SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Kiedy byłem dziełem sztuki

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja
przeczytaj fragment

książka

Wydawnictwo Znak
Data wydania 2014
Oprawa miękka
Liczba stron 264
  • Dostępność niedostępny
  • DPD dostawa za półdarmo

Opis produktu:

Zdesperowany bohater na skraju samobójstwa podpisuje iście faustowski pakt ze spotkanym przypadkowo artystą. Odda się w jego ręce, w zamian za co odzyska sens życia. Jako żywa rzeźba staje się sławny i podziwiany. Traci tylko jedno - wolność. Gdzie kończy się sztuka, a zaczyna manipulacja? Co stanowi o naszej wyjątkowości? Jak zwykle u Schmidta, ważne pytania podane lekko i z przymrużeniem oka.

tytuł oryginalny: LORSQUE J`ETAIS UNE OEUVRE D`ART
Tłum.: Maria Braunstein
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Znak
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Rok publikacji: 2014
Wymiary: 125x195
Liczba stron: 264
ISBN: 978-83-240-2633-3
Wprowadzono: 05.11.2014

RECENZJE - książki - Kiedy byłem dziełem sztuki - Eric-Emmanuel Schmitt

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.5/5 ( 12 ocen )
  • 5
    9
  • 4
    2
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    1

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

Teru

ilość recenzji:39

brak oceny 31-01-2008 02:48

Opowieść smutna, zaskakująca, powolna, czasem niezbyt smaczna, ale piekna. O tym jak można siebie nie kochać, nie dawać sobie ani krzty akceptacji, uważać się za zło "niekonieczne" dla świata, odchodzić od ludzi aby samym sobą nie trudzić ich obowiązkiem współprzebywania. Ale również o egoizmie i zapatrzeniu we własny smutek, samobójstwie bez śmierci, posiadanej, ale nieuświadamianej miłości ze strony najbliższych... Kiedy byłem dziełem sztuki... Kawałek trudnej sztuki... dla ducha...

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

kajakrasnal

ilość recenzji:79

brak oceny 3-07-2012 13:03

Nie wyróżniasz się? Nie jesteś ani pięknym człowiekiem, ani brzydkim? Otaczasz się szarością i z każdym dniem stajesz się bardziej niewidzialny? Zazdrościsz tym, co błyszczą, co mają, co emanują zwycięstwem i zadowoleniem z tego kim są i dokąd dążą? Nienawidzisz tego świata, życia, dnia? Nie możesz na siebie patrzeć i myślisz tylko o śmierci, która ma zakończyć twoje egzystencjalne cierpienie? Nie jest ważne jak odpowiesz. Istotne jest czy zaintrygował cię problem. ?Kiedy byłem dziełem sztuki? jest podróżą w głąb ludzkiej psychiki. Jest podróżą po degradacji, po upadku, po wynaturzeniu. Czytelnik poznaje ciemną stronę sukcesu, który potrafi zniszczyć i upodlić znaczenie człowieczeństwa. Antidotum na całe zło, które proponuje autor ma być miłość i samoakceptacja. Wartości, o których tak często się mówi, marzy i śni, ale wciąż niełatwo je wprowadzić w swój świat.
Tazio jest głównym bohaterem tej powieści. Młody mężczyzna nie może znieść swojego istnienia usytuowania w cieniu sławnych i znanych braci. Postanawia się zabić, skończyć ze sobą, przerwać niegodziwość, którą musi znosić. Przed samobójstwem ratuje go kontrowersyjny artysta, który proponuje mu układ. Sławę, podziw, uznanie a w zamian wyłączność dla autora dzieła. W konsekwencji Tadzio pozwala się uprzedmiotowić w imię sukcesu. Niestety serce i mózg nie zostały poddane operacji i bohater wciąż świadomie myśli i czuje. Dostrzega paradoks swojej sytuacji, który nabiera mocy, gdy Tazio poznaje kobietę. To ona pokazuje mu piękno, którego dotychczas nie dostrzegał. Pokazuje mu jego wartość i jego wyjątkowość. Pokazuje, jak pięknie można iść przez życie bez świateł reporterów. Uciec, uwolnić się, odzyskać status człowieka i po prostu być. Oto jest nowy plan, ale czy łatwo go zrealizować?
Eric-Emmanuel Schmitt to pisarz prostej formy. Nie posługuje się wyszukanym słownictwem, odkrywczą fabułą, ekstrawaganckim bohaterem, malowniczymi emocjami. Mimo to, z reguły zaskakuje swoją powieścią, prowadzi do zadumy, chwilowego przystanku, chociażby krótkiej analizy. Tak jest też tym razem. Narcyzm i egoizm przegrywa z dobrocią i otwartością. Natomiast bycie na szczycie gaśnie w obliczu prawdziwych relacji międzyludzkich, w obliczu pasji i miłości.
Książka jest niezwykle pozytywna. Emanuje naturalnością, spełnieniem, dobrocią. Dotyka też wielu płaszczyzn życia, które są obrzydliwe, frustrujące i nieetyczne. Zwycięża jednak to, co ważne. Drugi człowiek.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

ktrya

ilość recenzji:80

brak oceny 22-03-2010 18:26

Postanowiłam jednak zapoznać się z całym dorobkiem Schmitta. Jak kiedyś planowałam przeczytać wszystkie książki jakie kiedykolwiek powstały, to niech to będzie wg jakiegoś porządku. Najlepiej wybierać jakiegoś pisarza i po kolei zaliczać jego twórczość. Więc trafiłam na "Kiedy..." . Mam dziwne wrażenia po lekturze. Jest całkiem inna od tych, które dotychczas przeczytałam. To nie jest krótka opowiastka mająca przesłanie, (owszem ta też ma) ale to już powieść o jakimś totalnym wariacie, którego wrobiono. W sumie ciekawe jest to jak dziełem sztuki zostaje człowiek, to lepsze od zwierzęcia, które jest bezbronne. Myślę, że przesłanie dotyczy piękna, dostrzegania piękna w sztuce i życiu. Trudno mi się wyrazić o moich odczuciach, mnie samej zajmującej się sztuką. Rozumiem, kiedy artysta ma wenę i choćby siedział za przeproszeniem na kiblu i bardzo by mu się chciało to i tak po falą natchnienia wstanie i poleci po szkicownik,by przelać na papier swoje odczucia. I w wyobrażni podziwiałam niewidomego malarza, sama miałam ochotę siąść i malować pejzaże, głównie zachody słońca. Jeśli chodzi o Zeusa to była paranoja, on już należy do tych wariatów typu van Gogh, który obciął sobie ucho. Szczyt manipulacji, mógłby być prowadzącym w sekcie, wyczuł odpowiedni moment słabości i wykorzystał. A najbardziej dramatyczne było to, że został upaństwowiony i nie miał szans być traktowany jako człowiek, gorzej niż niewolnik. Brak ludzkości. A to wszystko przez niską samoocenę. Dlatego kompleksów unikajcie jak ognia! Przypomniały mi się słowa z jednej piosenek Gosi Andrzejewicz, którymi zakończę tą recenzję: "Niczym dziś nie załamuj się, uwierz mi siłę marzeń masz"

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?