?Zakończyłaś swoje biesiadowanie dopiero wtedy, gdy stwierdziłaś, że jest ci niedobrze. Wstałaś od stołu, opuściłaś twoich przysypiających towarzyszy i wytoczyłaś się z lokalu. Weszłaś sama dziarsko na górę po drabinie, usiadłaś przed wejściem do kwatery i powiedziałaś, że nie idziesz spać, bo ci się nie chce, po czym zasnęłaś.?
Czy mogłabym Wam lepiej zaprezentować główną bohaterkę Apopi, niż po prostu tym cytatem? Sądzę, że nie.
Apopi jest barmanką. Od kilku dni do jej pracy przychodzi mężczyzna, który nigdy niczego nie zamawia, tylko siedzi, tłumacząc że na kogoś czeka. Jednak za każdym razem nikt do niego nie dołącza. Jakby tego było mało, dziewczyna zaczyna dostrzegać go również poza pracą i to tuż pod jej oknami! Czuje się obserwowana. Myślicie, że ma paranoję? Nie tym razem. Apopi zostaje przez niego zamordowana. Umiera, ale nie do końca. Ożywa, w innym świecie, zamieszkałym przez elfy. Tylko, że ona nie jest elfem, a jednak dostąpiła zaszczytu bycia Hegemonem, co jak dotąd, nie przytrafiło się żadnemu człowiekowi.
Od razu powiem, że bawiłam się przy tej książce naprawdę dobrze! Apopi to zabawna postać, która pali, klnie i ma gdzieś wszystkie zasady. Lubię takie bohaterki. Kilka razy parsknęłam śmiechem przy jej wypowiedziach. Jej relacja z Zabójcą Sheutem to dla mnie jeden, wielki wątek komediowy, choć bywały też momenty wywołujące zupełnie inne emocje. Musicie wiedzieć, że każdy Zabójca ma obowiązek służyć swojemu Hegemonowi. A jak to mogło wyglądać na początku, w przypadku pyskatej Apopi, wściekłej za to, że ją zamordowano, to możecie sobie tylko wyobrazić...
Kolejną ważną osobistością w Północnym Lesie, do którego trafiła nasza bohaterka, jest Shiro. Elf o długich, jasnych włosach, mający wielkie powodzenie u płci przeciwnej. To on podjął się trudnego zadania, wprowadzenia Apopi do swojego świata. Przez całą książkę przypominał mi mieszaninę kilku postaci ze znanych mi anime. W swym charakterze, jak i w wyglądzie miał w sobie coś stereotypowo japońskiego. Wiecie, ten taki popularny, przystojny typ z długimi włosami. To właśnie jest Shiro!
Ogromnie spodobało mi się to, jak podzielone zostały elfy. Każda część lasu była zamieszkiwana przez inną grupę, która miała zupełnie inne cechy wyglądu, sposób bycia i charaktery. Cieszę się, że w książce zostało wyjaśnione to, dlaczego tak właśnie jest. Apopi trafiła do elfów bardziej rozwiązłych, co przyniosło kolejne zabawne momenty. Fajne było też to, że dla elfów płeć osoby, z którą chciały się związać nie miała zupełnie żadnego znaczenia.
Pochwaliłam, to teraz trochę pomarudzę, ale tylko trochę. Gdy Apopi trafiła do świata elfów, byłam tak samo ogłupiała, jak i ona. Nie wiedziałam co się dzieje i dlaczego, przez co nie domyślałam się nawet, w jakim kierunku zmierza fabuła. Jak to się mówi ? wiem, że nic nie wiem. Oczywiście dla wielu czytelników taki zabieg jest atutem. Ja go w fantasy nie lubię, bo o wiele przyjemniej czyta mi się, gdy wiem, w jaki sposób funkcjonuje świat i w spokoju mogę obserwować nieporadność bohatera. Ale to tylko moja osobista preferencja, miejcie to na uwadze!
?Hegemon Apopi? kończy się tak, że ma się ochotę sięgnąć po kolejny tom, którego oczywiście jeszcze nie ma. Pani autorko, ja nie popędzam, ale weź się pośpiesz. A wszystkim tym, którzy jeszcze nie czytali, serdecznie polecam zapoznać się z tą książką.
Opinia bierze udział w konkursie