Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Przyjaciółka   Książka 37,28 zł
Paderborn Langer Tom 2   Książka 32,93 zł
Tajemnica domu Uklejów   Książka 37,49 zł

Gwiazdy które spłonęły

książka

Wydawnictwo Kobiece
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Wciągająca opowieść o kuszącej zdradzie, kobiecie na rozdrożu i mężczyźnie z przeszłości, który przewraca jej życie do góry nogami
Claire Spruce jest idealną żoną, dobrą matką i przykładną kobietą z przedmieścia. Mogłoby się wydawać, że niczego więcej jej do szczęścia nie potrzeba.
Jednak jej życie to nie bajka. Mąż pracoholik nie zwraca na nią uwagi, iskra namiętności w ich związku dawno już wygasła. Kobieta bardzo kocha swojego małego synka, choć nawet jego słodka buźka przypomina jej o tym, za czym tęskni, czyli odrobiną szaleństwa. Chciałaby porzucić wszystko choć na chwilę i poczuć wolność jak za czasów młodości.
Jakby na życzenie, Claire dostaje niespodziewaną wiadomość na Facebooku. Dean, stara miłość z liceum, z coraz większą śmiałością wkracza do jej życia. W końcu proponuje kobiecie spontaniczną ucieczkę. Niestety Claire jeszcze nie wie, że powrót mężczyzny nie jest przypadkiem i będzie musiała stawić czoła konsekwencjom swoich decyzji.
____

To złożone ukazanie umysłu kobiety oraz ekscytująca opowieść o miłości, zdradzie, przewinieniu oraz sznurków przeszłości, które nie chcą dać się uciąć.
- Susan Gloss, autorka romansów
To uzależniająca powieść… Nie pozwala złapać oddechu i pozostawia czytelnika wstrząśniętego.
- Sarah Braunstein, bestsellerowa autorka
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Kobiece
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 17.10.2017

RECENZJE - książki - Gwiazdy które spłonęły

4.5/5 ( 11 ocen )
  • 5
    8
  • 4
    1
  • 3
    2
  • 2
    0
  • 1
    0

#MALINOWSKAK

ilość recenzji:97

brak oceny 3-02-2018 10:42

Każdy z nas ma takie wydarzenia w swojej przeszłości, o których niekoniecznie lubi mówić. Powieść Melissy Falcon Field pokazuje, że jednak dobrym pomysłem jest się od nich po prostu odciąć.


Claire wiedzie w miarę spokojne życie wraz ze swym mężem, który pracuje w szpitalu oraz jest też młodym naukowcem. Jednak kobiecie, młodej matce bardzo ciężko jest odnaleźć się w dużym mieście. Pewnego dnia dostaje wiadomość na Facebooku od swojej miłości z młodzieńczych lat. Dean, podobnie jak i Claire, nie jest najszczęśliwszy w swoim związku. Dawna para zaczyna wspominać swój związek, który nagle ożywa i wraca wraz z innymi duchami przeszłości, o których Claire nie wspominała mężowi...

Gwiazdy, które spłonęły to mądra książka, która pokazuje, że przed najbliższymi nie trzeba kryć się z własną przeszłością. Ponadto ukazuje, że nie zawsze to, co widzimy jest takie, jak nam się wydaje. Często gloryfikujemy niewłaściwe osoby, a nie rozmawiamy z drugimi, upierając się przy swoim zdaniu. Wydaje mi się, że Melissa Falcon Field odważnie poruszyła tu jeden z ważniejszych problemów dzisiejszego świata, który zdominowany przez media społecznościowe pokazuje ludzi tylko takimi, jakimi chcą być odbierani.

Polecam tę książkę nie tylko na zimowe wieczory. Z pewnością porwie Was i mam nadzieję, że pokaże, że rozmowa na Facebookunto nie wszystko.

dobrerecenzje.pl

ilość recenzji:1

brak oceny 31-01-2018 14:37

Potocznie mówimy, że ?życie zaczyna się po czterdziestce?.
Ale czy to jest prawda?
Czym jest prawdziwa miłość?
Jest to prawdziwe i silne uczucie, któremu towarzyszy pożądanie.
Czy więc Claire jest spełniona uczuciowo?
Raczej chyba nie, bo w pewnym momencie uświadamia sobie, że jej życie pozbawione jest sensu.
Kobieta czuje się samotna i nieszczęśliwa, mimo iż ma męża - lekarza, ukochanego synka i powinna być szczęśliwa, a czuje się przygnębiona i powraca wspomnieniami do swojej pierwszej, młodzieńczej miłości.
Claire zastanawia się, czy w wieku czterdziestu lat powinna zostawić męża, poddając się temu niezadowoleniu, którego nigdy nie umiała dokładnie określić?
Czy zrobi to właśnie teraz, gdy Jonah jest jeszcze zbyt mały, by cokolwiek pamiętać?
Dean był jej pierwszą miłością.
Mieszkał przecznicę dalej, razem dorastali, śmiali się i był dla Claire ?miłością jej życia?.
A teraz?
Zaczęło się niewinnie.
Claire wysłała Deanowi swoje zdjęcie z synem na Facebookowym czacie i lawina ruszyła.
Zaczęli pisać do siebie na żywo, wymieniali się komplementami i szczegółami ze swojego życia.
Czy więc Facebook potrafi zniszczyć dwie rodziny?
Przeczytajcie sami.
Gwiazdy, które spłonęły to historia i portret psychologiczny samej Claire - to właśnie o niej czytelnik dowiaduje się najwięcej.
Widzi świat jej oczami, czuje jej samotność, jej stratę i widzi jej zawiłą osobowość.
Ale przecież męża Claire ?Milesa, też trzeba zrozumieć.
Chce zapewnić rodzinie godne życie, a gdy płonie jego laboratorium - Miles staje się bezsilny, jednak próbuje odszukać Claire i Jonaha w Connecticut.
Pod koniec książki Miles przechodzi metamorfozę - to on rozpala ognisko i wrzuca wszystkie albumy ze swojego małżeństwa.
Autorka w swej książce zawiera fakty z przeszłości, jak i z teraźniejszości głównej bohaterki i skłania czytelnika do myślenia: jak zachowałbyś się na jej miejscu?
Czy próbowałbyś ratować małżeństwo, czy też dać się porwać młodzieńczemu uczuciu?
Zachęcam Was do czytania i refleksji.

Red Girl Books Recenzje

ilość recenzji:161

brak oceny 27-11-2017 17:07

Jesteśmy jak komety. Zostawiamy za sobą pył naszego życia, który wciąż do nas powraca.

Claire stara się być dobrą żoną i matką oraz przykładną kobietą z sąsiedztwa. Jednak jej życie nie jest takie idealne jakby chciała. Kobieta żyje pozorami, pod którymi skrywa swoją samotność, niezadowolenie z małżeństwa i nowego życia. Musiała poświęcić swoją karierę naukową, aby jej mąż mógł spełniać się zawodowo. Claire coraz częściej powraca do młodzieńczych lat. Wspomina czas, który pozostawił w niej traumę oraz Deana - swoją pierwszą miłość. Coraz częściej pragnie powrócić do czasów, kiedy była spontaniczna.
Pewnego dnia Claire odbiera na Facebooku wiadomość od Deana. Niewinne rozmowy zamieniają się w flirt. Czy kobieta zaryzykuje stratę swojej rodziny i wejdzie w tę niebezpieczną grę?

Przyznam, że dawno żadnej książki nie czytałam tydzień. Na początku zganiałam to na brak chęci na czytanie, ale w końcu doszłam do wniosku, że to nie ze mną jest problem, a z książką. Mianowicie z główną bohaterką, bo pomysł na fabułę okazał się naprawdę dobry i z pewnością pouczający, ale wykonanie okazało się być słabe. Dawno żadna bohaterka nie budziła we mnie takiej odrazy i zniesmaczenia jak Claire. Nie potrafiłam zrozumieć jej postępowania. Fakt to przykre, że czuła się samotna i wyobcowana, ale moim zdaniem robiła to na własne życzenie. Czy tak trudno jest powiedzieć mężowi, że wcale nie jest w porządku? Usiąść, porozmawiać szczerze, znaleźć rozwiązania i kompromisy? Miała wiele okazji, ale zbywała to albo fochem, albo milczeniem. Wiele sytuacji w tej książce było absurdalne i chore. Nie będę spolerować, bo jedna z tych rzeczy ma duży wpływ na fabułę.
Jedyne za, co mogę tę książkę pochwalić to za tło psychologiczne oraz za to, że dzięki niej można zrozumieć jak wiele rzeczy rozwiązuje szczera rozmowa oraz to, że wiele małżeństw byłaby bardziej szczęśliwa, gdyby wprowadziła ją w swoje związki.
Gwiazdy, które spłonęły to książka o traumie z dzieciństwa, nieszczęśliwym małżeństwie i powrocie do młodzieńczych lat.
Autorka ma łatwy i lekki styl pisania, co dla niektórych może okazać się autem. Jednak mi książka się dłużyła. Osobiście nie sięgnęłabym po nią drugi raz. Zwyczajnie nie okazała się być w moim guście.

