Książę głupców

Powieść w zamierzeniu autora miała być miejscami zabawna. I nawet jest, tyle że żart odrobinę wymuszony. Za to przygód bez liku. Główny bohater, książę Czerwonej Marchii, Jalan Kendeth słynie ze swoich ucieczek, oszustw i zdobytych kobiecych serc. Przypadkowe zrządzenie losu a właściwie zaklęcie Milczacej Siostry sprawia, że jego przyszłość została połączona z tym, co czeka wikinga Snorriego Ver Snagasona. Od tej chwili wydarzenia rusza z kopyta. I powinno być ciekawie i pasjonująco, niczym w książkach Abercrombiego?, lecz niestety, było raczej przerzucanie kolejnych stron. Zwyczajnie, nie było między nami chemii. Jedyną przyjemność czerpałam z nielicznyc bon motów typu:
"Piwo ma właściwości likwidujące lęki. Oczywiście następnego dnia znajduje się je z powrotem, owinięte wokół kostek z kilkoma dodatkowymi i bólem głowy na dokładkę, ale w jednym momencie piwo jest płynna odwagą, błyskotliwością i zadowoleniem" czy też "Obce kraje nie byłyby takie złe, gdyby nie ci obcokrajowcy i te wszystkie cudzoziemskie rzeczy?.

Każda kobieta posiada swój wyidealizowany typ mężczyzny, z którym planuje wziąć ślub i w ostateczności założyć rodzinę.
Jednak, czy mężczyzna o charterze casanovy i który ma coś za uszami jest odpowiedni?
Pomimo tego, że jego status to książę oczekujący w kolejce do tronu?

Jalan od zawsze wychowywany był w pałacu na mądrego i odpowiedzialnego mężczyznę, cała rodzina wiązała z nim daleko idące nadzieje.
Lecz, kiedy świat się zmieniał, a lata upływały Jalan już nie był małym dzieckiem, które widzi Milczącą Siostrę, starą kobiecinę, która być może jako duch doradza samej królowej. Książę ma to do siebie, że jest hazardzistą, jak wcześniej wspomniałam kobieciarzem, ale ma coś jeszcze w swojej głowie.
W królestwie panuje tradycja, że co roku królowa łaskawie wpuszcza do sali koronacyjnej osoby skazane, które mają za zadanie opowiedzieć co widzieli, jakie stwory zobaczyli, uwzględniając oczywiście pewne koloryzacje i wyolbrzymianie.
Jednak to dopiero, pewien mężczyzna, twardy jak stal odmieni życie nie tylko królestwa ale i samego Jalana.
Groźny wiking stawiając swoją stopę na lśniących płytkach okazał się nie tylko zahartowanym wojownikiem, ale i tym samym skazał się na towarzystwo książęcego hulaki i kobieciarza.

Czy przeznaczeniem tych dwóch mężczyzn jest uratowanie królestwa przed hordą nieumarłych?

Pierwszy tom trylogii Wojna Czerwonej Królowej pod nazwiskiem dobrze znanego autora, który ponoć pisze bardzo dobre fantasy.
Pisze ponoć, ponieważ teraz zdarzyło mi się spotkać z tym autorem po raz pierwszy, inną trylogię, którą napisał jest Książę Cierni.
W chwili skończenia tej książki wyrobiłam sobie opinię o autorze.
Może nie jest ona tak wspaniała, jak inne opinie na temat autorów.
Mogę powiedzieć z czystym sercem i jednocześnie szczerością, że styl pisania i fabuła nie są takie złe i w pewnym stopniu spodobały mi się.
Czuję, że jeszcze to nie koniec i pan Lawrence napisze kolejne kontynuacje.
Polecamy, zespół dobrerecenzje