- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.by w miąższu, gdy Bazyli chwycił go od tyłu za kołnierz i z całą mocą powalił na ziemię. -- Ty gamoniu! Chcesz skończyć jak te ślimaki? -- wskazał ręką na wijące się z bólu biedne stworzenia, które odpokutowywały teraz swoje łakomstwo. -- O rany! Chyba przeszła mi już ochota na jedzenie. Drużyna ruszyła dalej. Marcepan na wszelki wypadek zatkał uszy. Kiedy minęli gadające grzyby, wyszli na polanę, na której delikatnie na wietrze kołysały się okazy trochę mniejsze niż tamte za to z rozłożystymi kapeluszami. Wyglądały, jakby były z zamszu lub pluszu. Wiatr cicho gwizdał kołysankę: -- Przyłóż główkę do poduszki, zmruż oczęta, śpij dziecino, ś Chłopcy poczuli znużenie. Od wczesnych godzin rannych byli na nogach. Pokonali kawał drogi przez las. Grzyby wręcz nachylały się do nich, by ułatwić im wejście na ich miękkie kapelusze. -- Położę na chwilę głowę. A jak odpocznę, pójdziemy dalej. Bazyli, mrużąc oczy, skierował się w stronę ciemnozielonego grzybka, który wyglądał i pachniał jak jego ukochany jasiek, na którym zawsze zasypiał. -- Nie wolno ci! Jeśli tylko dotkniesz tego grzyba, nigdy się już nie obudzisz! -- wrzasnął grzybowy ludek i aby go trochę ocucić, wylał na głowę chłopca resztkę wody z manierki. Pomogło. Bazyli otrząsnął się i zaczął podśpiewywać skoczną piosenkę. Chciał odgonić resztki snu, który sklejał mu oczy. Ich marsz dzięki temu nabrał szybszego tempa i po niedługim czasie dotarli na polanę, na której wznosił się potężny zamek króla Muchomora. Gmaszysko otoczone było szeroką fosą, w której płynęła cuchnąca brudnozielona woda, pełna pijawek i innego odrażającego robactwa. Wejścia strzegła cała gwardia w czerwonych kapeluszach. -- Pięknie. Jesteśmy na miejscu. Ale co dalej? -- jęknął Marcepan. Cała trójka przykucnęła za rosnącą na uboczu paprocią i bacznie obserwowała okolicę. Mieli nadzieję, że wpadnie im do głowy pomysł, jak dostać się do środka twierdzy. Bój o grzybowy pył Dwór najwyraźniej szykował się do jakiejś uroczystości. Przez most zwodzony to wjeżdżały, to wyjeżdżały powozy. Raz pełne wystrojonych pań i panów, a raz puste spieszyły się po kolejnych gości. Weszło też czterech kucharzy, którzy z dumą wnieśli w lektyce dwunastopiętrowy tort. Za nimi dostojnie kroczyła we frakach stuosobowa orkiestra. -- Będzie bal -- skwitował Bazyli całą tę gorączkową bieganinę. -- Rozgardiasz, który panuje na dworze, może działać na naszą korzyść. Musimy tylko wejść do środka i niepostrzeżenie odzyskać skradziony pył -- stwierdził grzybowy ludek. -- Tylko jak stać się niewidzialnym? -- podrapał się po głowie Marcepan, przepłaszając stamtąd biedronkę. Grzybowy ludek spojrzał na owada. -- Niewidzialni albo tacy sami! -- poddany króla Borowika wziął biedronkę na rękę, i zaczął szeptać jej coś do uszka. -- Przedostaniemy się przez most zwodzony, udając trujaki. Biedronki nam w tym pomogą. W tej chwili nadleciała chmura czerwonych biedronek. Część z nich usiadła na kapeluszu grzybowego ludka, rozkładając szeroko skrzydełka. Efekt był olśniewający. Brązowy kapelusz wyglądał identycznie jak te, które nosiła gwardia króla Muchomora. No, może nie całkiem. Był w czarne kropki, ale w tym zamieszaniu może nikt na to nie zwróci uwagi. Bracia kapeluszy nie mieli, ale biedronki zawisły nad ich głowami, zbijając się w kształt kapelusza, i tak szybko machały skrzydełkami, że ruch stał się niedostrzegalny dla oka. Trójka naszych przyjaciół wymieniła ostatnie porozumiewawcze spojrzenia i skierowała się do bram. Gdy przechodzili przez most, jeden ze strażników łypnął na nich podejrzliwie, ale Bazyli nie stracił zimnej krwi: -- Czołem, towarzyszu! -- Dowódca was szuka -- odburknął tylko strażnik i zajął się odpędzaniem tłumu gapiów, który zaczął nacierać na zamek. Na dziedzińcu panował jeszcze większy harmider niż na zewnątrz. Trujaki biegały to tu, to tam, czyniąc ostatnie przygotowania przed ucztą. Teraz należało tylko znaleźć miejsce, gdzie przechowywane są worki z pyłem grzybowym. Musieli się spieszyć, bo król Muchomor zapewne zechce na oczach wszystkich gości zniszczyć cały grzybowy pył. Podobno uwielbia popisywać się przed poddanymi swoją władzą i okrucieństwem. Bazyli rozejrzał się bacznie po dziedzińcu. Był pewien, że znajdzie jakąś wskazówkę. I nie pomylił się. W pewnym momencie przez plac przemaszerowało pół tuzina wojaków z gwardii królewskiej. Mieli niezwykle nadęte miny, które zdradzały, że powierzono im ważne zadanie. Poza tym ich stroje były bardziej wyszukane. Za nimi maszerował jeszcze jeden wojak, który ciągnął pusty czterokołowy wózek. To mógł być dobry trop. Bazyli szturchnął łokciem towarzyszy: -- Idziemy za nimi! Daję głowę, że to eskorta
książka
Wydawnictwo Zysk I S-Ka |
Data wydania 2012 |
Oprawa twarda |
Liczba stron 118 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Rok publikacji: | 2012 |
Wymiary: | 205x195 |
Liczba stron: | 118 |
ISBN: | 978-83-7506-983-9 |
Wprowadzono: | 02.10.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.