Olga Piechota

ilość recenzji:8

brak oceny 20-11-2017 18:09

Małym dziewczynkom mówi się, że w przyszłości założą rodzinę, będą miały przystojnego męża i gromadkę dzieci. Jest to pewien stereotyp, który towarzyszy większości kobiet i nie tylko, przez całe życie. Większość ludzi ma wiele marzeń, celów, jednak tym ostatecznym jest najczęściej założenie rodziny, która będzie szczęśliwa. Dobrze wiemy, że różnie z tym bywa, a marzenia nie zawsze się spełniają. Jednak co zrobić, gdy już wszystko zacznie się rozpadać? Czy tak naprawdę da się odzyskać utracone zaufanie?

Claire jest przykładną matką i żoną. Długo czekała na dziecko i teraz chce się oddać macierzyństwu całym sercem, dlatego zgadza się zrezygnować ze swoich badań oraz kariery, która mogłaby przybrać zawrotne tempo. Razem z rodziną przeprowadza się do miejsca oddalonego o kilkaset kilometrów od ich pierwszego domu. Dla Claire jest to szok i trudna do pogodzenia się sytuacja. W szczególności gdy jej mąż poświęca się swojej pracy i badaniom całym sercem. Czasami nawet bardziej niż dla własnej żony. Młoda matka czuje są samotna i nie może się odnaleźć w nowym miejscu. Do tego dochodzą jeszcze demony przeszłości, które potrafią nieźle namieszać w jej myślach. A gdy Claire widzi wiadomość od swojej dawnej miłości, w jej życiu już na zawsze wszystko się zmienia. Jak postąpi kobieta? Czy warto ryzykować bezpieczeństwo domowego gniazdka na rzecz romansu internetowego? Jak wielką siłę ma ogień?

O "Gwiazdach, które spłonęły" słyszałam same pozytywne opinie. Aż byłam zaskoczona, że taka na pozór schematyczna książka może uzyskać tyle szacunku wśród recenzentów. Książki dla kobiet, jak wiele raz już wam to podkreślałam, nie są moją mocną stroną, ale coraz bardziej się do nich przekonuję i teraz jestem już całkowicie na nie otwarta. Dlatego zwabiona tym całym zachwytem dałam się złapać i na tę pozycję. Czy było warto?

Zawsze mi się wydaje, że literatura obyczajowa ma wspólny motyw i tak naprawdę te wszystkie książki są o tym samym. W pierwszej chwili i w tym przypadku było tak samo. Lecz z czasem zdałam sobie sprawę, że pojawia się tu ogień, który rozpala wszystko ? od prawdziwych rzeczy po całą fabułę. Właśnie ten ogień i częste nawiązania do komety Halleya ubarwiły opowieść i nadały jej oryginalności. Mimo często powtarzanych motywów to było coś niesztampowego i pełnego emocji.

Styl autorki jest dość specyficzny, dzięki czemu książkę bardzo dobrze mi się czytało. Jest lekki i przyjemny, ale nie w ten irytujący mnie sposób. Cała składnia i język jakiego używała pisarka komponował się idealnie, tworząc zgrabną całość, która przypadnie do gustu niejednej osobie. Czasami stawał się wręcz bajkowy, co było dla mnie szokiem, ale i bardzo mi się podobało. Pewnego rodzaju odskocznia od teraźniejszości tylko przyśpieszyła akcję i pozwoliła się wciągnąć w opowieść całą duszą.

Ogólnie cała fabuła jest bardzo powolna i spokojna. Akcja rozkręca się w żółwim tempie, ale nie jest to wadą, gdyż dzięki temu możemy dokładnie poznać bohaterów oraz rozumieć, co ich pobudza do danego zachowania. Przy takich opowieściach najczęściej na początku się nudzę i tak było w tym przypadku, ale z czasem rozumiem, że właśnie na tym polega ich geniusz i bez tego traciłyby swój sens. Dlatego warto przebrnąć te kilkadziesiąt początkowych stron, by móc docenić całość. Tym bardziej że pojawia się niezwykła liczba retrospekcji, co czasami potrafiło wybić mnie z czytania, ale również dać panoramiczne spojrzenie na całe życie Claire. A zapewniam wam, że przeszłość ma wpływ na każdego człowieka, co doskonale widać w "Gwiazdach, które spłonęły". Historia skłania do głębokiej refleksji nad różnymi aspektami naszego życia. Jest wielowymiarowa i dzięki temu nie możemy pominąć żadnej roli, którą odgrywała Claire i którą my w tej chwili gramy.

Jednak samej bohaterki jakoś bardzo nie polubiłam. Nie mogłam zaakceptować jej decyzji, choć wiedziałam, skąd one wynikają. W wielu przypadkach ulegała zbyt szybko emocjom i pozwoliła, żeby pojedyncze niepowodzenia dyktowały jej życiem. Oczywiście przeżyła bardzo dużo i w tym było wiele traumatycznych wydarzeń, lecz według mnie nie zawsze ją to usprawiedliwiało. Za to moją sympatię zyskał jej mąż ? Miles. Nie będę udawać, że zawsze był idealnym partnerem. Często zawodził i wtedy czułam olbrzymie rozgoryczenie, lecz było widać, że się stara i wystarczy tylko iskra, by zmienił swoje postępowanie. Za to go szanowałam i zdawałam sobie sprawę, że niektóre sytuacje trudno zaakceptować ? nawet jeśli bardzo się chce. Za to Dean ? pierwsza miłość Claire ? był dla mnie zagadką, która jedyne co robiła, to tylko frustrowała mnie na każdym kroku. W ogóle nie mogę pojąć, jak można się tak zachowywać. Za każdym razem w mojej głowie pojawiało się pytanie: dlaczego?.

Problematyka książki jest niezwykle istotna, a wydaje mi się, że przemilczana. Często uważana za zbędną do poruszania, bo wszyscy wiedzą, że niektóre małżeństwa mają kryzys, czasami się rozpadają i to w pewnym stopniu jest naturalne. "Gwiazdy, które spłonęły" ukazują wszystkie możliwe konsekwencje utraty czy zwątpienia w miłość małżonka. Byłam zaskoczona, że tak dokładnie można przeanalizować każdy aspekt takich sytuacji i cieszę się, że ktoś zwrócił na to uwagę. Poza tym pokazuje również, że nie zawsze jest tak, jak nam się wydaje. Czasami nasze własne myśli i rozważania mogą nas oszukiwać przez wiele lat. Co się stanie, gdy bańka mydlana pryśnie?

Na końcu książki znajduje się też rozmowa z autorką, co według mnie jest fantastycznym pomysłem. Można się dowiedzieć wielu rzeczy oraz porównać swoje wyobrażenia z wyobrażeniami pisarki. Jest to naprawdę ciekawe doświadczenie i podoba mi się, że ktoś pomyślał o tym.

Gwiazdy, które spłonęły okazały się dla mnie miłym zaskoczeniem. Naprawdę nie chciałam na początku wierzyć, że będą aż tak dobre. Tymczasem nie zawiodły mnie na żadnym polu. Będę z niecierpliwością czekać na kolejne powieści autorki. A wam serdecznie polecam tę na mroźny wieczór.

Karolina G.

ilość recenzji:1

brak oceny 20-11-2017 11:08

Claire Spruce jest idealną żoną i dobrą matką. Niestety, pod pozorem przykładnej kobiety z przedmieścia nie kryje się za dużo dobrego... Jej życia z pewnością nie można określić jako bajki. Wraz z mężem długo starali się o dziecko. Kiedy w końcu udało im się spełnić niegdyś nieosiągalne marzenie, okazało się, że szczęście dla Claire długo trwać nie będzie. W związku z pracą Milesa, małżeństwo zmuszone było zmienić miejsce zamieszkania. Kobieta z trudem zostawiła za sobą ukochane tereny i wymarzoną pracę. Nowy dom nie cieszył jej tak samo, jak poprzedni. Niekończąca się zima doprowadzała ją do obłędu, a Miles, pracoholik nieumiejący oddzielić życia prywatnego od obowiązków służbowych, rozczarowywał ją z dnia na dzień coraz bardziej. Negatywne myśli i odczucia nieustannie pojawiały się w jej głowie. Nic więc dziwnego, że gdy na Facebooku odezwał się do niej Dean, stara miłość z liceum, Claire szybciej zabiło serce. Wspomnienia dawnych czasów z byłym ukochanym oraz brak zainteresowania ze strony męża popchnęły ją do podjęcia decyzji o... spontanicznej ucieczce z Deanem. Niestety, powrót mężczyzny z przeszłości nie był przypadkiem, a decyzja ta pociągnie za sobą pewne konsekwencje.

"Gwiazdy, które spłonęły" bezapelacyjnie trafiają na półkę moich ulubionych powieści. Przyznam szczerze, że na początku oczekiwałam nieco większego BUM. Myślałam, że trafiłam na inną historię, w której będą szaleć romantyczne uczucia. Pierwsze strony nieco mnie rozczarowały, ale chwilę potem zrozumiałam, że przede mną leży kawał dobrej powieści. Melissa Falcon Field stworzyła wspaniałą, choć poniekąd przygnębiającą lekturę, z niebanalną fabułą i rewelacyjnie wykreowanymi bohaterami, których mogłabym określić jako jeden z najlepszych i najmocniejszych elementów zawartych na kartach powieści.

