Książki odznaczone nagrodą Hugo najczęściej rzeczywiście znajdywałam jako rarytas literatury science fiction. Niestety "Kantyczka dla Leibowitza" odstępuje od tej reguły. Pisana nierówno - miejscami wciąga, zadziwia pomysłami i wizją ponurej przyszłości: po wojnie nuklearnej ziemię zamieszkują zmutowane i zdziczałe stworzenia ludzkie, świat wyzbył się uczonych i techników, którzy "przyłożyli się" do zagłady świata, umysłowy i duchowy dorobek ludzkości przechowują specjalnie do tego powołani mnisi pustelnicy. Między jednak tymi porywającymi fragmentami i chwilowymi zrywami akcji powieść snuje się tak wolno i tak żmudnie, że łatwo o urwanie się ciągłości wątku w umyśle odbiorcy. Jednak doceniona przez grono krytyków i nagrodzona takim wysokim wyróżnieniem być może dla bardziej wytrwałych czytelników okaże się interesująca. Osobiście nie polecam.