?Mam wrażenie, że jestem w potrzasku, czuję się jak bezbronne zwierzę, które nie może zrobić nic poza oczekiwaniem na kolejny ruch drapieżnika.?
Fankie Howe, która po długim czasie nieobecności z wyraźną niechęcią i obawami, wraca do swojego rodzinnego miasteczka Oldcliffe, żeby pomóc w rozwikłaniu tajemniczego zaginięcia swojej szkolnej przyjaciółki, Sophie. Daniel, brat zaginionej jest święcie przekonany o tym, iż Sophie została zamordowana, chociaż jej ciało nigdy nie zostało znalezione. Powrót w rodzinne strony budzi we Frankie tragiczne wspomnienia, które kiedyś odcisnęły na niej swoje piętno. Oziębła atmosfera miasteczka i zmaganie się z demonami przeszłości coraz gorzej wpływają na samopoczucie Frankie. Sprawy zaczynają się komplikować, gdy kobieta otrzymuje anonimowe listy i często natrafia na podejrzane osoby. Niespodziewanie też na jaw wychodzi mroczny i głęboko skrywany sekret obu kobiet, który już na zawsze miał pozostać tajemnicą.
?O co chodzi z tym miejscem, że wywołuje u mnie ciarki na plecach??
Podobało mi się, że w opowiadanie Frankie autorka wplątała Sophie, która wspominała o wydarzeniach jakich była uczestnikiem, na miesiąc przed swoim zniknięciem. Przedłużało to moment poznania prawdy i sprawiało, iż wywiązywały się nowe niedomówienia, które poszerzały grono podejrzanych i tym samym uniemożliwiały nam prawidłowe namierzenie sprawcy. Ciągle jakieś nowe fakty, które sprawiały zamęt i wszelkie podejrzenia i wnioski, które zbierałam i układałam, żeby rozwikłać sprawę po prostu się rozsypywały.
Stopniowe budowanie napięcia wychodziło autorce całkiem dobrze. Spodziewałam się, że akcja książki będzie bardziej spektakularna i trochę się zawiodłam, ale to tylko lekki mankament.
Uważam tę książkę za godną polecenia, jednak nie nastawiajcie się na nie wiadomo co, żeby się nie rozczarować. Szkoda przesłonić sobie wszystkie plusy książki zawodem tylko dlatego, że nie sprostała naszym oczekiwaniom.