Zdarza się, że zmiany w życiu nadchodzą niespodziewanie. Gwałtowanie burzą pozornie poukładaną codzienność i zmuszają człowieka do przystosowania się do nich z dnia na dzień. Jednak bywa i tak, że pojawiają się niepostrzeżenie, wręcz niezauważalnie drążą sobie miejsce i powoli zmieniają bieg ścieżek ludzkich losów. I właśnie z tym drugim przypadkiem mamy do czynienia w trzeciej części serii "Czas na zmiany". Fabuła toczy się wręcz leniwie, kolejne dni nie przynoszą wielkich fajerwerków, a jednak losy bohaterów ulegają przeobrażeniu, podobnie jak ich wartości, marzenia i cele. A wszystko to okraszone jest ważnymi cytatami- tym razem z książki "Alicja w Krainie Czarów".
Kacper w końcu spełnia swoje marzenia o byciu archeologiem. I choć jego wyjazd nie jest tym, czego chciał, a szanse rozwoju w branży ma niewielkie z uwagi na inne wykształcenie, to stara się jak może wykorzystać swój czas w Koszalinie. Ma też okazję przekonać się czy zamiłowanie do wykopalisk to dla niego szansa na zawrotną karierę czy może jedynie dodatek do życia i odskocznia w postaci przyjemnego hobby. Sylwia za to stara się poradzić sobie z pracą, córką i tęsknotą za mężem. Darek w końcu zaczyna się czuć docenianym pracownikiem korporacji, choć przekłada się to na czas, który spędza w domu. Agata powinna doskonale rozumieć warunki w jakich pracuje, jednak najzwyczajniej w świecie czegoś jej brakuje. Może obecności męża, może wolności, a może po prostu czegoś niewielkiego, nienazwanego, co dałoby jej namiastkę szczęścia. Laura radzi sobie zaskakująco dobrze zarówno w biznesie jak i jako prababcia. Patrycja próbuje na nowo poukładać swój świat jako samotna, nastoletnia matka. A Sandra.. ona musi być babcią, mamą, córką, ale przede wszystkim musi poskładać swoje serce na nowo i oduczyć się kochać osobę, za którą podawał się Piotr, choć wcale nie był taki, jakim dawał się poznać. Czy nad tą wielopokoleniową kobiecą rodziną naprawdę ciąży fatum i nie są w stanie zatrzymać przy sobie mężczyzn na dłużej, lub na całe życie? Julita ze Zbyszkiem tworzą zgraną parę, zarówno jako małżeństwo jak i rodzice. Biznes kwitnie, Julita się w nim zatraca, a Zbyszek próbuje dotrzymać jej kroku. Choć jeszcze nie wszystkie jego tajemnice ujrzały światło dzienne.
"Lustra" to przede wszystkim piękna podróż po różnych zakątkach Koszalina, z rozbudowanym wątkiem historycznym. Dzięki wplecionej historii niejakiego Heinricha, mamy okazję nie tylko poznać opowieść o życiu bardzo ciekawego ale i skomplikowanego mężczyzny, lecz także ujrzeć świat z XIX wieku. Co ciekawe, przytoczona tu opowieść jest prawdziwa, choć sfabularyzowana na potrzeby powieści.
Przyjaźń bohaterów trwa już ponad 11 lat, a zmiany zachodzące w ich życiu może nie są już tak diametralne, jak to było widoczne w poprzedniej części, jednak nadal mają miejsce. I nie oznacza to tylko nowych członków ich rodzin ale także ścieżki, którymi nieoczekiwanie podążają. Swoimi postawami ukazują przede wszystkim silną przyjaźń, która choć czasem doprowadza do kłótni i niesnasek, koniec końców sprowadza się do wzajemnego wsparcia i zrozumienia, nawet najbardziej zaskakujących decyzji. A marzenia? Warto je mieć, warto za nimi podążać, lecz nie można zapomnieć o tym, aby je raz na jakiś czas weryfikować, bo może się okazać, że odrobinę się zdewaluowały.
Warto także zapoznać się z posłowiem od Autorki, w którym odnosi się do płci dzieci Zbyszka. Nie każdy potrafi przyznać się do błędu i uważam, że to naprawdę ważne dla nas, czytelników, że dostajemy kilka słów w tej kwestii.
Opinia bierze udział w konkursie