Zofia Posmysz - Królestwo za mgłą
Już sam tytuł książki potrafi zbudować w nas zaciekawienie, emocje przed nieznanym, bo przecież królestwo kojarzy nam się z czym wielkim, zarządzanym, coś co ma swojego władcę oraz poddanych, ale nutę niepokoju zagrywa tutaj dalsza część tytułu - za mgłą. Można spodziewać się baśniowego za górami, za lasami, za dolinami, ale mgła rodzi w nas poczucie niepewności, przecież za mgłą nie możemy wszystkiego dostrzec, pojawia się pierwsze odczucie lęku. Uczucie to przeradza się w coś, co bardzo ciężko określić, opisać w momencie, w którym słyszymy Auschwitz. Obóz zagłady, machina wojenna, krematorium, kominy, łagier, trupy, mordownia, Oświęcim, Birkenau, obóz koncentracyjny - znamy wszyscy te słowa, co odczuwamy, gdy je słyszymy, czytamy, wypowiadamy? Strach? A może jednak coś bardziej niepojętego, bo ciężko sobie wyobrazić, że coś takiego istniało i to wcale nie tak dawno temu.
Zofia Posmysz to była więźniarka obozu w Auschwitz, która przeżyła to piekło na ziemi i zechciała się podzielić ze światem swoim odczuciami, a raczej opisem tego, co sama musiała znosić, opisem całej tej drugo-wojennej katorgi w obozie zagłady. 7566, bo taki numer miała w obozowej nomenklaturze nie od razu zdecydowała się dzielić ze światem swoim piętnem, dopiero po siedemdziesięciu latach mogła opowiedzieć o wszystkim, co tam się wydarzyło. I jak sama później przyznaje - pomogło jej to osiągnąć w końcu wolność, opuścić Auschwitz poza murami obozu, tego wewnętrznego zniewolenia.
Książka "Królestwo za mgłą" to wywiad z panią Zofią, o jej dzieciństwie, o czasach przed wojną, ale także w sposób tak dosłowny opisujący codzienność w obozie koncentracyjnym, jakie były warunki, co musiały więźniarki znosić, jakie upokorzenia, a także co dawało jej siłę do przetrwania, o czym myślała, czy marzyła? Opowiada też o swojej relacji z SS-manką, relacji, która prowadzi do bardzo wielu interpretacji. Z książki dowiemy się także o życiu po wojnie, jak ciężko było przystosować się do Polski epoki PRL. Dzielenie się przeżyciami z Auschwitz, w formie scenariusza, opowiadań, słuchowisk pomagało pani Zofii wyjść z niego, mogła opowiadać o swoich dziełach, a nie o obozie samym w sobie.
Rzeczywistość obozowa jest brutalna, straszna i bardzo ciężka do wyobrażenia. Sam czytałem książkę w warunkach szpitalnych i muszę przyznać, że nawet było mi wstyd, że mogłem narzekać na tutejszy los. Książka otwiera oczy, chociaż historię Holocaustu znałem bardzo dobrze, ale trafia w sedno, pokazuje po prostu realia codziennego życia, upokorzeni, nieludzkiego traktowania i relacji, między więźniami, ale także między "władcami", czyli Nazistami, a "podwładnymi" . Zofia Posmysz ukazuje też te relacje bez żadnej nienawiści, nie odczuwa jej, ukazuje prawdziwe odczucia, jakie tam towarzyszyły i jeżeli ktoś nie był pełnym nienawiści brutalnym katem to też pisała o tym, tak opisuje swoją przełożoną SS-mankę, osobę, jakkolwiek to nie zabrzmi karykaturalnie - dobrą.
Dziś zaskakujące wydaje się, jak coś takiego jak obozy koncentracyjne mogły istnieć i mordować tyle ludzkich istnień, ot tak. I wielu Nazistów przy tym się dobrze bawiło. Obozowe życie pełne jest absurdów, chociażby takich jak obozowa orkiestra czy pozory dbania o więźniów tak zwany niemiecki porządek, ale ukazuje także ludzkie oblicze nazistów, dla których była to tylko... jakby nie nazwać tego, praca.
W tym momencie można zadać sobie pytanie, czy naprawdę tyle osób mogło na to pozwolić? Czy w nazistach musiały narodzić się bezlitosne bestie żywiące się cierpieniem? Ilu ludzi o tym nie wiedziało albo nie chciało wiedzieć? Przypomina się kurier Jan Karski i jego ignorancja przez Stany Zjednoczone, kiedy przywiózł dokumenty o obozie. Świat zakrywał oczy, odwracał wzrok, a przecież to była wielka machina wojenna, zbudowana przez ludzi, wykonywana przez ludzi, nie przez garstkę zapaleńców, a przez silnie zorganizowane struktury na każdym szczeblu.
Książka porusza także temat PRL, ale i komunizmu, zachowania "wyzwolicieli" z Armii Czerwonej, to także pokazuje, że to nie nagłe zaćmienie Niemców spowodowało taką agresję, takie nieludzkie zachowanie, bo dotknęło to nie tylko ich.
Mocna pozycja, która zdecydowanie porusza. Nie mogłem pierwszej nocy spać po tej lekturze, budziłem się, śnił mi się obóz. Wyobrażałem to sobie i sam czułem lęk. Nie mogę sobie jednak wyobrazić tego, co czują ludzie, którzy to przeszli na własnej skórze.