Kochając pana Danielsa to kolejna już książka spod pióra Brittainy C. Cherry, jaką miałam okazję poznać, choć nie ukrywam, że dość długo opierałam się lekturze, jakbym podświadomie wiedziała, że autorka kolejny raz wywoła trzęsienie ziemi w moim sercu. I co? Nie myliłam się.
Sposób w jaki Cherry pisze o miłości ? subtelny, a jednocześnie pełnokrwisty, dosadny, mocny i pełen magii ? sprawia, że wykreowane przez nią powieści zaliczane są do najpiękniejszych historii miłosnych ostatnich lat. To sztuka umieć pisać tak, by każde słowo mocno wryło się w sercu czytelnika i zostało z nim na długo, o ile nie na zawsze. Przy lekturze Art & Soul stwierdziłam, że Cherry ma niebywały talent do tego, by malować słowem emocje i z pełną odpowiedzialnością podtrzymuję własne stanowisko w tej kwestii.
?Nim ją poznałem, nie wiedziałem, co to życie. Po niej nigdy nie poznam, co to śmierć.?
Kochając pana Danielsa to jedna z tych powieści, po przeczytaniu których nie wiadomo, co powiedzieć, choć wydaje nam się, że emocje rozsadzają nas od środka, a słowa krzyczą w głowie, domagając się ujścia. Schody zaczynają się jednak wtedy, gdy nadchodzi moment przelania na klawiaturę własnych myśli. W takiej chwili dochodzi się do wniosku, że przeznaczeniem książek jest po prostu je przeczytać i pozwolić sobie je przeżyć, a nie o nich pisać. Cherry udowodniła tylko, jak wiele jest w tym prawdy. Napisała piękną historię o dwójce pokaleczonych przez życie młodych ludzi, ? Ashlyn Jennings i Daniela Danielsa - którzy zrządzeniem losu nagle znaleźli się w podobnym położeniu. Oboje starają się na własny, czasem nieporadny sposób poradzić sobie z zagubieniem, udźwignąć ciężar toczącego się dalej życia i uporać z bólem po stracie najbliższych osób. [...]
...