Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Kuba. Syndrom wyspy

książka

Wydawnictwo Fundacja Instytut Reportażu
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Krzysztof Jacek Hinz rozpoczyna swoją opowieść o Kubie w dniu, w którym obudził go telewizyjny komunikat, że oto został wrogiem rewolucji. Paszkwilancki wstępniak o polskim dyplomacie napisał w "Granmie" sam Fidel...

"Kuba. Syndrom wyspy" to reporterska książka o wyspie Fidela Castro: o rewolucji i dysydentach, o Kubankach próbujących zdobyć podpaski i o Kubańczykach, którzy obrażają rewolucyjną poprawność obyczajową szortami i sandałami. Jest tu dawna świetność Hawany, do której uciekali przed prohibicją amerykańcy mafiosi, są prosięta hodowane w wannach i jest krowa, która została bohaterką rewolucji.

"Syndrom wyspy..." ma smak Cuba Libre! Autor wrósł w kubańską rzeczywistość jeszcze w latach 70., kiedy pierwszy raz odwiedził wyspę w ramach studenckiej wymiany między bratnimi krajami. Wielokrotnie powracał na Perłę Antyli - najpierw jako korespondent, a później jako dyplomata ambasady RP. Jednak gdziekolwiek rzucił go los, zawsze towarzyszyło mu obsesyjne marzenie: żeby być świadkiem wielkich zmian na Kubie. I żeby być pierwszym, który ogłosi tę wiadomość światu.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Fundacja Instytut Reportażu
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 26.04.2016

RECENZJE - książki - Kuba. Syndrom wyspy

4.7/5 ( 12 ocen )
  • 5
    10
  • 4
    1
  • 3
    0
  • 2
    1
  • 1
    0

Magdalena Borkowska

ilość recenzji:326

brak oceny 28-12-2016 10:06

"Kuba wyspa jak wulkan gorąca" - przekonywał w piosence Janusz Gniatkowski. I wszystko, co dalej, też się zgadza: palmy, słońce, ocean. Ale Hinz nie raczy nas magią Kuby - raju na ziemi, gdzie plaża i żar z nieba, a wszystkim muzyka w duszy gra. Ten dziennikarz i były zastępca ambasadora RP w Hawanie pokazuje nam swoją Kubę, która zagnieździła się w nim na dobre i puścić nie chce. To Kuba przede wszystkim "polityczna": Hinz prezentuje nam dzieje rewolucji, pierwotną wiarę i nadzieję na lepsze, późniejsze rozczarowanie dyktaturą, działalność opozycyjną, z którą Castro brutalnie się rozprawia i własne czekanie na "ostateczną zmianę". Bo Hinz marzył, że będzie tu w historycznym momencie, który przecież musi w końcu/już nadejść: upadku Castro i odrodzenia ukochanego kraju. Dlatego do Kuby wraca, dlatego go wiecznie ciągnie, by nie przegapić. Lata mijają, a zmiany warty brak. Kubańczycy, karmieni sloganami o potędze Kuby i jej przeciwstawieniu się imperialistycznej, zdegenerowanej Ameryce, sami żyją w nędzy: reglamentacja towarów, których i tak nie ma (jedna bułka dziennie na głowę, mleko tylko dla dzieci do lat 7, brak prądu i wody w kranie, kryzys w transporcie, bo ropy brak, ale przecież jest dobrze, wspaniale, bo ograniczenie aut to zdrowsze powietrze i zdrowsi Kubańczycy), szpiedzy na każdym rogu, kneblowanie ust, więzienia dla niepokornych i ich tajemnicze zniknięcia i wypadki - to Kuba codzienna, Kuba ostatnich kilku dekad, Kuba Fidela Castro. I tę Kubę poznajemy dzięki Hinzowi. "Kuba. Syndrom wyspy" to bardzo ciekawy i sprawnie napisany reportaż o egzotycznym kraju, który dopiero teraz wraca powoli do świata. I chociaż brakuje mi w reportażu koloru Kuby dosłownie - zdjęcia zamieszczone w tekście są czarno-białe - to książka Hinza podsyca moją fascynację tym krajem. I nadal marzę, by postawić nogę na tym karaibskim wybrzeżu :-)