Cała historia przedstawiona jest z punktu widzenia głównej bohaterki. Uwielbiam pierwszoosobową narrację, za każdym razem, gdy autor stosuje ten zabieg, o wiele intensywniej zżywam się z bohaterem i bardziej rozumiem motywy jego postępowania. Do gustu przypadło mi zgrabne wplecenie wydarzeń z przeszłości między wątkami rozgrywającymi się w teraźniejszości.

Z Deanem nie było tak, że Claire od razu chciała wskoczyć mu w ramiona. Kobieta próbowała odbudować to, co było niegdyś między nią, a jej mężem. Niestety, starania te szły na marne. Miles albo nie zauważał jej inicjatywy, albo gonił za pracą. Myślę, że nikt nie wytrzymałby takiej sytuacji na dłuższą metę. Co więcej, przeszłość Claire nie była łatwa. Każdy w związku potrzebuje troski, uwagi ze strony drugiej osoby, ciepła, a przede wszystkim MIŁOŚCI. Moim zdaniem Claire popełniła błąd nie wykładając przed Milesem uczuć, które w niej buzowały, żalu, który był spowodowany zapracowaniem męża...

"Gwiazdy, które spłonęły" to wyjątkowa powieść obyczajowa z przesłaniem. Dostarcza takich emocji, że z pewnością długo o niej się nie zapomni. Nie brakuje w niej elementów zaskoczenia. POLECAM!

Śnieżynka (www.piorkonabiurko.pl)

ilość recenzji:52

brak oceny 7-11-2017 00:39

Książka zaciekawiła mnie od samego początku opisem z okładki. Odnowienie starej znajomości, niebezpiecznej, bo otulonej czymś magnetycznym, czymś co może doprowadzić do dramatu w normalnym, zgodnym małżeństwie. Co z tego wyniknie? Kłamstwa, tajemnice, chemia wstrząsająca powietrzem, wątpliwości. Będzie się działo!

Tak wyobrażam sobie tę historię. I czekałam na to wszystko do połowy, gdy zdałam sobie sprawę, że chyba nic z tego?

Nie spodziewałam się, że powieść będzie utrzymana w aż tak melancholijnym nastroju i obłożona tak licznymi retrospekcjami z przeszłości, które przyćmią wszystko inne. Autorka próbowała opisać iskry, o których mowa na okładce, ale ja ich niestety nie poczułam. Zbyt mocno skupiałam się na portrecie Claire i jej przeszłości, tym, co przeżyła jako nastolatka i jak wpłynęło to na jej całe późniejsze życie. Byłam też trochę poirytowana ciągłym wspominaniem przeszłości i ta teraźniejszość zatarła mi się gdzieś w tle. W dodatku zostawiła opowieść z pewnym niedopowiedzeniem i to też wytrąciło mnie z równowagi.

W dodatku bohaterka drażniła mnie od samego początku. Mąż się stara, wie doskonale, jak jest im trudno, ale ona potrafi tylko mieć do niego żal. Bo po co rozmawiać wprost o tym, co ją boli? Albo zdobyć się na odrobinę więcej wyrozumiałości? Jeśli nie ma się ochoty na walkę o własne małżeństwo, to czy można było kiedykolwiek mówić o prawdziwej miłości? Szlag mnie trafiał, gdy czytałam o stwierdzeniach bohaterki, że ona i jej mąż kiedyś zachowaliby się zupełnie inaczej, ale teraz nawet o tym nie pomyślą, a z drugiej strony przyznaje, że o pewnych dość istotnych aspektach swojego życia nigdy mu nie powiedziała.

Następnie Dean. Cóż, ja nigdy nie byłam w nim zakochana. A chciałabym poczuć to, co powodowałoby mętlik w mojej głowie, bym wraz z bohaterką zastanawiała się jak to zrobić, żeby być wierną mężowi i zapomnieć o tamtym, ale się nie da, bo on jest taki.. Mm! Niestety nic takiego nie poczułam.

Kurczę, ja tak narzekam na tę książkę, a ona jest naprawdę dobrze napisana. Czyta się szybko i sprawnie, a dialogi są cudownie naturalne. W dodatku autorka stworzyła świetny psychologicznie, głęboki portret zagubionej kobiety, która naprawdę wiele w życiu przeszła. Dokładnie, krok po kroku zbudowała postać, dodała do niej warunki sprzyjające początkowej euforii z odnalezienia swego dawnego ?ja?. Daje to solidnie do myślenia. Czasem trzeba się porządnie zastanowić, jaką drogę wybrać i czy zakazany owoc rzeczywiście wart jest uwagi. U kogo tak naprawdę poszukać pomocy?

To nie tak, że mnie powieść zupełnie nie zaciekawiła. Naprawdę chciałam wiedzieć, jaki będzie finał historii. Ale jestem rozczarowana, bo chciałam więcej iskier, narastającego napięcia, które stopniowo przeradzałyby się w to ?coś?. Tu wszystko poszło za szybko, bez jakiejś subtelności na początku, a Dean jest tylko dodatkiem do tego oceanu uczuć, które szaleją w bohaterce.

Książka jest bardzo dobrą lekturą dla czytelników, którzy chcą porządnego psychologicznego studium powoli umierającego związku, mocnych i bardzo dramatycznych akcentów z przeszłości silnie wpływających na teraźniejszość, oraz elementów thrillera. A wszystko to utrzymane w mrocznym, melancholijnym klimacie. Polecam, jeśli szukacie właśnie tego :)

Biaz Notes

ilość recenzji:1

brak oceny 2-11-2017 14:22

Czytałam wiele pozytywnych opinii na temat ?Gwiazd, które spłonęły? i nieszczególnie się do nich przychylam. Dla mnie nie jest to powieść o ?miłości, kobiecości i odcinaniu sznurków przeszłości?. W moim odczuciu to książka o znudzonej małżeństwem i macierzyństwem kobiecie, która zamiast szczerze porozmawiać z partnerem, woli dusić w sobie samotność i szuka ukojenia w łóżku innego faceta (naprawdę nie polubiłam Claire :P). Nie mogę jednak powiedzieć, że ?Gwiazdy, które spłonęły? to tytuł ewidentnie zły. Czyta się go dobrze, fabuła nawet wciąga, a sama historia może uchodzić za pouczającą. Być może jestem za młoda, aby w pełni zrozumieć rozterki Claire, być może przeszkadza mi w tym fakt nie bycia matką, a może po prostu brakuje mi szczypty wyrozumiałości. Z pewnością nie jest to jedna z najgorszych książek na mojej półce i jeśli lubicie podobne historie, to sięgajcie śmiało.

Królewskie Recenzje

ilość recenzji:59

brak oceny 31-10-2017 17:17

Claire Spruce ma męża, który odnosi sukcesy zawodowe i wspaniałego synka, o którego starała się z Milesem przez długi czas. Kochane dziecko jest dla niej cudem. Nie wszystko jednak jest takie piękne jak mogłoby się wydawać. Mieszka w mieście, które jest jej obce. Wciąż tęskni za starym domem. Tutaj nie zna nikogo, nie ma przyjaciół, a męża pracoholika nigdy nie ma w domu. Zrezygnowana stara się zatrzymać męża w domu kusząc go romantycznymi kolacjami, jednak nie wszystko jest takie proste, kiedy w życie wkrada się praca i obowiązki, a brakuje czasu na bliskie relacje...

W chwili, gdy Claire już nie ma siły na nic, ani na ponowne rozkochanie w sobie męża, ani na opiekę nad synem, odzywa się do niej mężczyzna z przeszłości, pierwsza jej wielka miłość. Kobieta zaczyna wymieniać z nim korespondencję. Żali mu się z powodu nieudanego pożycia małżeńskiego, porzucenia pasji i pracy, obcości nowego miejsca i osamotnienia. Dean namawia ją, by wyjechała chociaż na kilka dni do ich rodzinnego miasteczka. Dla Claire ta sytuacja zaczyna być coraz bardziej kusząca...

Melissa Falcon Field stworzyła książkę jakiej jeszcze nigdy nie czytałam. Wprowadziła świetny klimat z nutką grozy i nostalgii. Przedstawiła również niezwykle wzruszającą i wstrząsającą historię rodziców bohaterki, która chwyciła mnie za serce. Była tak smutna... Tak przejmująca... Autorka wykreowała bardzo wyraziste postacie i niebanalną fabułę. Do tego autorka wplotła masę wspomnieć, które, jak już wiece, niesamowicie lubię. Claire okazała się bardzo podobna do matki, do której nie chciała być podobna i nie chciała popełniać jej błędów. Wszystko jednak wskazuje na to, że okazała się podobna do ojca, o którym prawdy nie chciała poznać. Wiele wątków w książce potrafi zaskoczyć, a jej depresyjność trochę udzielić. Powieść zmusza do myślenia i analizowania, nie tylko wydarzeń z życia bohaterów, ale także własnego...

Tygryscia

ilość recenzji:220

brak oceny 29-10-2017 23:02

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że Claire Spruce wiedzie idealne i beztroskie życie u boku wspaniałego męża, jednak nic bardziej mylnego. Kobieta spędzając całe dnie sama w czterech ścianach zaczyna czuć się coraz bardziej nieszczęśliwa i samotna. Tęskni za swoim starym domem, pracą, przyjaciółmi oraz dawną beztroskością Milesa. Pełna goryczy i poczucia zdrady zaczyna popadać w nostalgię i coraz bardziej oddalać się od ciągle zapracowanego męża. Czy małżeństwo Claire i Milesa przetrwa tą ciężką próbę?

