"Jezus" Jamesa Martina to książka napisana z wielkim znawstwem tematu. Nie jest to typowa biografia ? autor świetnie połączył cechy reportażu podróżniczego z popularnonaukowym wykładem, dzięki czemu całość czyta się jednym tchem, niczym najlepszą powieść, od której trudno się oderwać.
Każdy rozdział, odpowiadający etapowi z życia Jezusa, rozpoczyna się barwną relacją z podróży Jamesa Martina do Ziemi Świętej. Wyruszył tam, będąc już doświadczonym człowiekiem, uznanym autorytetem i wykształconym jezuitą.
Z wielką pasją autor opisuje odwiedzane miejsca, dziwiąc się im, okraszając je licznymi, poważnymi i zabawnymi anegdotami oraz ciekawostkami.
Potem przychodzi czas na skonfrontowanie tych wrażeń z fragmentami Biblii, przy czym Nowy Testament często omawiany jest w odniesieniu do Starego Testamentu i licznych źródeł naukowych. Często przywoływani się współcześni egzegeci i historycy, ich nieraz sprzeczne teorie oraz osobiste refleksje autora, który nieustannie porównuje dawne czasy z początku naszej ery ze współczesnością.
Bardzo interesująco wypadają również zestawienia relacji poszczególnych ewangelistów. Na koniec każdego rozdziału zacytowany zostaje odpowiedni fragment Ewangelii.
Ten schemat wcale nie nuży, wręcz przeciwnie ? pozwala uporządkować wiedzę i skłonić do wielu refleksji oraz podsumowań.
Jezus w ujęciu Jamesa Martina jest bardziej ludzki niż boski, może dlatego wydaje się tak bliski czytelnikowi. Autor podkreśla, że Chrystus, zanim umarł na krzyżu, cierpiał tak jak każdy człowiek: bywało mu zimno i głodno, odczuwał ból fizyczny gdy się skaleczył, i psychiczny, gdy patrzył na ludzkie nieszczęścia; umiał cieszyć się z życia, dostrzegał jego uroki, radował się w towarzystwie rodziny i przyjaciół, ale również bywał smutny, zniechęcony, rozdrażniony i rozgniewany.
Taki portret jest bardzo bliski każdemu czytelnikowi, zarówno wierzącemu, jak i poszukującemu oraz ateiście.
Niezwykle pięknie i wzruszająco ukazana jest w tej książce Maria, matka Jezusa. Jej cierpienia równie trudno sobie wyobrazić jak mękę syna.
Autor omawia tę postać nie tylko w kontekście biblijnym, dużo miejsca poświęcając motywowi Stabat Mater (Dolorosa) w kulturze europejskiej.
Ogromnym plusem książki jest jej język i styl ? całość napisana jest z dbałością o szczegóły, religijne, historyczne, psychologiczne i filozoficzne aspekty, ale w sposób bardzo przystępny, jasny, zrozumiały, bez manier i poczucia wyższości. W żaden sposób nie ujmuje to znaczenia książce, raczej udowadnia, że można o rzeczach wielkich pisać bez nadęcia, mądrze i pięknie.
Polecam tę niecodzienną biografię każdemu. Jest ona tak barwna, a jednocześnie rzeczowa, że każdy, nawet niewierzący, może znaleźć w niej coś dla siebie.
BEATA IGIELSKA