Ta lektura jest malutka i cieniutka. Przypomina mi takie nieduże katalogi, które czasem dostajemy za darmo w aptekach, a w nich jest mnóstwo reklam i kilka artykułów o zdrowiu itp. wszystkie strony są w niej grube i śliskie, a okładka niewiele się od nich różni. Jest ciut grubsza i w niektórych miejscach taka jakby tłoczona. Lekko wypukła. Całość jest sklejona na grzbiecie, ale jakoś w tym przypadku ten sposób łączenia wcale mi nie przeszkadza podczas czytania. Może dlatego, że lektura ta nie jest zbyt gruba, więc i tak łatwo się otwiera. Czytając spokojnie możemy tą książkę trzymać jedną ręką bez kłopotu, że strony zaczną nam się za chwilkę zamykać.
Podoba mi się tu także to, że wszystkie te informacje są tak fajnie ujęte. Albo w postaci krótkich pytań i odpowiedzi, albo w postaci wypunktowań. Więc czytania nie ma tu zbyt wiele, wszystko jest bardzo fajnie i przejrzyście zaprezentowane. A jednocześnie jest tu ego tak wiele. Nie wiem, nie znam się, ale mam wrażenie, że wszystko co każda początkująca w tym temacie kobietka wiedzieć powinna. Nie ukrywam, że mnie po przeczytaniu tej książki trochę rozjaśniło sie w głowie. Dla Was to pewnie dziwne, bo przecież teraz już chyba wszystkie kobietki się malują. Ale u mnie jest inaczej. Moje babcie nie stosowały żadnych kosmetyków, moja mam również. Nie mam też żadnych sióstr, które mogłyby mi pokazać co i jak. Zresztą ja nawet tego nigdy nie chciałam. Makijaż był ostatnią rzeczą, którą bym się interesowała. Więc takie porady, są dla takich amatorów jak manna z nieba. I przyznam Wam się szczerze, że nie wiem czy kiedykolwiek ta wiedza do czegokolwiek mi się przyda. Ale w końcu mam w domu dwie córki, więc może one? Nigdy nic nie wiadomo :)