?Szliśmy obok siebie, lecz podążaliśmy dwiema różnymi ścieżkami. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie momentu, w którym nasze drogi znów mogłyby się przeciąć.?

Czytając opis tej książki można by pomyśleć, że sięgając po debiutancką powieść Melissy Falcon Field otrzymamy typowy romans opowiadający o nieszczęśliwej kobiecie postanawiającej nagle porzucić męża na rzecz innego mężczyzny. Jeśli jednak tego oczekujecie od tej historii to srogo się zawiedziecie. Ponieważ ?Gwiazdy, które spłonęły? to fascynująca książka o tym jak wielki wpływ mają wydarzenia z dzieciństwa na nasze dorosłe życie. Autorka porusza tutaj wiele ciekawych i ważnych kwestii. Pokazuje między innymi jak wygląda rozwód oczami dziecka oraz jak trudno dostosować się dorosłej kobiecie do nowych miejsc i sytuacji.

Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych, umożliwiając tym samym czytelnikowi lepsze poznanie głównej bohaterki oraz motywów nią kierujących. Część wydarzeń jesteśmy w stanie odpowiednio wcześniej się domyślić, aczkolwiek w żadnym stopniu nie umniejsza to przyjemności z czytania i mimo że Melissa Falcon Field porusza tutaj wiele trudnych tematów to książkę tę czyta się szybko oraz bardzo przyjemnie.

Dodatkowy plus należy się za piękną okładkę, której ukryte znaczenie odkrywamy wraz z kolejnymi stronami powieści.

?Jesteśmy jak komety. Zostawiamy za sobą pył naszego życia, który wciąż do nas powraca.?

Gorąco polecam Wam debiutancką powieść Melissy Falcon Field. Ponieważ warto od czasu do czasu przeczytać książkę, która zmusi nas do zastanowienia się nad losem swoim i innych, a niezwykle poruszająca historia Claire nadaję się do tego idealnie.

Aleksandra

Wszystkie cytaty pochodzą z książki ?Gwiazdy, które spłonęły? autorstwa Melissy Falcon Field.

Szukaj mnie na:
http://tygrysica.tumblr.com/
https://www.instagram.com/tygrysicaa/

Erna

ilość recenzji:1

brak oceny 29-10-2017 20:48

Na pierwszy rzut oka jesteśmy pewni, że dana osoba wiedzie wprost perfekcyjne życie. Spełniona, otoczona kochającą rodziną. Jednak pozory mylą, a monotonia lubi wkradać się między ludzi. Czy istnieje szansa na uratowanie tego, czego jeszcze nie pochłonął żar z przeszłości?

Claire Spruce ma czterdzieści lat. Nie pracuje, porzuciła karierę na rzecz wychowywania synka. Mały Jonah jest jej oczkiem w głowie, ukochanym jedynakiem. Mąż Claire, Miles, dobrze zarabia jako chirurg, mogą pozwolić sobie na komfortowe życie. Niestety, kobiecie brakuje jej własnych sukcesów, a nastrój pogarsza się od czasu przeprowadzki. Tęskni za dawnymi nawykami, zajęciami, przyjaciółmi. Wynajmowany dom budzi w niej niesmak. Czuje się zaniedbywana przez męża, który całą uwagę poświęca pracy. Nawet pogoda nie nastraja optymistycznie. Wszystko się zmienia, gdy Claire otrzymuje na portalu społecznościowym wiadomość od pewnego człowieka ? jej dawnej miłości, Deana. Podekscytowana kobieta prowadzi z pozoru niewinny flirt, po prostu wirtualny, lecz finalnie Dean postanawia ją odwiedzić. Jakie konsekwencje będzie miała ta odbudowywana relacja?

Czasami lubię znaleźć książki typowo obyczajowe, które nie wymagają ode mnie specjalnego skupienia, będące się swoistą odskocznią od codzienności. Właśnie nadeszła taka pora, gdy zechciałam odpocząć. Wybór padł na publikację autorstwa Melissy Falcon Field. Przyznam, że wpływ na moją decyzję miała też okładka ? prezentuje się ładnie, obiecując ciekawą lekturę. Czy przeczucia okazały się słuszne? Rzeczywiście, ?Gwiazdy, które spłonęły? jest powieścią wciągającą, spędziłam nad nią miłe chwile. Nie należy do tak łatwych, jakby mogło się wydawać. Owszem, nastawiałam się na coś jeszcze lżejszego, ale ostatecznie cieszy mnie fakt, iż trafiłam na odrobinę bardziej skomplikowaną fabułę. Gdy przeczytamy sam opis książki, to możemy odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z dość sztampową tematyką. Jednak nie dajmy się zwieść pozorom! Warto dać tej publikacji szansę, nie zniechęcać.

Stylowi autorki nie mam nic do zarzucenia. Oczywiście, ciągle musi wyrobić sobie warsztat, w końcu to jej debiut. Aczkolwiek na tle innych prezentuje się naprawdę w porządku, bez specjalnych wpadek. Dialogi brzmią naturalnie, choć nie znajdziemy ich dużo. Większą rolę odgrywają wewnętrzne przeżycia Claire, to im poświęcono najwięcej miejsca. Wiele kobiet będzie mogło się z nią utożsamić, porównać jej doświadczenia z własnymi. Z pewnością nieobce jest dla nich poczucie osamotnienia w małżeństwie, chęć odmienienia swojego życia. To całkiem powszechne problemy, dlatego książka wydaje się być aktualna. Tym bardziej, że wnikliwie opisano kłopoty Claire.

Wiele można stwierdzić na temat relacji Claire z Deanem i Milesem. Główna bohaterka została świetnie stworzona, jest po prostu ludzka, z zaletami i wadami. Momentami mnie denerwowała, ale przez większość czasu jej kibicowałam. Dean to postać iście enigmatyczna, pociągający mężczyzna, choć czuć tkwiące w nim tajemnice. Miles budzi niechęć, szczególnie jego brak zainteresowania rodziną, ma klapki na oczach. Wątki miłosne wypadają zgrabnie, lecz nie do końca są tymi wiodącymi. Warto na całość spojrzeć pod kątem psychologicznym, zauważyć wpływ dzieciństwa na dorosłość. To już znany schemat, jednak pisarka nadała temu świeżości. Z każdą stroną ujawniają się rozwiązania kolejnych sekretów ? wciągające.

?Gwiazdy, które spłonęły? to naprawdę porządna powieść obyczajowa i z pewnością spodoba się miłośnikom tego gatunku. Niebanalny pomysł na fabułę jest zdecydowanie dobrym powodem, aby sięgnąć po tę książkę, zwłaszcza teraz, gdy wieczory stają się coraz dłuższe. Myślę, że historia Claire wciągnie wielu czytelników, skłoni do nieoczekiwanych przemyśleń.

keroina

ilość recenzji:3

brak oceny 28-10-2017 13:44

Claire jest kobietą, która w całości powierza się rodzinie. Stara się być przykładną żoną, najlepszą matką i przy tym jeszcze kobietą, z której inne mężatki z miasta powinny brać przykład. Można by było stwierdzić, że jest to rodzina idealna. Niestety, nie wszystko wygląda tak, jak widzą to inni ludzie. W domu Claire jest przemęczona, jej mąż jest pracoholikiem, a czas spędzony z synkiem zaczyna doprowadzać ją do obłędu, które powodują mroczne myśli w jej głowie. Kobieta pragnie wrócić do młodzieńczych lat, a wtedy na swoim Facebooku dostaje wiadomość od swojej dawnej miłości.

"Szliśmy obok siebie, lecz podążaliśmy dwiema różnymi ścieżkami. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie momentu, w którym nasze drogi znów mogłyby się przeciąć."

Przyznaję, że powieść na początku przypadła mi do gustu. Nawet się wciągnęłam. Autorka miała przyjemny język, który tylko powodował, że szybciej się czytało. Mimo wszystko po pewnym czasie zorientowałam się, że czytam już na siłę. Owszem, historia jest - tak myślę - nie przewałkowana tysięcy razy i naprawdę może zaciekawić. Występuje w niej wątek psychologiczny, który jest dobrze rozwinięty, a momentami nawet przyprawia o szybsze bicie serca. Tajemniczy Dean może zagrać nam na nerwach, albo sprawić, że poczujemy od samego początku dziwne uczucie, które podpowiada nam, że powinniśmy go przepędzić z życia bohaterki. Podobało mi się to, że teraźniejs zość autorka przeplata z przeszłością. Dzięki temu czytelnik jest w stanie bardziej zrozumieć Claire i jej postępowanie. A czasami naprawdę nie rozumiałam tej kobiety.

"Jesteśmy jak komety. Zostawiamy za sobą pył naszego życia, który wciąż do nas powraca."

