Nie wyróżniasz się? Nie jesteś ani pięknym człowiekiem, ani brzydkim? Otaczasz się szarością i z każdym dniem stajesz się bardziej niewidzialny? Zazdrościsz tym, co błyszczą, co mają, co emanują zwycięstwem i zadowoleniem z tego kim są i dokąd dążą? Nienawidzisz tego świata, życia, dnia? Nie możesz na siebie patrzeć i myślisz tylko o śmierci, która ma zakończyć twoje egzystencjalne cierpienie? Nie jest ważne jak odpowiesz. Istotne jest czy zaintrygował cię problem. ?Kiedy byłem dziełem sztuki? jest podróżą w głąb ludzkiej psychiki. Jest podróżą po degradacji, po upadku, po wynaturzeniu. Czytelnik poznaje ciemną stronę sukcesu, który potrafi zniszczyć i upodlić znaczenie człowieczeństwa. Antidotum na całe zło, które proponuje autor ma być miłość i samoakceptacja. Wartości, o których tak często się mówi, marzy i śni, ale wciąż niełatwo je wprowadzić w swój świat.
Tazio jest głównym bohaterem tej powieści. Młody mężczyzna nie może znieść swojego istnienia usytuowania w cieniu sławnych i znanych braci. Postanawia się zabić, skończyć ze sobą, przerwać niegodziwość, którą musi znosić. Przed samobójstwem ratuje go kontrowersyjny artysta, który proponuje mu układ. Sławę, podziw, uznanie a w zamian wyłączność dla autora dzieła. W konsekwencji Tadzio pozwala się uprzedmiotowić w imię sukcesu. Niestety serce i mózg nie zostały poddane operacji i bohater wciąż świadomie myśli i czuje. Dostrzega paradoks swojej sytuacji, który nabiera mocy, gdy Tazio poznaje kobietę. To ona pokazuje mu piękno, którego dotychczas nie dostrzegał. Pokazuje mu jego wartość i jego wyjątkowość. Pokazuje, jak pięknie można iść przez życie bez świateł reporterów. Uciec, uwolnić się, odzyskać status człowieka i po prostu być. Oto jest nowy plan, ale czy łatwo go zrealizować?
Eric-Emmanuel Schmitt to pisarz prostej formy. Nie posługuje się wyszukanym słownictwem, odkrywczą fabułą, ekstrawaganckim bohaterem, malowniczymi emocjami. Mimo to, z reguły zaskakuje swoją powieścią, prowadzi do zadumy, chwilowego przystanku, chociażby krótkiej analizy. Tak jest też tym razem. Narcyzm i egoizm przegrywa z dobrocią i otwartością. Natomiast bycie na szczycie gaśnie w obliczu prawdziwych relacji międzyludzkich, w obliczu pasji i miłości.
Książka jest niezwykle pozytywna. Emanuje naturalnością, spełnieniem, dobrocią. Dotyka też wielu płaszczyzn życia, które są obrzydliwe, frustrujące i nieetyczne. Zwycięża jednak to, co ważne. Drugi człowiek.
Opinia bierze udział w konkursie