SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Jedna krew

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

książka

Wydawnictwo Videograf S.A.
Oprawa miękka

Opis produktu:

Był rok 1984, gdy w niewielkiej bieszczadzkiej wiosce miały miejsce dramatyczne wydarzenia, po których nieboszczykom przed pochówkiem odcinano głowę i przebijano pierś metalowym zębem brony. Po jakimś czasie zaniechano tego zwyczaju i przez wiele lat żaden zmarły nie zakłócał spokoju tamtejszym mieszkańcom. Wieńczysław Pskit w połowie lat osiemdziesiątych XX wieku był małym chłopcem i cudem uniknął niebezpieczeństwa ze strony ukochanej siostry. Miał nadzieję, że nigdy więcej nie usłyszy o jednej krwi, która burzy się w żyłach po śmierci i każe szukać wiecznego ukojenia. Tymczasem rok 2011 niespodziewanie wskrzesza dawne koszmary..
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Videograf S.A.
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wymiary: 135x208
ISBN: 9788378357414
Wprowadzono: 01.06.2020

RECENZJE - książki - Jedna krew - Stefan Darda

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.6/5 ( 8 ocen )
  • 5
    5
  • 4
    3
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

Bookowa pasjonatka

ilość recenzji:350

16-11-2020 20:16

Dawno temu, w roku 1984 w niewielkiej wiosce, miały miejsce dziwne a jednoczenie dramatyczne wydarzenia. Po śmierci obrąbywano głowę a w serce wbijano ząb od brony. Po co i dlaczego? Czy to było bezczeszczenie zwłok czy może coś się za tym kryło? Dopóki te czynności były realizowane w bieszczadzkiej wiosce żaden nieboszczyk nie niepokoił żywych mieszkańców.
W tym czasie Wieńczysław Pskit był dziesięcioletnim chłopcem. Na kilka dni przed jego kolejnymi urodzinami tragicznie zmarła jego cioteczna siostra. Wieńczysław był z nią bardzo zżyty a jej śmierć znacząco na niego wpłynęła. W dniu pogrzebu chciał się z nią pożegnać i ostatni raz się przytulić. Chłopiec znajdzie się w jednej chwili w wielkim niebezpieczeństwie...

Dawno nie czytałam tak wciągającej powieści. Połączenie grozy, trillera, wierzeń ludowych czy może fantastyki... takie historie to ja lubię ????od książki wprost nie mogłam się oderwać. W pewnym momencie, autor wyprowadził mnie w pole i nie wiedziałam wcale co jest grane. Wyjaśniło się pod koniec. Wydawało mi się, że czegoś się domyślam, ale to były bardzo ulotne i niesprecyzowane myśli, które szybko znikały. Nie za znacie tu nudy. Główny bohater, Wieńczysław wydaje się trochę pomylony, jakby gdzieś po drodze w jego życiu stało się coś co wpłynęło znacznie na jego psychikę. Jest wątek obyczajowy, zgrabnie wpleciony między inne wydarzenia, który ma całkiem ciekawe zakończenie. Bardzo realne opisy powodują, że po plecach przebiegają czytelnikowi ciarki...
Wcześniej nie miałam okazji czytać książek tego autora, pomijając ,,Cymanowski młyn", gdzie współautorką była pani magdalenawitkiewicz. Zarówno tamta pozycja jak i ta niezmiernie przypadły mi di gustu i na pewno sięgnę po kolejne i poprzednie książki tego autora ????

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

red_sonia

ilość recenzji:1

17-07-2020 11:07

?Jedna krew? to pierwsze spotkanie z Dardą. Przyznam, że po prostu bałam się jego książek, ale niepotrzebnie (przynajmniej tej). Nie brakuje w niej grozy, cmentarnego, zasnutego mgłą klimatu, nieumarłych, którzy nocami stukają w oka lub drzwi, jednak to taki strach do przeżycia. Moja babcia powtarza, że bać należy się żywych i u Dardy właśnie tak jest, nieumarli owszem, budzą się, by pić krew, ale najbardziej nieobliczalnym, z zapędami psychopatycznymi jest sam główny (i żywy) bohater ? Wieńczyk Pskit. Dla mnie to on stanowił najmocniejszy punkt tej książki, to jakim człowiekiem się stał.
Ogólnie lubię powieści sięgające do ludowych wierzeń, gdzie nie ma wyraźnej granicy co jeszcze boskie, a co już pogańskie, gdzie na to, co kiedyś narasta warstwa nowego i tworzy taką specyficzną atmosferę miejsca. Niby mamy XXI wiek, ale wianek czosnku czy sól przed domem jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Mam nadzieję, że zrozumiecie, o co mi chodzi. To znalazłam u Dardy plus ciekawych bohaterów oraz historię tak miejscami poplątaną, że jawa myliła się ze snem. Szkoda tylko, że tak mało jest tutaj zwyczajnych ludzi, takich miasteczkowych sąsiadów, którzy dopytują, drążą. Zbyt gładko przyjmowane są tu nienaturalne zjawiska, ale może to po prostu specyfika miejsca zapomnianego przez Boga?

