"Kieszeń pełna żyta" to pierwsza książka Agaty Christie która trafiła w moje ręce i muszę przyznać, że po jej przeczytaniu stałam się miłośniczką kryminałów... Mistrzostwo widać tu na każdym niemal kroku - doskonale zbudowany rozwój wydarzeń, ciekawe i wyraziste postacie. Już po przeczytaniu kilku stron nasze dotychczasowe teorie upadają, a ich miejsce zajmują nowe coraz bardziej nieprawdopodobne by za chwilę ustąpić miejsca wręcz niemożliwym i niewykonalnym. Kluczem do rozwiązania zagadki może być niemal wszystko, nikt nie jest wolny od podejrzeń - nawet jeśli ma doskonałe alibi.
Akcja od początku zapowiada się nadzwyczaj ciekawie... Inspektor jest pewien, że tragiczna śmierć właściciela Domku pod Cisami, pana Fortescue, nie jest przypadkowa. Co prawda zmarł on w szpitalu, nie ma jednak wątpliwości, że został wcześniej otruty. Wszystko potwierdza sekcja zwłok... Krąg podejrzanych wydaje się niewielki, a mimo to śledztwo nie przynosi rezultatów... arystokratyczni krewni z powściągliwością wtajemniczają policję w ich osobiste sprawy, za to możliwych motywów zbrodni i mylnych tropów nie brakuje... czy jednym z nich może być znaleziona w kieszeni ofiary garść żyta?