"Mała Syrenka" to popularna baśń autorstwa duńskiego pisarza Hansa Christiana Andersena. Opublikowana została po raz pierwszy w 1837 roku i opowiada o tragicznej miłości syreny do człowieka. Najpopularniejsza jest dziś chyba ekranizacja wytwórni Disneya, która perypetie syrenki ukazała w dość zabawny sposób, stworzony iście dla małych dziewczynek, zmieniając przy tym smutne zakończenie całej historii.
Mała syrenka jest najmłodszą z siedmiu córek Króla Mórz. Ogromnie fascynuje ją świat nad powierzchnią morza, świat ludzi. Może go jednak zobaczyć po raz pierwszy dopiero w dniu osiemnastych urodzin. Siostry kolejno dorastają i wypływają na powierzchnię a Arielka wsłuchuje się z podziwem w ich opowieści. W końcu to ona ma swoje urodziny i może zobaczyć jak wygląda świat ludzi. Wynurzając się dostrzega statek. Podpływa do niego z ciekawości i przez maleńkie okienko widzi młodego księcia, który świętuje hucznie swoje urodziny. W pewnym momencie morze wzburza się i zaczyna się sztorm. Statek zaczyna tonąć. Syrenka ratuje z topieli księcia Eryka i swym śpiewem wzywa do niego pomoc. Zakochuje się w młodzieńcu, który nie wie nawet o jej istnieniu. Eryk pamięta jednak cudowny śpiew i postanawia odszukać dziewczynę do której należał owy głos chcąc ją poślubić...
Włoska artystka, Francesca Rossi, stworzyła piękne ilustracje do adaptacji baśni Andersena, której autorką jest Giada Francia. Ilustracje są wspaniałym dopełnieniem tej opowieści, opowieści o miłości i poświęceniu. Syrenka aby stać się człowiekiem traci głos a dowiadując się, że Eryk szuka pięknie śpiewającej dziewczyny znad plaży uświadamia sobie, że nie może udowodnić mu, że jest właśnie nią. Historia jednak dobrze się kończy tak więc znów zakończenie nijak ma się do oryginału. Z jednej strony dzieci wolą chyba gdy ich ulubieni bohaterowie są szczęśliwi, gdy dobro triumfuje ale nie tak zakończyła się prawdziwa historia syrenki. Za swoją miłość zapłaciła wszak życiem, poświęcając je świadomie dla miłości. Myślę jednak, że fajnie iż powstają takie wersje tejże baśni. Mojej kilkulatce książeczka bardzo się spodobała, gdybym miała jej jednak przeczytać o tym jak syrenka ginie zmieniając się w pianę, wstrzymałabym się z tym na razie tym bardziej, że takie smutne historie przed snem nie są u nas najlepszym pomysłem.
Jestem ogólnie zadowolona z adaptacji bajki. Wydanie jest bardzo ładne, szata graficzna delikatna i przyjemna dla oka a tekst przystępny, w sam raz dla młodszego czytelnika. Myślę, że warto jest sięgnąć po tę właśnie lekturę ;)
