...
? ? Phillip ? powiedział z założenia uspokajającym głosem ? mówi szeryf. Powiedz mi gdzie jesteście. Zapadła krótka chwila ciszy, przez telefon dobiegały słabe głosy.
? Nie mogę rozmawiać ? powiedział Phillip. Głos miał stłumiony. ? On trzyma jej przy głowie pistolet.
I połączenie zostało przerwane.? ? fragment powieści.
Charlaine Harris ? amerykańska pisarka kryminałów i thrillerów (to na podstawie stworzonej przez nią serii powstała kanwa popularnego serialu ?Czysta krew?), której książki nie schodzą z list bestsellerów, była dla mnie autorką totalnie nieznaną do momentu sięgnięcia po ?Małe kłamczuchy?. Mój głęboko zakorzeniony gen czytelnika kryminałów odezwał się i tym razem, zwłaszcza że bohaterką tej powieści, jak i całego wielotomowego cyklu, jest Aurora ?Rou? Teagarden, sympatyczna bibliotekarka z niewielkiej miejscowości na przedmieściach Atlanty, rozpracowująca zagadki kryminalne. Możliwe, że już nasunął Wam się obraz wścibskiej starszej pani, zakurzonej równie mocno co książki, wśród których urzęduje, ale muszę Was rozczarować :)
Aurora to trzydziestoparoletnia, obdarzona zaufaniem mieszkańców Lawrenceton kobieta, o wyostrzonym zmyśle obserwacji oraz niecodziennym wsparciu swojego małżonka ? poczytnego pisarza kryminałów. Gdyby nie fakt, że w tajemniczych okolicznościach znika przyrodni brat Aurory, zarówno ona jak i jej świeżo upieczony mąż mogliby cieszyć się z nadchodzącego rodzicielstwa i planować wyprawkę dla swojego potomka. Jednak splot różnorodnych wypadków sprawia, że Aurora zamiast zajmować się wiciem rodzinnego gniazda, wkracza na ścieżkę prywatnego śledztwa w sprawie zaginięcia piętnastoletniego Phillipa. Żeby tego mało wraz z nim słuch zaginął o dwójce jego rówieśników oraz jedenastoletniej dziewczynce. Sprawa jest na tyle niepokojąca, tym bardziej że wśród okolicznych nastolatków zaczyna ścielić się trup, że w poszukiwania zaangażowana jest nie tylko lokalna policja, ale i agenci FBI.
Muszę przyznać, że książkę przeczytałam bardzo szybko, chociaż momentami akcja wydawała mi się nieco rozwleczona, a sam wątek kryminalny bywał przyćmiony kwestami obyczajowo-społecznymi, a nawet religijnymi charakterystycznymi dla małomiasteczkowej społeczności. Trzeba jednak oddać Harris sprawiedliwość, że pod przykrywką powieści kryminalnej, a raczej obyczajowej z wątkiem kryminalnym, poruszyła szalenie istotny temat przemocy psychicznej wśród młodzieży, przejawiającej się w szykanowaniu osób słabszych, mądrzejszych, czy po prostu innych od większości dzieciaków. Bo tak naprawdę głównymi bohaterami tej historii są typowi amerykańscy nastolatkowie, których znamy z seriali ? walczący o popularność i uznanie ze strony grupy rówieśniczej, co często przejawia się w okrutnych zachowaniach.
Narracja prowadzona jest w bardzo przystępny, wręcz swojski sposób, prezentowany z perspektywy Aurory. Nie będę ukrywać, że polubiłam tę bohaterkę, zwłaszcza za jej nieustępliwość i odwagę w ratowaniu brata. Ponadto akcja książki nabiera tempa dopiero wtedy, kiedy nasza bohaterka zaczyna tworzyć wszystkie możliwe scenariusze wydarzeń z udziałem grupy nastolatków, odrzucając metodą eliminacji te najmniej prawdopodobne. Jest przy tym taką lokalną superbohaterką, która nie zważając na swój stan, podąża tropem złoczyńcy i samodzielnie doprowadza go przed oblicze sprawiedliwości. Może to nieco oderwana od rzeczywistości postać, no bo kto będąc w ciąży biega za porywaczami, ustawiając się na pierwszej linii strzału, ale zapałałam do niej sympatią i Was również zachęcam do zapoznania się z jej perypetiami. Bo jeśli przymrużymy oko, mankamenty znikną, a zostanie ważne przesłanie.
...