Kalkwerk

książka

Wydawnictwo Officyna
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Konrad zabił swoją żonę. Nie ma tajemnicy, nie ma szukania sprawcy.
Czytelnik wysłuchuje różnych wersji historii zbrodni podczas nieformalnego dochodzenia. Czemu to zrobił? Pierwsze pytanie pociąga następne: kim właściwie był? kim była jego żona? jakim byli małżeństwem? czemu Konrad nie napisał studium "O słuchu"?
Poczucie bezsilności kryje się za największymi i najwspanialszymi projektami, a gdy do ich realizacji przystępują obłąkani, zagubieni ludzie, katastrofa jest tylko kwestią czasu.
Jedna z najsłynniejszych powieści Bernharda, w Polsce zapoznana dzięki genialnemu spektaklowi Krystiana Lupy, którego rysunki powstałe podczas pracy nad adaptacją zostały zamieszczone na okładce oraz stronach tytułowych.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Officyna
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 22.10.2010

RECENZJE - książki - Kalkwerk

4.7/5 ( 11 ocen )
  • 5
    9
  • 4
    1
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    0

Aga CM

ilość recenzji:415

brak oceny 8-09-2014 12:46

To już drugie wydanie tej książki na polskim rynku. Co ważne zostało ono poszerzone o obszerne posłowie autorstwa Karola Franczaka. Poprzednio utwór ukazał się w 1986 roku. Nie mogę zrozumieć dlaczego tak długo zwlekano z ponownym drukiem tej pozycji. Może jednym z powodów jest fakt, że Thomas Bernhard to pisarz kontrowersyjny. Przez jednych uważany za wybitnego. Przez innych krytykowany. W Polsce jego proza nie jest popularna, choć wiele jego utworów zostało przetłumaczonych na nasz język. A ja zapragnęłam poznać tą książkę. Czy było warto?

"Kalkwerk" to powieść o mężczyźnie imieniem Konrad, który przenosi się wraz z chorą żoną do zacisznej starej posiadłości, aby tam móc w spokoju napisać rozprawę. Nasz bohater od trzech dziesięcioleci zbiera do niej materiały. Jednak ciągle czeka na odpowiedni moment. Stale "coś" mu przeszkadza. W ten sposób pozornie sadystyczny Konrad pracuje. Jednak tak naprawdę nigdy nie rozpoczyna pisania rozprawy.

Jego żona, przykuta do wózka inwalidzkiego, potrzebuje jego stałej pomocy i opieki. A on wykorzystuje ją do swoich eksperymentów. Godzinami poddaje ją licznym próbom. Kobieta nie może uciec ze względu na paraliż. I tak co dzień. Chcąc osiągnąć najlepsze wyniki Konrad opracował rodzaj systemu, który zmusza jego żonę do lepszej współpracy.

Napięta sytuacja pomiędzy naszym bohaterem a jego małżonką ciągle wzrasta. Zaczyna ją zaniedbywać. Mężczyzna oprócz prowadzenia badań nie wykonuje innej pracy zarobkowej. Śni o odwróceniu relacji władzy w ich relacji. Po przebudzeniu postanawia zabić żonę. Czy to morderstwo z premedytacją, akt szaleństwa czy wypadek podczas czyszczenia broni?

Mania Konrada jest tu bardzo odczuwalna. Został opętany przez badania nad narządami słuchu. Uważa słuch za "najbardziej filozoficzny ze wszystkich zmysłów". Popada w coraz głębsze szaleństwo. Nie potrafi przestać. Zaczyna kwestionować normalność. Powoli zacierają się wszelkie granice. Podejmuje kolejne daremne próby doskonalenia się w swojej pracy. Niestety cierpi na niemożność pisania, a gdy morduje żonę zostaje pozbawiony możliwości osiągnięcia perfekcji. Bohater czuje się uwięziony. Nie radzi sobie z konsekwencjami, które wynikają z ograniczonej egzystencji.

Historia nieco nietypowa. Poznałam ją dzięki bezimiennemu narratorowi. To agent ubezpieczeń na życie. Próbuje wczuć się w rolę reportera. Innymi informatorami są ludzie z otoczenia Konrada i jego żony. Wszystko odbywa się w trakcie kilku dni. Narracja jest dość dziwna. Skomplikowana sieć cytatów. Zdania wielokrotnie złożone. Wiele powtórzeń. Konstrukcja jest niewiarygodna.