Czy recenzja była pomocna?

Ewelina Wieczorek

ilość recenzji:185

9-07-2020 19:15

Niedawno miałam przyjemność zapoznać się z piórem Stefana Dardy; przeczytałam pierwszą część Czarnego Wygonu, która bardzo mi się spodobała. Zapragnęłam więc sięgnąć po kolejną książkę autora, żeby sprawdzić, jak poradzi sobie z kompletnie inną przygodą. Wybór padł na jednotomową powieść o intrygującym tytule "Jedna krew".

Co w trawie piszczy? Co szura na cmentarzu?

Jedną krwią nazywa się starodawną klątwę, która dotyka osób urodzonych ze związku kazirodczego. Jak się okazuje, poza podobnym DNA, co przecież skutkuje wieloma chorobami lub niepełnosprawnościami, można również otrzymać po śmierci dar drugiego życia. A raczej nieżycia. Aktywacja następuje w przeciągu paru dni od zgonu, a zainfekowany musi posilić się świeżą krwią żywego człowieka - w ten sposób też dochodzi do przekazania klątwy dalej. I koło się zamyka. Trąci trochę wampirami, prawda? W książce jednak ani razu nie pada to mroczne słowo, gwarantuję.

Skoro już mniej-więcej przybliżyłam znaczenie tytułu, teraz wolno mi przejść do sedna. Historia, choć opowiadana z wielu różnych perspektyw, w głównej mierze należy do Wieńczysława Pskita. Najpierw dokładnie poznajemy wydarzenia z lat 80., kiedy Wieńczyk był młodym, jedenastoletnim chłopcem. Już we wstępie spotyka go nieszczęście, bo jego ukochana kuzynka Nika zostaje potrącona przez samochód i umiera. Wraz z rodzicami więc jedzie na pogrzeb do niewielkiej beskidzkiej wioski, Żernicy, a tam dzieją się rzeczy niepojęte. Bo jak logicznie wytłumaczyć nagłe ocknięcie się Niki w trumnie i jej próbę ataku kuzyna, albo ojca Wieńczyka i wujka, którzy bez wyjaśnienia odcinają dziewczynie głowę?

Dziesięciolatek nie wie, jak sobie poradzić z obrazami z przeszłości, co owocuje wieloma dziwnymi zachowaniami w przyszłości.

Po wielu latach Wieńczysław musi zmierzyć się z kolejną stratą. Tym razem umiera wujek Marian, ojciec Niki, a jego żona Grażyna niespodziewanie przepada bez śladu. Wieńczyk razem z matką znów pojawia się w Żernicy, chcąc odnaleźć ciotkę. A tam tylko jedna rzecz jest pewna: "jedna krew burzy się w żyłach po śmierci i każe szukać wiecznego ukojenia. "

Stefan Darda wspaniale spisał się w kolejnej powieści grozy, chociaż historia z Żernicy i Ustrzyk mniej mną zawładnęła niż ta ze Słonecznej Doliny. Ani razu się nie przestraszyłam, mimo że poruszane wątki wchodziły lekko na psychikę i wywoływały dreszcze. Niesamowity był klimat i panująca między stronami atmosfera: coraz gęstsza, pełna napięcia, przejmująca duchota poprzetykana gdzieniegdzie powiewami świeżego powietrza, które łapało się głośnymi haustami - tak właśnie, moi drodzy, działały tu zwroty akcji.

Samych wątków w "Jednej krwi" znajdziemy niewiele, za to życiorysy bohaterów, ich relacje między sobą, poznawanie myśli i badanie charakterów, towarzyszyły niemal na każdym kroku. I nie mówię tu wyłącznie o głównych bohaterach, ci poboczni również otrzymywali własne pięć minut, dzięki czemu można było lepiej się z nimi zżyć, ergo wczuć w opowieść. Grażynka, Iwona, Sławka, Irena, Wielichowski to zaledwie kilka historii, choć głębokich i trzymających w napięciu.

Jedyne, na czym się trochę zawiodłam, to sama końcówka. Osobiście uważam, że Darda mógł zakończyć książkę przed epilogiem, który... Cóż, wiadomo, że zaskoczył, ale też dał czytelnikom więcej pytań niż odpowiedzi. Nie przepadam za podobnymi zabiegami (no, chyba że czeka na mnie kontynuacja).

W kilku słowach podsumowania: jestem na tak, chociaż jeśli to wasz pierwszy kontakt z autorem, sięgnijcie najpierw po jego Czarny Wygon. "Jedną krew" polecam na wieczór pod kocem i burzą za oknem, co zdecydowanie pomoże mocniej wczuć się w niewyobrażalną atmosferę powieści.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?