Przede wszystkim nie daj się złapać- to życiowe motto Connora Fitzgeralda, najlepszego agenta CIA. Mężczyzna przez 28 lat tajnej służby podejmował się najtrudniejszych zadań, nigdy nie zadając zbędnych pytań. Rozkaz był dla niego rozkazem, dlatego też do każdego kolejnego zadania przygotowywał się tak, jakby od tego zależało jego życie, co zresztą nie jest przesadzonym stwierdzeniem. Tak było również w przypadku tego szczególnie trudnego zlecenie, morderstwa prezydenta Columbii. Coś jednak poszło nie tak, bowiem z dnia na dzień, ze sprawcy stał się ofiarą. W końcu, jak wiadomo, w sytuacjach awaryjnych muszą polecieć głowy. A kto będzie lepszym kozłem ofiarnym niż tajny agent, którego nazwisko tak łatwo wymazać z historii agencji? Fabuła książki opiera się na kolejnych intrygach i swoistej walce o wpływy między rządem USA, a przywódcami CIA. Każdy kieruje się swoimi interesami, nie przejmując się zupełnie tym, ile złego może przy tym wyrządzić. Archer pokazuje ciemne strony funkcjonowania nie tylko agencji, ale i Białego Domu. Przypomina, że osobiste interesy mogą przesłonić dobro państwa, które w tym przypadku powinno być najważniejsze. Czytelnik miota się między intrygami dyrektorki CIA, a decyzjami prezydenta, w niczym jej nieustępującego. Ludzie, którzy z założenia powinni ze sobą współpracować, próbują się nawzajem zniszczyć. Warto przeczytać tę książkę, żeby przekonać się, kto wygra tę niebezpieczną walkę. To prawdziwa bitwa dobra ze złem, a zło dominuje zaskakująco często, dzięki czemu jednak akcja staje się naprawdę ekscytująca. Niepostrzeżenie docieramy do końca opowieści, gdzie czekają nas kolejne niespodzianki. Akcja powieści jest przemyślana i intrygująca, a sama książka bardzo dobrze napisana. W tym wszystkim jednak jedna sprawa jest mocno niepokojąca- walutą silniejszą od wpływów i koneksji jest pieniądz, a każdego niemalże można przekupić.
Opinia bierze udział w konkursie