Proza ta charakteryzuje się unikalnym sposobem patrzenia pisarza i wzmacnianiem - w zależności od punktu widzenia - tragedii lub śmieszności Konrada. Autor próbuje zrekonstruować nie tylko morderstwo, ale także przyczyny zahamowań w pisaniu Konrada. Książka ta to materializacja narcystycznego egocentryzmu, mistycznego i paradoksalnego poszukiwania prawdy i maniakalnej koncentracji na projekcie naukowo-filozoficznym. I na koniec chciałabym podkreślić, że zewnętrzny spokój nigdy nie tworzy wewnętrznego... Polecam.

mojaksiegarnia.blogspot.com

ilość recenzji:37

brak oceny 14-11-2013 21:11

Thomas Bernhard był jednym z moich ulubionych autorów już na studiach. Nie potrafię sprecyzować, co tak bardzo podoba(ło) mi się w jego twórczości. Może fakt, że był aż tak nieszablonowy, że skutecznie wymykał się wszelkim konwencjom, że miał odwagę krytykować swoją ojczyznę i wytykać jej wszelkie przywary? Może ze względu na specyficzną tematykę jego dzieł? Bez wątpienia urzekło mnie to, iż był inny niż wszyscy dotychczas znani mi literaci. Podobnie rzecz się ma z jego utworami - naznaczonymi samotnością, nieuleczalną chorobą, samozniszczeniem i izolacją ? oryginalne i kontrowersyjne zarazem, a przede wszystkim bardzo realne, na wskroś bolesne. Nie inaczej jest w przypadku ?Kalkwerk?, powieści Bernharda z 1970 roku, będącej dla jednych fascynacją, w innych zaś budzącą odrazę i sprzeciw.
Bernhard badał wytrzymałość swoich czytelników, stawiając im wysokie wymagania, prowokując i dezorientując zarazem. "Kalkwerk" pełen powtórzeń, gier słownych, wieloznaczności, niekonsekwencji i braku chronologii, wymaga olbrzymiej koncentracji i uwagi. Być może dlatego polskiej publiczności ten wybitny austriacki prozaik jest obcy. W naszym kraju to Krystian Lupa wprowadził Bernharda do rodzimych teatrów i to właśnie on jest dziś postrzegany jako znawca jego zawiłej twórczości. Zachęcam zatem do sięgnięcia po nią i wyrobienia sobie własnej opinii. To bez wątpienia jeden z najwybitniejszych przedstawicieli literatury niemieckojęzycznej.

Paulina Kłos

ilość recenzji:142

brak oceny 17-09-2011 15:57

To zdecydowanie jedna z trudniejszych książek z jakimi przyszło mi się ostatnio zmierzyć. Odbiega ona od powieściowych schematów tak dalece, że jej czytanie było prawdziwym wysiłkiem psychicznym i fizycznym.

Pierwszą rzeczą, zwracającą uwagę czytelnika, jest forma powieści. Narracja przekazana jest w trzeciej osobie, a właściwie, w wielu trzecich osobach. Nie ma tu żadnych dialogów, ani opisów bezosobowego obserwatora, jest w zasadzie tylko monolog głównego bohatera, relacjonowany z perspektywy wielu osób, które miały te wypowiedzi słyszeć. Jest to bardzo ciekawy chwyt literacki, mający na celu nie tyle udziwacznienie tekstu, co absolutne skupienie uwagi czytelnika na punkcie widzenia głównego bohatera. Można wręcz powiedzieć, że czytelnika wtłacza się w wąską perspektywę głównej postaci - Konrada.

Kim on jest i co spowodowało, że tak wiele osób się nim interesuje? Mogę zdradzić Wam od razu, że zabił swoją żonę, zresztą autor również nie robi z tego tajemnicy i informuje o tym czytelnika zaraz na początku książki. Zabójstwo Konradowej nie jest bowiem sprawą dla detektywa, a raczej dla psychiatry.

Konrad jest bowiem maniakiem. Opanowany od lat jedną jedyną ideą - napisać monumentalny traktat filozoficzno-fizjologiczny "O słuchu" - całe życie swoje i żony podporządkowuje tylko temu celowi. Dlatego przeprowadzają się do odludnej posiadłości Kalkwerk, gdzie żona stanowi dla niego obiekt eksperymentów na słuchu, rujnujących jej i tak wątłe siły.

Mamy więc zbrodnię i sprawcę, a znalezienie motywu nie nastręcza trudności. Czy jednak sprawa jest aż tak prosta? Poznając świat z perspektywy zwichniętego umysłu Konrada, dowiadujemy się więcej o dziwnych relacjach w jakich tkwił z żoną, o jego stosunku do otaczającego świata, o wytężonej pracy, jaką prowadził nad swoim studium. Patrzenie na to wszystko z perspektywy zbliżającego się do obłędu sprawcy jest na prawdę ciekawym doświadczeniem.

Jest to znakomita psychologiczna książka, którą czyta się jednak niezwykle topornie. Dlatego jednocześnie polecam ją i ostrzegam przed nią.