- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
rzmione. Lu przypłynął na Pitcairn trzynaście lat temu, za Donną. Jest Anglikiem, mieszkańcy wyspy nazywają go Przechrztą. Przechrzta to Obcy, który związał się z Pitcairnenką. - Kiedy umawiał się na życie z Donną, nie zdawał sobie sprawy z trudności. Przechrzta jest co najwyżej lokajem Pitcairneńczyków. Jak go dopuszczą do stołu, to może słuchać, ale nie mówić - opowiada Wyspiarz i nerwowo przebiera palcami u rąk. - Lu jest teraz jak gołodupiec wżeniony w lepszą rodzinę. A przecież kiedyś było inaczej: poznali się z Donną w Anglii. Lu wszedł do sklepu, w którym pracowała, ich spojrzenia się spotkały. Po śmierci pierwszego męża Donna była tylko zagubioną emigrantką z wyspy. Lu był zaradny, opiekuńczy. Spodobali się sobie. Wcześniej służył w brytyjskiej marynarce. Kiedy rodziła się Solidarność, stacjonował z brytyjsko-amerykańskim oddziałem pod Kopenhagą. Dwadzieścia pięć tysięcy karabinów, czekali na rozkaz wejścia do Polski. Rozkazu nie było, po miesiącu góra odesłała go do kraju. Był jeszcze w Afganistanie i Kuwejcie, ale kariery w wojsku nie zrobił. Donna powiedziała, że chce wrócić na Pitcairn i że tylko z nim. Zamieszkają na próbę, a jak nie wyjdzie, wrócą do Anglii. Lu miał kurs księgowego i doświadczenie w logistyce. Pomyślała, że przyda się wspólnocie. A on, romantyczny głupiec, zgodził się. Bardzo ją kochał. Tak pięknie o niej mówił: ,,Słodka, uwodzicielska zguba". Sprzedał dom i samochód. Pieniądze się rozeszły. Gdyby wrócił, musiałby żyć na ulicy. * * * W przewodach elektrycznych zaczęło brzęczeć. Czyli siódma. Generator dostarcza prąd dwa razy dziennie: do trzynastej i od siedemnastej do dwudziestej drugiej. Tylko wtedy trzeszczy magnetofon. Generator działa na ropę. Wyspiarze zużywają około dwudziestu tysięcy litrów przez trzy miesiące. Rząd brytyjski płaci za nie czterdzieści tysięcy dolarów nowozelandzkich. Kiedy ropa się kończy, Pitcairneńczycy dzwonią do Auckland. - Trzeba zamawiać z wyprzedzeniem - tłumaczy Lu. Gdy brakuje ropy, ludzie kradną z cudzych kanistrów. Telefony raz działają, raz nie. To zależy od pogody i sztormów. Telefon marki Ericsson z 1912 roku jest już zabytkiem. Niewiele tego pozostało na Pitcairn. W latach sześćdziesiątych przypłynął tu kupiec morski. Chodził po domach i skupywał wszystko, co miało jakąś wartość. Pitcairneńczykom płacił po dziesięć funtów, a w Londynie sprzedawał po pięćdziesiąt. Donna mówi, że Obcym nie można ufać, że są zagrożeniem. I że Pitcairneńczyka nigdy nie złapała na kradzieży ropy. Strzały wyładowań elektrycznych - znak, że zbiera się na deszcz. Nadzieja - bez deszczu za miesiąc, za dwa będzie sucho w kranach i klozetach. Słońce wypali plony, nie będzie co jeść. Ludzie nie mają tu naturalnych rezerwuarów wody. Opracowali jednak system: z dachów prowadzą rury, które zbierają deszcz do zbiorników. Każdy po czterysta pięćdziesiąt, a nawet siedemset litrów. Wieczorem można brać prysznic w wodzie nagrzanej słońcem. - Modlę się jedynie o zdrowie i deszcz. - Donna wspomina tahitańskich przodków, dalekich krewnych, którzy pomarli z odwodnienia, nierzadko na workach pełnych pereł. Raz czy dwa granica opadów przebiegła pośrodku Adamstown. Jedni cieszyli się napełnionymi beczkami, inni wyciągali wiadra, prosili o wodę. Nie zrozumie tej modlitwy ten, kto nie wybierał deszczówki z dna łodzi, kto nie musiał patrzeć z zaschniętymi ustami, jak umiera ogród, najważniejszy żywiciel. Na Pitcairn jada się dwa razy. Około południa śniadanie, obiadokolację zwykle późnym wieczorem, kiedy praca skończona i można gapić się na palce u stóp przy butelce piwa z Nowej Zelandii. Na stole drób, pieczone ziemniaki i cytrusy. Na ananasy mówi się ,,jabłka". A jabłonie tutaj
książka
Wydawnictwo Czarne |
Data wydania 2013 |
z serii Reportaż - Czarne |
Oprawa twarda |
Liczba stron 168 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Czarne |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Rok publikacji: | 2013 |
Wymiary: | 133x215 |
Liczba stron: | 168 |
ISBN: | 978-83-7536-503-0 |
Wprowadzono: | 19.05.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.