko działa względnie dobrze, choć jest jakieś bezduszne i bezosobowe. Ale co Jestem znowu wolnym człowiekiem. Kraków oglądany z okien samochodu Ani był niemal nie do rozpoznania. Niby te same ulice, często zamienione w wielopoziomowe arterie, ale wszystko inne. Światła, kolorowe reklamy, duży ruch, ale w zasadzie przebiegający bez zastojów dzięki automatyzacji. Nad głową co jakiś czas przelatują drony. Ania powiedziała mi, że wykorzystywane są tylko do transportu przesyłek po kilku wypadkach powietrznych taksówek. Okazało się też, że w mieście w ogóle nie wolno poruszać się starymi samochodami. Zresztą także gdzie indziej mało kto ich używa. Kosztują majątek, wymagają uprawnień i częściej ulegają kolizjom, za które kary są nader surowe. - Dokąd? - zapytała Ania już na szpitalnym parkingu. - No tak. Teraz jest inaczej. Kiedyś wsiadałem do mojego eclipse, żeby po prostu pojeździć. Dzisiaj musisz znać swój cel. - Więc? - Pewnie do mnie. Mówiłaś kiedyś, że Iza zajmowała się naszym mieszkaniem. Nie wiem, jak mam jej to wynagrodzić. - Tak. Dzwoniłam do niej wczoraj. Wszystko jest po staremu. - A mogę najpierw wpaść do ciebie na herbatę? Potem sobie jakoś poradzę, w ostateczności pójdę pieszo. - Z cytryną? - Hmm, dla ciebie nawet z cytryną. Ania nie zmieniła adresu. Nadal mieszkała w niezbyt dużej kawalerce w kiepskiej dzielnicy. Stać ją było na więcej, ale chyba po prostu nie lubiła zmian. Dojechaliśmy szybko. Miała butelkę wódki, wypiliśmy po parę kieliszków. Szybko zaszumiało mi w głowie, bo zupełnie odzwyczaiłem się od alkoholu. - Powinienem już chyba pójść. Przespaceruję się, zresztą nie wiem, jak korzystać z komunikacji. - Możesz zostać. Wiem, że chcesz. Pojadę z tobą jutro do waszego mieszkania. - Dziękuję... Marieke naga Wydanie pierwsze, ISBN: 978-83-8147-638-6 (C) Andrzej Pitrus i Wydawnictwo Novae Res 2019 Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res. REDAKCJA: Wioletta Cyrulik KOREKTA: Emilia Kapłan OKŁADKA: Artur Rostocki KONWERSJA DO EPUB/MOBI: WYDAWNICTWO NOVAE RES ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia tel.: 58 698 21 61, e-mail: Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Novae Res |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 121x195 |
Liczba stron: | 286 |
ISBN: | 9788381475891 |
Wprowadzono: | 16.09.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.