Podsumowując. Gwiazdy, które spłonęły jest historią o niespełnionych ambicjach, o idealnej rodzinie, która nie jest tak idealna jakby się wydawało, o dawnej miłości, która może rozpalić żar w każdej chwili życia bohaterki oraz o tym, że całe nasze życie może runąć w każdej sekundzie. Osobiście mi nie przypadła ona do gustu. Męczyłam się podczas czytania i czasami robiłam sobie kilka dni przerwy. Być może to kwestia gustu, a może czegoś innego. Myślę jednak, że książka dla miłośników tego gatunku może być jak najbardziej świetna.

nieksiazkowy

ilość recenzji:1

brak oceny 26-10-2017 17:54

Fabuła Claire fascynują zjawiska atmosferyczne, a jej największym marzeniem jest współpraca z NASA. Życie jednak nie zawsze układa się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, a wtedy najważniejsza staje się hierarchia priorytetów. Claire zostaje zatem matką i razem z mężem opuszcza ukochane Connecticut, zostawia ocean, by przenieść się do mroźnego Wisconsin, pędząc za marzeniami partnera, swoje odkładając na później. Miles, jej mąż, lekarz, pochłonięty pracą i badaniami, zaniedbuje rodzinę, a pozostawiona sama sobie Claire czuje się coraz bardziej samotna i nieszczęśliwa w małżeństwie. Na ten moment załamania trafia Dean ? pierwsza wielka miłość bohaterki. I wtedy dawny ogień ożywa na nowo. Jeśli myślicie, że w powieści pani Field można by odnaleźć znamiona ?50 twarzy Greya? lub innych erotyków tego rodzaju, to koniecznie muszę was wyprowadzić z błędu. ?Gwiazdy, które spłonęły? zdecydowanie nie są powieścią erotyczną, choć opis może powołać do życia takie skojarzenie. Nie twierdzę, że zupełnie brak w niej przedstawienia jakiejkolwiek intymności, nie są to jednak sceny przedstawione w graficzny sposób, a tym bardziej wulgarny. Co więcej, nie jest to nawet stricte romans, a przynajmniej uważam, że klasyfikowanie tej powieści w ten sposób nie byłoby fair. Powieść Field jest bardziej studium rozpadu małżeństwa, ale i rodziny. Romans... romans schodzi na dalszy plan. Narracja prowadzona jest na dwóch płaszczyznach czasowych: w teraźniejszości oraz w przeszłości w formie retrospekcji. Dzień dzisiejszy dostarcza czytelnikowi wiedzy na temat małżeństwa i macierzyństwa Claire. Pokazuje, jak priorytety Milesa drastycznie zmieniają swoje ustawienie w hierarchii, jak nagle powstaje związek Miles-praca, ale brak w nim miejsca dla żony i syna. Przykro obserwuje się ten proces rozpadu. Para zdaje się dążyć prosto ku upadkowi, Claire i Miles sukcesywnie się od siebie oddalają i powoli staje się jasne, że to syn tak naprawdę utrzymuje ich w związek w jednym kawałku. Widzimy, jak Claire podejmuje próby naprawienia tego, co jeszcze jest do uratowania, wszystkie plany spełzają jednak na niczym. Dlatego właśnie Dean, który wciąż żyje w pamięci kobiety, który był jej pierwszym mężczyzną i jako ten pierwszy odcisnął piętno na jej sercu, kusi Claire wizją innego życia. Przypomina jej o przeszłości, przywraca do życia wydarzenia nieco już zatarte w pamięci i sprawia, że bohaterka znów pragnie być dawną sobą ? szaloną dziewczyną, która kochała i czuła się kochana. Wbrew pozorom jednak powieść ta nie jest poświęcona temu, jak Claire zatraca się, jak szuka samej siebie, łudząc się, że powrót do przeszłości, tego, co zna, przyniesie jej ukojenie. Przede wszystkim czytelnik ma okazję poznać historię dotyczącą rodziny kobiety. Oglądanie i przeżywanie wraz z bohaterką destrukcji, która dotknęła ich mały świat, jest jednym z najbardziej druzgocących elementów w tej powieści. Nie jest jednak tak, że ta smutna i przygnębiająca opowieść zostaje przedstawiona w sposób żałosny czy też pompatyczny, choć Claire nie jest również zdystansowana. Co można odczuć, to przede wszystkim złość. Złość i chęć rozliczenia się z przeszłością raz na zawsze. Były momenty, które mnie smuciły, były takie, które wzbudzały moją złość, ale i pobudzały do refleksji. Co najważniejsze jednak, to portret psychologiczny, jaki został w tej powieści stworzony, najbardziej mnie zachwycił. Mamy obraz Claire, nieszczęśliwej żony, niespełnionego naukowca, dobrej matki; kobiety o przeszłości, od której nie można się uwolnić. Właśnie przedstawienie głównej bohaterki jest najmocniejszym punktem tej powieści. Wszystkie jej ruchy i decyzje przeżywamy razem z nią i potrafimy dla nich znaleźć podłoże emocjonalne. Autorce niewątpliwie należy się bukiet róż za uwiarygodnienie postaci Claire, za niezrobienie z niej pustej marionetki mającej niewiele wspólnego z człowiekiem. Nie ma tutaj sytuacji, w której kobieta nie przeżywałaby takich rozterek, jakie dręczyłby każdego z nas. Jest po prostu realna i za to ją polubiłam. Magiczną rolę w tej powieści pełni ogień i komety. Są to elementy, które w mniejszym lub większym stopniu mają wpływ na przebieg zdarzeń, stanowią jednak pewien smaczek i swego rodzaju klamrę, jako że są ogniwem spajającym ze sobą różne wydarzenia. Bohaterowie Wydaje mi się, że o Claire powiedziałam wyżej wszystko, co mogłabym mieć do powiedzenia na jej temat. Polubiłam ją za to, jak żywą postacią się wydawała, za jej nieidealność, czego tak często brakuje kobiecym postaciom. Pozostałych bohaterów warto odkryć samemu. Dean, z początku postać niemalże enigmatyczna, sukcesywnie nabiera kształtów. Opisanie go zdecydowanie mogłoby zepsuć zabawę. Język Czytało się szybko i sprawnie, ale jednocześnie język nie był przesadnie prosty. Nie należał do szczególnie wyrafinowanego, jednak nie był też w żaden sposób drażniący, co uznaję za niewątpliwą zaletę :) Podsumowanie Nie spodziewałam się tego, co odnalazłam w ?Gwiazdach, które spłonęły?. Może właśnie dlatego ta powieść mnie tak pozytywnie zaskoczyła. Nie jest to lektura ani łatwa, ani przesadnie trudna, ale do pewnego stopnia angażuje emocjonalnie. Stanowi naprawdę ciekawe studium życia i psychiki kobiety znajdującej się w takiej sytuacji jak Claire. Czy można ją osądzać za to, co zrobiła? Musicie ocenić sami. Polecam tym, którzy mają ochotę nie tyle na sam romans, co bardziej na dobry wgląd w destrukcyjny charakter niektórych relacji i związków.

Zakładka do książek

ilość recenzji:10

brak oceny 25-10-2017 19:02

Czy po kilku latach związku  miłość może się nagle wypalić? Clarie Spruce budzi się pewnego  poranka z myślą, że jej  życie nie jest idealne. Dla ukochanego męża porzuciła pracę poświęcając się wychowaniu dziecka. Jej życie obraca się o 180 stopni w momencie otrzymania tajemniczej  wiadomości na Facebooku. Były chłopak Clarie postanawia nawiązać z nią kontakt. Dean  był największą miłością kobiety. Clarie jest zaskoczona i  podekscytowana. Na nowo  zakochuje się w Deanie. Ta znajomość będzie miała dla niej  poważne konsekwencje.

