Książki poruszające dziecięcą krzywdę są dla mnie zawsze jak cios w serce. Trudno zapanować nad emocjami, które towarzyszą ich czytaniu. Zwykle jednak wiemy czego można oczekiwać, najczęściej schemat, według którego są pisane jest dość podobny. Dlatego nie spodziewałam się tak odmiennego, szokującego wręcz podejścia, tak zaskakującej fabuły powieści Lucindy Berry ?Idealne dziecko?.
Czyż już sam tytuł nie sugeruje, że dziewczynka, która jest trzonem tej historii nie jest idealna? Ale przecież nikt taki nie jest, a tym bardziej dziecko, które było więzione, bite i głodzone. Takie traumy zostają w głowie na zawsze, kaleczą na całe życie. Czy miłość i bezpieczeństwo okazywane jej przez rodziców adopcyjnych, do których trafia wystarczą by z czasem powróciła do normalności? Czy wiedzą, w co się pakują?
Niestety z góry wiemy, że w rodzinie dojdzie do tragedii. Bieżąca historia przetykana jest fragmentami przesłuchania pracownicy socjalnej, która uczestniczyła w adopcji. Wiemy, że coś się stało, ale nie znamy szczegółów tragedii, ani jej przyczyn, co wzmaga chęć poznania zakończenia, ale i wzbudza obawy przed jego poznaniem. Czy jesteśmy gotowi na prawdę? Czy nie okaże się zbyt szokująca?
Autorka stopniowo zaspokaja drążący nas niepokój, ale wyjaśnienie wcale nie uspokaja, a wręcz przeciwnie, powoduje eksplozję emocji, po której trudno dojść do równowagi. To przerażająca historia o maltretowaniu, nadziei i odrzuceniu, ale też o depresji poporodowej, niewyobrażalnym zmęczeniu i jeszcze większej tragedii. Napisana w sposób tak angażujący, wciągający i budząca tak ogromne emocje, że nawet zakończenie, które wydaje się nieco zbyt pobieżne nie obniżyło w moim odczuciu jej oceny.
Opinia bierze udział w konkursie