SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Jak niczego nie rozpętałem

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja
przeczytaj fragment

książka

Wydawnictwo IMG Partner
Oprawa miękka
Liczba stron 146
  • Dostępność niedostępny
  • DPD dostawa za półdarmo

Opis produktu:

`Przyznam się bez bicia, że miałem to wielkie (nie)szczęście być w naszej ukochanej armii. Po ukończeniu studiów dostałem zaproszenie nie do odrzucenia do pogłębienia swoich umiejętności w zakresie czynnej obrony państwa przed wrogami pokoju światowego.
Teorię opanowywaliśmy już na Studium Wojskowym pod okiem kwiatu wojskowości, o często niezbyt wyraźnych, lekko rozmarzonych, szczególnie w piątki, spojrzeniach. W Studium roiło się od wysokich szarży: pułkownik, podpułkownik czy major byli tu na porządku dziennym, pospolici jak stonka na polu kartofli. Co rok awans - taka była zasada zawodowych żołnierzy LWP służących w silnie bronionych przyczółkach na polskich uczelniach. Co innego w jednostkach, szczególnie liniowych. Tak więc byłem w armii, co prawda tylko pięć miesięcy, ale w sumie wystarczająco długo, by mieć co wspominać. Jednakże nie byłem już w słynnym LWP, tylko dynamicznie zmieniającym się WP. Oficerowie polityczni zniknęli jak za dotknięciem czarodziejskiej wróżki, na ich miejsce pojawili się oficerowie wychowawczy, ojcujący wszystkim żołnierzom. Humanizm wojskowy wkroczył nagle do jednostek marszowym krokiem, na tablicy obok bramy dowodem na to były zdjęcia żołnierzy służby zasadniczej grających w szachy. Patrzę zatem na tę książkę nie tylko przez pryzmat cudzych opowieści, ale i własnych wspomnień. Pamiętam jednak dobrze, że to, co po latach wydaje mi się paranoicznie śmieszne, wcale takim nie było, kiedy doświadczałem tego na własnej skórze. Ktoś zatem, kto nie miał okazji doświadczyć nieprzemijającego piękna służby wojskowej, w jakiejkolwiek formie, nie zawsze w pełni odczuje sens różnorakich zabawnych wspomnień, które miały swoje zmienne oblicza: zarówno śmieszne jak i znacznie mniej radosne. Panny, które często lubią patrzeć z zachwytem na chłopców w mundurach nie zrozumieją w pełni doświadczeń młodego człowieka (lub trochę mniej młodego, biorąc pod uwagę ojców rodzin mających na karku 25 lat i bawiących się w bycie szeregowym podchorążym). Nie docenią też należycie smaczków życia koszarowego, nie mam tu na myśli tylko zjełczałej margaryny czy pokrytego szlachetną zieloną pleśnią serka topionego. Warto mieć też na uwadze fakt, że po wyjściu do cywila wielu z tych, którzy pieczołowicie odliczali każdy dzień do końca zaszczytnej służby (uff... jeszcze tylko 534 dni) lubiło udawać gierojów, którzy się nigdy kulom nie kłaniali. Ot, takie bohaterstwo post factum. Zaś wielu szczerych wielbicieli wojska, szczególnie wśród naszych elit, nigdy jakoś nie miało w nim okazji służyć, teraz zaś opowiadają bajki o zaszczytnym obowiązku, którego sami nie mieli szczęścia (niech powiedzą dlaczego) spełnić. Wracając do książki, jest świetnie napisana. Czyta się ją z przyjemnością i uśmiechem, który nie znika z twarzy. Absurdy wojska, zwłaszcza ludowego, są tu zebrane razem, do kupy, jak zeschłe liście poległe w walce z wojskowym jesiennym porządkiem. Cóż, nie sztuką jest mieć wspomnienia, sztuką jest umieć je przekazać i to w odpowiednio śmieszny sposób. A to właśnie potrafi autor. To nie jest książka z gatunku nonscience-fiction, urban fantasy czy fairy tales. To skondensowany ekstrakt z życia ludowej armii. Ludzie po studiach, o których jest tu na początku mowa, i tak mieli na ogół o wiele lepiej niż zwykli szeregowcy, choć ci drudzy mieli za to więcej czasu, żeby się przystosować do wojskowej codzienności. Książka wzbudza wspomnienia, rozszerza wiedzę i wspomaga własne doświadczenia byłych żołnierzy z poboru. Towarzyszymy dzielnemu podchorążemu angliście w tułaczce po kraju i wyjeździe na placówkę zagraniczną w ramach misji ONZ. Służy przez kilka miesięcy w piaskach Syrii, chroniąc kruchy pokój w tym rejonie w trudny do opisania sposób. Opowiada o nieustannej walce z nudą i amebą, z absurdami i upałami. Obserwuje, podsumowuje, znakomicie puentuje. Książkę czyta się szybko, zbyt szybko. Jest po prostu stanowczo zbyt cienka. Autor ma duży literacki talent. Napisać coś śmiesznego, co nie drażni i nie jest zbyt słodkie lub naiwne wcale nie jest łatwo. Czy jest to najśmieszniejsza książka minionego roku? Nie wiem. Z pewnością jest to jedna z najlepiej napisanych najzabawniejszych pozycji wydawniczych starego roku. Tu nie ma miejsca na chwile poważne, uśmiech rozjaśnia oblicze przez wszystkie strony. Poziom jest wyjątkowo równy, nie ma wyraźnie słabszych rozdziałów. Zabawa jest przednia, niezależnie od pogody za oknem i codzienności, która co i rusz zagląda do okien. Dla krytycznych wielbicieli służby wojskowej rzecz obowiązkowa. `
Damian Kopeć, żródło: www.ksiazka.net.pl
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: IMG Partner
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wymiary: 130x190
Liczba stron: 146
ISBN: 978-83-627-3400-9
Wprowadzono: 03.12.2010

RECENZJE - książki - Jak niczego nie rozpętałem - Harosław Jaszek

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.5/5 ( 4 oceny )
  • 5
    2
  • 4
    2
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

wiktoria92

ilość recenzji:32

brak oceny 23-03-2011 19:36

Nie nazwałabym tej książki specjalnie ambitną ani nawet najzabawniejsza książką roku. Jednak niewątpliwie wprowadza trochę optymizmu i pozwala na oderwanie się od codzienności. Obnaża też trochę bardzo 'poważne' kwestie wojskowe ale i nas - Polaków. Pokazuje naszą mentalność w krzywym zwierciadle pozwalając przyjrzeć się samemu sobie z pewnej perspektywy.

Polecam Czytelnikom nie zbyt wymagającym i którym cięzko wygospodarować więcej czasu na czytanie.

Czy recenzja była pomocna?