Gwiazdy, które spłonęły to książka o  niespełnionych  ambicjach. Główna bohaterka popada w lekką depresje po  urodzeniu syna. Czuje się zagubiona i samotna. Dużo poświęciła żeby uszczęśliwić swojego  męża. Nie może patrzeć na Milesa, który spełnia się zawodowo jako chirurg i  naukowiec. Cała sytuacja panująca w domu Clarie była dla mnie dziwna. Kobieta postanowiła nie rozmawiać z mężem o swoich uczuciach. Sądzę, że Miles zrozumiałby żonę i poszukaliby razem jakiegoś rozsądnego  rozwiązania tej sytuacji.
W książce autorka wielokrotnie powraca do  przeszłości Clarie. Melissa Falcon Field pokazuje czytelnikowi, co  ukształtowało osobowość głównej  bohaterki. Autorka zgrabnie opisuje początki  związku Clarie i Deanem. Czytelnik  poznaje również tragiczną historię rodziny głównej  bohaterki. Jedno jest pewne- Clarie nigdy  w życiu  nie było łatwo. Jako nastolatka musiała pogodzić się z odejściem matki. Na tym  seria tragicznych  zdarzeń się nie zakończyła. Niedługo po rozstaniu rodziców samobójstwo  popełnia ojciec  Clarie. Autorka stara się pokazać główną bohaterkę z wielu perspektyw. Gwiazdy, które spłonęły to ciekawa i przejmująca opowieść o ogromnym pragnieniu  miłości.
Clarie to  ciekawa postać. Poznajemy  ją w momencie pojawienia się kryzysu w jej małżeństwie. Kobieta jest ewidentnie nieszczęśliwa. Zdecydowanie nie odpowiada jej  rola matki. Spełniała  się wcześniej zawodowo prowadząc zakrojone na szeroką skalę programy  badawcze. Co najważniejsze-  wcześniej  była doceniana. Długo  starała  się zajść w ciąże. Kila prób zakończyło się poronieniem. Clarie była sfrustrowana całą sytuacją. W końcu udało jej  się urodzić zdrowego  synka. Jej mąż pochłonięty pracą zawodową rzadko  bywa w domu. W pewnym  momencie nie dostrzega swojej małżonki i  jej potrzeb. Clarie wdaje się w niebezpieczną relację z byłym ukochanym. Autorka zgrabnie przelewa na papier całą prawdę o internetowych  relacjach. Główna bohaterka pierwszy  raz od dłuższego  czas  czuje się kochana i doceniana. Clarie zaczęła podejmować dość spontaniczne decyzje, co  było  dla mnie zaskakujące. Momentami  miałam wrażenie, że główna bohaterka cierpi na piromanię. Ogień chorobliwie fascynował Clarie.
Gwiazdy, które spłonęły to powieść obyczajowa z lekkim wątkiem kryminalnym. Czytelnik  nie jest w stanie przewidzieć, co  wydarzy się później. W zachowaniu Clarie pojawiają się zmiany. Dziwi mnie, że mąż bohaterki  nie zauważył sygnałów ostrzegawczych. Autorka zgrabnie pokazała sytuację w której  jeden  z małżonków poświęca karierę zawodową  dla wychowania dziecka. Dla Clarie była to bardzo trudna decyzja. Melissa Falcon Field zgrabnie opisuje związek  dwojga ludzi na różnych etapach rozwoju. Dodatkowo  autorka obnaża niebezpieczeństwa jakie niosą ze sobą związki internetowe relacje.
Cała historia przedstawiona jest z perspektywy Clarie. Zastosowanie narracji  pierwszoosobowej  było zdecydowanie ciekawym zabiegiem. Czytelnik wraz z bohaterką może przeżywać różne wydarzenia i odczuwać towarzyszące im emocje. Mnie osobiście rozczarowała postawa Milesa. Clarie została zamknięta w złotej  klatce. Dało się odczuć, że takie życie jej nie odpowiada. Gwiazdy, które spłonęły to książka z morałem. Czasem lepiej uczyć się na cudzych  błędach, ale własne na dłużej zapamiętamy. Końcówka książki  była dla mnie sporym zaskoczeniem
Głowna bohaterka robi sobie rachunek sumienia i próbuje pogodzić się z przeszłością. Clarie ma na swoim  koncie kilka poważnych  przewinień. Książka wzbudziła we mnie sporo  emocji. Autorka zgrabnie pokazała sytuację matek, które poświęcają karierę zawodową dla wychowywania dziecka. Melissa Falcon Field zaserwowała czytelnikom ciekawą lekcję tolerancji. Najmocniejszym elementem książki  są wykreowane przez autorkę postacie. Na końcu książki  czytelnik  ma okazje zapoznać się z wywiadem przeprowadzonym z autorką.
Gwiazdy, które spłonęły to  ciekawa propozycja dla fanów powieści obyczajowych. Fabuła powieści jest niebanalna, a bohaterowie zapadają w pamięć. Autorka pokazuje, że nie powinniśmy  zapominać o własnym szczęściu Polecam!

Julia Deja

ilość recenzji:30

brak oceny 25-10-2017 14:52

Inne kobiety mogłyby zazdrościć Claire dużego domu, męża, który jest cenionym lekarzem oraz uroczego synka. Tymczasem ona sama czuje, że jej życie to coraz bardziej przytłaczające pasmo monotonii i nudy. Claire ucieka myślami do minionych lat, aż przeszłość niemal dosłownie puka do jej drzwi. Wiadomość na Facebooku od dawnej miłości zamienia się w pozornie niewinny flirt, zaś flirt przeradza się w coś zdecydowanie głębszego... i niebezpiecznego.

Na pierwszy rzut oka książka Melissy Falcon Field to bardzo sztampowa, stereotypowo wręcz kobieca powieść. Główna bohaterka, Claire, ma 40 lat i porzuciła karierę zawodową, by poświęcić się rodzinie. Z biegiem czasu odkrywa, że wcale nie jest z tego powodu szczęśliwa. Czuje się zaniedbywana przez wiecznie pracującego męża i nawet ogromna miłość do Jonaha, ich jedynego dziecka, nie wyzwala jej z okowów rozczarowania. Do szarości dnia codziennego wkrada się Dean ? pierwsza miłość Claire. Czołowa postać, będąca tutaj zarazem narratorem, z pewnością sprawi, że wiele czytelniczek się z nią utożsami. Mogę się założyć, że mnóstwo kobiet będzie razem z Claire wzdychać do Deana i pomstować na Milesa za to, że kompletnie nie poświęca uwagi żonie.

Tym samym, niestety, do powieści wkradła się nuda. Obserwujemy życie bohaterki, poznajemy jej myśli i uczucia, razem z nią przenosimy się do przeszłości, szczególnie do czasów dzieciństwa i dojrzewania, by odtworzyć opowieść o pierwszym zauroczeniu. W tle rozwija się korespondencja z Deanem, która z czasem staje się wątkiem wiodącym. Przyznaję, że byłam już mocno zmęczona nieustannym marudzeniem Claire, a w książce zbyt wiele się nie działo, nawet jeśli perypetie jej rodziny (szczególnie te dotyczące rodziców) były całkiem interesujące. Czekałam na coś, co zdynamizuje akcję i zapewni dawkę mocniejszych emocji. No i się doczekałam. Sprawy przybierają pod koniec interesujący obrót, dzięki któremu historia nabrała kolorów.

Patrząc z perspektywy całości muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, jak bardzo ta książka jest spójna. Tytuł (w tym przypadku wygrywa polski), charakterystyka Claire jako nastolatki, a później jako dojrzałej kobiety znakomicie się przeplatają z nieustannie przewijającym się motywem ognia, jego pięknem i zarazem związanym z nim niebezpieczeństwem. Gdzieś obok towarzyszy nam widmo komety Halleya. Zainteresowania Claire, polegające na odkrywaniu kosmosu czy badaniu atmosfery sprawiają, że nie jest ona typową, zawiedzioną przez życie kurą domową, tylko gwiazdą, która zdecydowanie zbyt wcześnie spadła. Schemat kompozycyjny powieści jest nieskomplikowany, mimo to doceniam jego prostotę, gdyż między innymi dzięki temu wątki tak ładnie się ze sobą łączą.

Używając słów mojego nauczyciela matematyki z podstawówki, autora trochę ?zmaściła? sprawę z Deanem. Początkowo znakomicie oddała chemię między nim a główną bohaterką, jednak później, zamiast dłużej trzymać czytelnika w niepewności, zaczęła dawać dość jasne sygnały, przez które szybko się domyśliłam, jak ta odnowiona znajomość może się skończyć. Mimo wszystko to nie zmienia faktu, że Dean jest chyba najciekawszą postacią w tej powieści. Tak naprawdę to chodząca zagadka; poznajemy go jako wyjątkowo pociągającego, niezależnego faceta, jednak nie da się ukryć, że skrywa on w sobie mrok, który ciężko jest pojąć. Claire bardzo łatwo daje się polubić (i znienawidzić, nie ma nic pomiędzy tymi dwoma uczuciami), Miles po prostu mnie irytował. I choć trójkąty miłosne to naprawdę przereklamowana sprawa, tutaj jakoś nie miałam nic przeciwko, wszystko wydawało się mieć sensowny powód i wytłumaczenie.

W warstwie technicznej nie mam zbyt wiele do zarzucenia. Styl jest przyjemny w odbiorze, dialogi wypadają raczej naturalnie ? czasem jedynie wiadomości wymieniane między Deanem a Claire wydawały mi się nieco przerysowane. Autorka bardzo zgrabnie łączy wydarzenia teraźniejsze i przeszłość, zwłaszcza że te dwie kategorie czasowe pozostają ze sobą w stałym związku. Finał, choć pozostawia za sobą niedosyt, wydaje się też całkiem na miejscu, biorąc pod uwagę całą fabułę. Czego ogólnie zabrakło? Emocji, gwałtowniejszych uczuć. Przeciwnicy refleksyjnych opisów raczej nie będą zadowoleni, kiedy odkryją, że szybsza akcja następuje tak naprawdę dopiero po trzech czwartych książki.

?Gwiazdy, które spłonęły? to bez wątpienia dobrze przemyślany debiut, który co prawda nie powala dynamizmem, ale jednak daje do myślenia. Pełnokrwiści bohaterowie stają się niemalże namacalni, a fajny twist pod koniec wynagradza nieco zbyt rozwlekłe rozmyślania i dość drobiazgowe opisy życia codziennego. Z całą pewnością nie jest to powieść z fajerwerkami, mimo to ma swój urok.

ogrodksiazek.blogspot.com

ilość recenzji:187

brak oceny 24-10-2017 15:48

Mała dziewczynka w kotlinie Kalahari od lat była sama. Pewnego dnia włożyła dłoń do płonącego ogniska, wyjmując z niego rozgrzane do czerwoności węgielki. Rzuciła je prosto w niebo i stworzyła w ten sposób Drogę Mleczną. Rozjaśniając pustynię, pozwoliła przemierzać ją podróżnikom i od tej chwili już nigdy nie była samotna.
Igranie z ogniem to jednak wielkie ryzyko. Nie każdy wychodzi z niego cało, jak dziewczynka z legendy...

