Plaut postacią był dziwną. Tajemniczą, szaloną, o której dzisiaj wiedzą nieliczni, ci najwytrwalsi wielbiciele literatury dobrej. Całkiem przypadkiem trafiłam na jego dramaty… i zakochałam się. Cóż za żartowniś, moi państwo! Prawdą jest, że to komedie, pisane dla ludu prostszego, mniej wybrednego, kulturalnie mniej obytego. Cóż. Niechaj będzie, żem nieobyta, ograniczona, mniej kulturalna – komedie szalenie mi się podobają i basta!
Wspaniałe rzeczy postały w tym antyku, wspaniałe – a nie wiedzieć czemu, milczy się o nich, skrywając je wstydliwie w rogach księgarnianych półek, na zapleczach…
A tymczasem na wierzch i tak wypłynie to, co cenne. Przykładem – Plaut.
W swych komediach zabawnych szydzi z sobie współczesnych, ze stosunków społeczno-politycznych i… o zgrozo, kobiet! Tak, niestety, mizoginem jest Plaut, kobieta to u niego zwierzę chytre, podstępne, okrutne… ale mimo tego seksizmu, jakże odrażającego, autora nie przekreślam. Zbyt dobre sztuki wyszły spod jego rąk.
Polecam wszystkim – nie ma to jak antyczna komedia. Ad fontes.