Druga część "Przywoływacza Dusz" to kolejna porcja przygód, zabawnych sytuacji i... tak tak... zgadliście - szczęśliwych zbiegów okoliczności. No ale cóż, tego można się było spodziewać, czyż nie? Jednak zakończenie, w porównaniu z całością było fenomenalne i przyznam, że sama nie byłam do końca przekonana jak to się skończy. Ale nie powiem o nim nic więcej, nie będę przecież czytelnikom psuć tej przyjemności.
No tak, coś szybko doszłam do zakończenia... więc powrócę do ogólnej treści książki. Sądzę, że zaczęte wątki były dobrze kontynuowane, pojawiło się kilka nowych, które nie rzadko wprowadzały element zaskoczenia oraz rozbudzały ciekawość. Co do samych bohaterów, to przyjaźń kwitnie... no cóż, przyjaźń i nie tylko, ale nie będę zdradzać szczegółów. Powiem tylko, że ziściło się to, na co zanosiło się w pierwszej części.
Podsumowując całość opowieści, to jest to książka, którą łatwo się czyta i mimo sporej ilości uproszczeń to można ją zaliczyć do tych, które czyta się "za szybko", a potem żałuje, że nie ma ciągu dalszego...
Życzę miłego czytania i polecam wszystkim serię "Kroniki Czarnoksiężnika".