Claire czuje się coraz bardziej zagubiona w swoim życiu. Od czasu przeprowadzki nie może dojść do siebie. Późne macierzyństwo i porzucenie kariery sprawiły, że kobieta nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji. Tęskni za pracą, za swoimi badaniami, za przyjaciółmi pozostawionymi na Wybrzeżu, za pięknym domem wyremontowanym własnymi siłami razem z mężem. W Madison miało być lepiej, tymczasem wszystko zmieniło się na gorsze. Wynajmowane lokum nie podoba się Claire, zdecydowanie nie jest też odpowiednie dla małego dziecka. Miles wybrał je, ponieważ było blisko jego laboratorium i zdaje się, że to jedyne, czym się kierował. Miał spędzać z rodziną więcej czasu, ale praca w szpitalu i badania pochłaniają go tak bardzo, że wciąż jest nieobecny. Coraz bardziej oddala się od żony, nie zwraca uwagi nawet na jej desperackie próby naprawienia ich relacji. Kobieta zaczyna wątpić, czy kiedykolwiek jeszcze będzie między nimi jak dawniej. Niespodziewanie dostaje na Facebooku wiadomość od Deana, swojej pierwszej miłości...

Powieść Melissy Falcon Field to przejmujące studium kobiety samotnej i zagubionej. Claire niedawno została matką i trudno jej się pogodzić z tym, jak bardzo macierzyństwo zmieniło jej życie. Zrezygnowała z pracy, by opiekować się synkiem. Choć zadziwia ją siła uczucia, jakim go darzy, a zajmowanie się nim sprawia jej wiele radości, z nostalgią wraca myślami do przeszłości. W zasadzie wychowuje Jonaha sama, gdyż jej mąż jest wiecznie zajęty. Ciągle obiecuje, że będzie spędzał z nimi więcej czasu, ale są to tylko puste słowa. Claire czuje się nie tylko bezgranicznie samotna, ale również niepotrzebna. Za każdym razem, gdy okazuje dobrą wolę i pragnie pomóc w czymś Milesowi, on odrzuca jej propozycje. Kobieta coraz częściej zastanawia się, co kiedyś popchnęło jej matkę do odejścia od ojca. Czy czuła się tak samo, jak ona teraz? Claire wcale nie zamierza iść w jej ślady, jednak nie ma pojęcia, co jeszcze mogłaby zrobić, aby nie dopuścić do rozpadu swojego małżeństwa.

Historia opowiedziana w powieści "Gwiazdy, które spłonęły" skupia się na kobiecie przeżywającej poważne życiowe zmiany, do których bardzo trudno jest się jej dostosować. Samotna, zagubiona, poważnie zaniedbywana przez męża. W dodatku dręczą ją dramatyczne wydarzenia z przeszłości, o których mimo upływu lat nie potrafi zapomnieć. Narracja prowadzona z perspektywy Claire sprawia, że bohaterka stała mi się wyjątkowo bliska, chociaż nie pochwalałam dokonywanych przez nią wyborów. Z zapartym tchem śledziłam jednak wydarzenia z nadzieją, że wszystko ostatecznie się wyjaśni i ułoży. Powieść czytało mi się szybko, lecz ze ściśniętym sercem. Chciałam powstrzymać Claire przed złymi decyzjami, nieuchronnie prowadzącymi ku katastrofie. Ciągle jednak wierzyłam, że główna bohaterka wycofa się, zanim będzie za późno. Ta powieść wciąga, porusza i niepokoi, a przewijające się przez nią trudne tematy sprawiają, że warto po nią sięgnąć. Ja nie mogłam się oderwać.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!

Joanna Balcar-Palinker

ilość recenzji:1

brak oceny 24-10-2017 09:42

Powieść o życiu, takim prawdziwym, pełnym goryczy, znudzenia, ale i radości. Powieść, która pokazuje nam, że czasem warto spróbować raz jeszcze, bo warto, bo trzeba, bo nie wolno sie poddawać. To właśnie "Gwiazdy, które spłonęły". Zapraszam na recenzję.




Clarie jest czterdziestoletnią kobietą. Wydawać by sie mogło, że ma w zyciu wszystko, co jest potrzebne do szczęścia - kochającego męża, upragnione dziecko, dom... Jednak czuje się wypalona i znudzona. Dla męża i dziecka właśnie zrezygnowała z pracy, którą kochała, a mąż pracuje za nich dwoje, co wiąże się z jego częstą nieobecnością. Gdzie podziała się spontaniczność i namiętność? Czyżby pod rosnącym brzuszkiem współmałżonka? Kiedy na facebooku odzywa się piersza miłość kobiety, jej życie zaczyna na nowo być piękne, jednak wszystko wskazuje na to, że odnowienie tej znajomości będzie życiowym błędem bohaterki. Czy da radę w porę zorientować się, co tak naprawdę jest dla niej ważne?

"Gwiazdy, które spłonęły" to powieść, która zaintrygowała mnie już swoim tytułem, a kiedy przeczytałam, że bohaterka jest prawie moją rówieśniczką, sięgnęłam po nia bez zastanowienia i nie zwiodłam się. To piękna opowieść napisana pięknym językiem, mądra i skłaniająca do myślenia. Pokazuje nam też, że nie zawsze w życiu powinno się robic rzeczy bez przemyślenia i brnąć w coś, co jest z góry skazane na niepowdzenie. To powieść mocno psychologiczna. Świetnym zagraniem autorki jest przeplatanie teraźniejszości z przeszłością, co daje nam zdecydowanie lepszy obraz sytuacji, jak również pozwala poznać Clarie. Czytająć ops bohaterki, mozna by pomyśleć, że jest próżną kobietą, łasą na komplementy i nie wiedzącą czego chce. Nic podobnego, bo jej zachowanie ściśle wiąże się z jej dzieciństwem, które nie było zbyt różowe. Wielkie piętno na psychice kobiety odcisnął tez fakt, że jej mama odeszła od ojca, kiedy ta pierwsza była jeszcze nastolatką, a jak powszechnie wiadomo, dzieci w tym czasie najbardziej potrzebuja matki. Z cała pewnością na jej zachowanie wpłynął też szerego innych czynników, jednak trudne dzieciństwo było przysłowiową "kroplą, która przelała czarę goryczy".

W tym wszystkim zauważyłam jeszcze jedną rzecz - Melissa Falcon Field pokazuje nam jak delikatne są kobiety i jak bardzo potrzeba im miłości, tej namacalnej, a nie na zasadzie "raz Ci powiedziałem, że Cie kocham i dam znać, jak się coś zmieni". Każda kobieta rozkwita przy odpowiednim mężczyźnie, tylko ważne jest aby oboje o to dbali i nie zapominali w wirze codziennych obowiązków o sobie nawzajem. Narracja pierszoosobowa daje nam dodatkowo możliwośc dogłębnego wczucia się we wnętrze bohaterki. Prawie namacalnie odczuwamy jej depresję, chęć zmian, zawód i samotność. Mało dialogów, a w zamian sporo przemyśleń dopełnia całość. To książka, w której nie ma żadnych braków, bo dostajemy pełny zestaw pytań, opisów i odczuć, w pakiecie z pięknym, literackim stylem.

Polecam "Gwiazdy, które spłonęły" czytelnikom lubiącym w literaturze mądrośc płynącą z każdego słowa.

czytajzpauelka

ilość recenzji:1

brak oceny 22-10-2017 19:26

Clarie ma za sobą ciężkie dzieciństwo - drugi związek matki, rozwód rodziców, śmierć ojca. Za tymi tragediami kryje się jeszcze coś innego - ogień, który pozwala jej poradzić sobie z trudnymi sytuacjami, uwolnić się od złych myśli, ukarać winnych czy zapomnieć...
Przy Clarie jest zawsze Dean, jej chłopak. Jednak i on zostawia dziewczynę...
Z bagażem doświadczeń bohaterka rusza w świat i znajduje miłość swojego życia - Milesa. Zamieszkują w domku, remontują go, po wielu latach starań na świat przychodzi ich syn. Wydawałoby się, że piękniej być nie może i nikt tego szczęścia nie jest w stanie zniszczyć...
...nikt poza samą Clarie.
Po przeprowadzce do miasta, która była spowodowana pracą zawodową Milesa, ich małżeństwo przechodzi kryzys. Ona samotna w domu z dzieckiem, on w pełni poświęcający się pracy.
I wtedy odzywa się stara miłość - Dean. Daje ukojenie samotności, wracają wspomnienia, wraca też ogień...
Książkę przeczytałam szybko, daje dużo do myślenia. Clarie zagubiła się, a ten czas wykorzystał jej były chłopak. Napisał na facebooku w momencie najmniej odpowiednim. Wniósł w życie bohaterki chaos, zwątpienie, niepewność, ale też sprawił, że zaczęła doceniać to co ma i to co może stracić, albo to co przed chwilą straciła. Clarie jest zagubiona - jednocześnie chce być szczęśliwa w małżeństwie, kocha swojego męża; swojemu synkowi chce dać pełną rodzinę, ona takiej nie miała...
...Dena jednak nie pozwala o sobie zapomnieć; a jego propozycja - choć absurdalna i zła - sprawia, że bohaterka chcąc zapomnieć o przeszłości nie umie postąpić inaczej...
W życiu zbyt szybko się poddajemy, tracimy nadzieję, szukamy nowych wrażeń, a tego co "nasze", znane i kochane nie doceniamy. Po fakcie, gdy niekiedy nie ma odwrotu rozumiemy dopiero swój błąd - jedna chwila, a konsekwencji cała masa.
Czy przebaczać takie błędy?
Na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi - każdy musi to przemyśleć to po swojemu, bo dźwigamy tyle ile jesteśmy w stanie unieść...

