Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam zapowiedź debiutu Klaudii Zacharskiej, wiedziałam, że to książka, którą koniecznie muszę poznać. "Kantata" jest horrorem o nadnaturalnych zjawiskach, powodującym halucynacje i wprawiającym czytelników w uczucie niepokoju - a przynajmniej tego oczekiwałam po opisie z tylnej okładki.
Osoby zainteresowane faktem, czy rzeczywiście odnalazłam to wszystko, o czym mówi wydawca, do dalszej recenzji. :)
Tytułowa Kantata to ksywka Kingi Wilk, głównej bohaterki, a zarazem wokalistki i gitary prowadzącej rockowego zespołu Schody. Cała opowieść rozpoczyna się w dniu, kiedy Kinga wraca do rodzinnego domu w małej miejscowości o nazwie Kalie. Po tragicznych wydarzeniach sprzed lat dom został sprzedany i dopiero teraz starsza siostra, Karolina, postanowiła go odkupić. Dlaczego? Ponieważ dostała zgodę na adopcję dziecka, które zapragnęła wychować w zdrowym, spokojnym otoczeniu. Wiadomo, że początki bywają trudne, dlatego Kinga zamierza pomóc siostrze w opiece oraz zaaklimatyzowaniu się nowego członka rodziny.
Maja to dziewczynka okropnie skrzywdzona przez los. Od śmierci biologicznych rodziców dosłownie tuła się po rodzinach zastępczych, nigdzie nie potrafiąc znaleźć miejsca. Ciągle zostaje "zwracana", a przecież dziecko to nie zabawka. Kiedy więc trafia do Karoliny i Kingi, z początku niekoniecznie potrafi zaufać i się otworzyć, co jest zupełnie zrozumiałe.
Sęk w tym, że po zamieszkaniu w domu dziewczynom zaczynają przytrafiać się dziwne rzeczy. Halucynacje, nienaturalne zjawiska i koszmary... Wszystko to sprawia, że powracają przerażające demony przeszłości, przez które Kinga trafiła na odwyk i z którymi nadal sobie nie poradziła. Czy pomiędzy wywołującymi gęsią skórkę wydarzeniami znajdzie się miejsce na miłość, nadzieję oraz lojalność?
"Kantata" to niezwykle udany debiut, a także wyjątkowy horror godny uwagi. Autorka umiejętnie nakreśliła historię poprzez dokładne przemyślenie wszystkich wątków oraz dążenie do ich zwieńczenia, nie pomijając nawet najmniejszej kwestii. Całość czytało się płynnie i bez większych zgrzytów, chociaż czasami miałam wrażenie, że pojawiało się zbyt dużo zaimków osobowych, co momentami burzyło harmonijny styl.
Podobała mi się kreacja bohaterów, zwłaszcza Kingi. Widać, że autorka poświęciła wiele czasu, by rzeczywiście wczuć się w postać, jej myśli, uczucia i zachowanie. Karolina oraz Maja również wypadły znakomicie, jednak wątek miłosny Wiktora i Kingi momentami nieco mnie drażnił. Gdzieś mniej-więcej od środka historii czułam się, jakbym trafiła do romansu, wokół którego działy się nadnaturalne przypadki, a nie do pełnowymiarowej literatury grozy.
Dla mnie w horrorach najważniejszy jest klimat, dlatego niezmiernie się cieszę, że Klaudia Zacharska nie zapomniała o wprowadzaniu napięcia, o zagęszczaniu atmosfery i dodawaniu mrożącej krew w żyłach tajemnicy, gdzie było to potrzebne. Ani razu nie przestraszyłam się jakoś wybitnie mocno, ale podczas opisywania halucynacji występujących u dziewczyn albo dziwadeł nie z tego świata czułam zalążki buzujących w ciele emocji.
"Kantata" jest książką wartą polecenia, dlatego jeśli będziecie mieli taką sposobność, nie rezygnujcie z zajrzenia do środka i poznania wciągającej historii sióstr Wilk. Klaudia Zacharska ma wiele do zaoferowania, co ogromnie mnie cieszy, bo sięganie po dobre, zaskakujące i elektryzujące debiuty to czysta przyjemność. "Kantata" może nie jest tytułem wybitnym, ponieważ poza zaletami posiada parę wad, niemniej miłośnikom grozy dostarczy rozrywkę na wysokim poziomie. Polecam. :)
Opinia bierze udział w konkursie