Sky Bright, wraz ze swoimi przybranymi rodzicami, Sally i Simonem, przeprowadza się do Kolorado. Dziewczyna ma za sobą bolesną przeszłość, która często daje o sobie znać. Nie pamięta swojego dzieciństwa, nie wie kiedy się urodziła, ani jak ma na imię. Miała osiem lat, gdy para artystów ją adoptowała. Od tej pory starają się zapewnić swojej przybranej córce wszystko co najlepsze. Sky jest nieśmiałą i zamkniętą w sobie dziewczyną. Pomimo strachu szybko odnajduje w szkole nowych przyjaciół. Zaprzyjaźnia się z Tiną, oraz z Zoe i Nelsonem. W pobliżu kręci się również Zec, który od początku ją intryguje. Przystojny Latynos jednocześnie ją do siebie przyciąga i odpycha. Między nimi zaczyna wkrótce iskrzyć. Jednak każdy jej mówi, że to nie jest chłopak dla niej. Wszystko się między nimi zmienia, kiedy Sky przez przypadek wysyła swoją myśl do chłopaka, a on ją odbiera. Od tej pory Zec stara się przekonać do siebie dziewczynę. Opowiada jej o swojej rodzinie, która jak się okazuje jest dość nietypowa. Są Sawantami, którzy mają przypisaną sobie moc i zdolność do telepatii. Dziewczyna dowiaduje się, że ona i Zec od dawna byli sobie przeznaczeni. Spędzają ze sobą dużo czasu i Sky coraz bardziej przekonuje się do chuligana. Jednak dziewczyna wkrótce zostaje wplątana w centrum problemów rodziny Benedict i jest w niebezpieczeństwie. Czy dziewczyna, która boi się miłości będzie miała odwagę kochać? Jaką moc skrywa w sobie Sky i jakie niebezpieczeństwo na nią czyha? Przyznam, że trochę obawiałam się tej książki. Jednak przepadłam przy niej! Na okładce pisze, że to bestseller nastolatek, ale moim zdaniem i te starsze mogą po nią sięgnąć. Polubiłam Sky, która pomimo złych wspomnień potrafiła się śmiać. Z jednej strony nieśmiała, ale z drugiej potrafiła pokazać pazur i walczyć o to co kocha. Niezwykle uparta i dzięki Sally niezależna. Zeca i jego rodziny nie da się nie lubić. Są dziwni, ale przy scenach z nimi miałam wielkiego banana na twarzy. Również czytanie przekomarzań głównych bohaterów mi się podobało. Moim zdaniem Zec i Sky, to kompletna przeciwieństwa, ale dzięki temu tak bardzo się dopełniali. Joss Stirlin stworzyła lekką młodzieżówkę. Owszem jest momentami przewidywalna, ale dla mnie to nie jest wada, Czyta się ją szybko, a cała historia nie jest przesłodzona. Jest tu niebezpieczeństwo i walka. Czarne charaktery i niesamowicie uzdolniona rodzina, która walczy ze złem. Nie zabraknie zabawnych dialogów, które nie jeden raz wywołają uśmiech na twarzy czytelnika. No i to co lubi większość kobiet: miłość. Chociaż jeśli o mnie chodzi, to wiedziałam, że ją tu znajdę. Bardzo miło spędziłam czas przy tej lekturze. Przyznam, że trudno było mi ją odłożyć na bok. Od razu sięgnę po kolejny tom. Jestem ciekawa kolejnego przystojnego Benedicta i jego przeznaczonej. Jeśli mogłabym się czegoś przyczepić, to jedynie tego, że brakuje mi narracji ze strony Zeca. Jednak przymknę na to oko.