Zaczytana Anielka

ilość recenzji:27

brak oceny 20-10-2017 15:37

Clarie to czterdziestoletnia matka i żona. Poświęciła swoją wymarzoną karierę dla rodziny. Clarie w swoim życiu czuje się samotna i zagubiona. W jej małżeństwie dawno zabrakło romantyczności. Któregoś dnia kobieta na portalu społecznościowym odbiera wiadomość od swojej pierwszej miłości. Clarie ulega pokusie i rozpoczyna internetowy romans.

Książka opowiada o zagubionej, poniekąd samotnej kobiecie, która wraz z mężem i synkiem przeprowadza się z dala od domu. Czuje się osamotniona, podczas gdy jej mąż całkowicie oddany jest swojej pracy. Jej małżeństwo coraz barier traci sens. Jesteście ciekawi jak potoczą się losy Clarie i jej rodziny.

W książce mamy wydarzenia z przeszłości, którymi autorka przeplata te wydarzenia z teraźniejszości. Clarie na pewno nie miała łatwego dzieciństwa. Stara się odciąć od przeszłości jednak to nie jest takie łatwe. Wspomnienia wciąż wracają.

Książka sprowadza nad do myślenia. Jak postąpiłaby inna kobieta na miejscu głównej bohaterki? Próbowałaby walczyć o swoje małżeństwo czy może oddałaby się namiętnemu romansowi ze swoją dawną miłością? Ja sama nie mam pojęcia jak bym się zachowała na miejscu Clarie, bo nie maniakami szansy być na jej miejscu. I chyba nie wiem, czy bym chciała.

"Gwiazdy, które spłonęły" to historia o trudnym dzieciństwie, poszukiwaniu miłości i szczęścia. Autorka przedstawia nam obraz rozpadającego się małżeństwa. Książka była bardzo wciągająca. Niesamowicie przyjemnie mi się ją czytało.

Jako że jest to pierwsza książka tej autorki jestem pod wrażeniem. Moim zdaniem to bardzo udany debiut. Autorka ma dosyć lekki styl pisania co nie zmienia faktu, że książka była bardzo wciągająca i moim zdaniem udanie napisana. Jestem ciekawa czy autorka napisze kiedyś kolejne książki.

Janielka

ilość recenzji:88

brak oceny 18-10-2017 19:50

Czym jest prawdziwa miłość? Pewnie każda z nas zadawało sobie to pytanie nie raz. Pewnie tez nie raz na nie odpowiadała.
Pozwolę sobie przytoczyć definicję miłości według Słownika języka polskiego
?miłość
1. ?głębokie uczucie do drugiej osoby, któremu zwykle towarzyszy pożądanie?
2. ?silna więź, jaka łączy ludzi sobie bliskich?
3. ?poczucie silnej więzi z czymś, co jest dla kogoś wielką wartością??
No i wszystko jasne?

Claire to do niedawna szczęśliwa żona i spełniona matka. Jej mąż to lekarz i naukowiec, którego w zasadzie nigdy nie ma w domu. Kobieta czuje się samotna i bardzo nieszczęśliwa. Te uczucia pogłębia samotność, spowodowana wyprowadzka do innego miasta i tam bark przyjaciół i znajomych. Jest ona również naukowcem tyle, że zajmuję się gwiazdami. Bardzo brakuje jej pracy, jej wiecznie zapracowany mąż nie ma dla niej czasu, wieczny śnieg nie nastraja jej optymistycznie. Kobieta jest samotna i sfrustrowana czuje się bardzo nieszczęśliwa.
Pewnego dnia dostaje wiadomość na portalu społecznościowym od swojej dawnej miłości. Nawiązują ze sobą kontakt. Ich rozmowy stają się coraz bardziej szczere, intymne. Można rzec, że to taki niewinny internetowy romans. Nie myślcie jednak, że jest to taki typowy romans, to raczej rozmowy dwójki ludzi, którzy nie mogą sobie poradzić ze swoimi myślami, ze swoim obecnym życiem. Jednak żar dawnej miłości powoli zaczyna płonąć. Zrozumienie, czułość to zawsze chyba działa?
Dochodzi do tego, zże Dean pewnego dnia staje w progu domu Claire. Co wybierze kobieta? Czy postara się walczyć o swoje małżeństwo, czy może jednak dawna miłość okaże się bardziej pociągająca?
W książce mamy to, co sama uwielbiam, czyli zwany przeze mnie ?dwu czas?.
Teraźniejsze wydarzenia w bardzo płynny i zgrabny sposób przeplatają się z przeszłością. Są one bardzo dobrze wkomponowane. Taka budowa utworu pozwala tu czytelnikowi lepiej zrozumieć naszą bohaterkę. Starać się zrozumieć, dlaczego i jakie wydarzenia zaważyły na tym, jakie jest teraz jej życie, dlaczego powracają demony z przeszłości. Książka jest świetnie napisana pod względem psychologicznym. Zmusza nas do przeprowadzenia analizy postępowania bohaterki. Do zastanowienia się nad jej postępowaniem i reakcjami. Pierwszoosobowa narracja pozwala nam się idealnie wczuć w emocje głównej bohaterki. Dzięki temu możemy razem z nią czuć zawiedzenie, kiedy mąż zjada przygotowaną przez nią kolację w swoim gabinecie, zamiast z nią. Jej rozmyślania na temat ich związku są czasami przerażające i takie prawdziwe, to np. jak dwoje ludzi, którzy się kochali może, się od siebie oddalić.
Książka ?Gwiazdy, które spłonęły? to piękna opowieść o tym, że przeszłość to cos, z czym należy się pogodzić, bo inaczej nie będziemy stanie samym sobie wybaczyć. Jeśli nie potrafimy tego zrobić, to ciężko nam będzie kochać, bo przecież miłość to wybaczania.
Pomyślicie, że fabuła jest może banalna. No cóż, może i tak, mimo wszystko zmusza nas do chwili zatrzymania się. Przemyślenia, podarowania sobie chwili dla siebie. Dla własnych galopujących myśli, które czasami gdzieś w nas siedzą i czekają na to, żeby się z nimi pogodzić i zaprzyjaźnić. To taka książka ? chwila dla nas.

Aga Zaczytana

ilość recenzji:1

brak oceny 18-10-2017 09:48

Nie ukrywam, że literatura obyczajowa jest moim ulubionym gatunkiem na równi z fantastyką. W tej kwestii nie mam wątpliwości. Właśnie dlatego pochłonęłam tę pozycję w mgnieniu oka. Czy mi się podobała? O tym poniżej.


Przestaliśmy odnajdywać siebie nawzajem. Przestaliśmy sobie pomagać i wspierać się w pracy, przestaliśmy nawet śmiać się z absurdów.


Claire jest żoną i matką. I to ona jest główną bohaterką książki. Wszelkie wydarzenia przedstawione są z jej perspektywy.

Kobieta jest samotna. Wraz z mężem i synkiem przeprowadzili się daleko od domu rodzinnego, w pogoni za karierą Milesa. W trakcie pogłębiającej się samotności i beznadziejności codziennego życia odbiera wiadomość na Facebooku od swojej pierwszej miłości. I tak oto poznajemy przeszłość Claire i Deana oraz jesteśmy świadkami ich internetowego romansu.

Wszystko sprowadza się do spotkania i w efekcie do podjęcia decyzji, które będą miały wpływ na dalsze życie każdego. Z jednej strony mamy Milesa - męża, który poświęca życie karierze zawodowej i może się wydawać, że liczy się dla niego tylko to. Z drugiej strony natomiast mamy Claire, która poświęciła swoją karierę dla rodziny, dla synka. Porzuciła wszystko, aby zmienić diametralnie miejsce swojego zamieszkania i pozostawić za sobą nierozwiązane problemy z przeszłości...


Szliśmy obok siebie, lecz podążaliśmy dwiema różnymi ścieżkami. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie momentu, w którym nasze drogi znów mogłyby się przeciąć.


Książka daje do myślenia. Jak postąpiłaby inna kobieta na miejscu Claire? Czy próbowałaby za wszelką cenę odnaleźć szczęście w wizji małżeństwa swojego męża? Czy może jednak dałaby się porwać swojej dawnej miłości? Każdy ma swoje odpowiedzi na te pytania. Ja z pewnością nie postąpiłabym tak, jak główna bohaterka. Ale nie oceniam jej wyborów. Była zagubiona i samotna. A Dean pojawił się w momencie, kiedy kobieta nie wiedziała w jaki sposób dalej poprowadzić swoje życie.

Polecam. Historia nie jest płytka, jest warta uwagi. Ponadto okładka... Nie dość, że jest piękna to jeszcze jest symboliczna i ma w sobie ukryte znaczenie, które odkrywamy podczas poznawania historii Claire.


Jesteśmy jak komety. Zostawiamy za sobą pył naszego życia, który wciąż do nas powraca.