Książka Jacka Soboty zaczyna się niepozornie, ale jest w tej niepozorności coś na kształt ducha Edgara Allana Poego. Klimat panuje tu ciężki, masywny, śmiercią i cierpieniem przepełniony. Powoli, niespiesznie, ale przecież z nieubłaganą konsekwencją, wciąga nas Autor w ponury świat głębi duszy człowieczej, pokazanej, czy może raczej na naszych oczach wiwisekcjonowanej, poprzez nakreślenie kilkunastu heterogenicznych rysów osobowości ludzkiej. Oto misternie skonstruowane krzywe zwierciadło, ukazujące odbicie wiecznego kontredansu ciała i ducha.
Podano do stołu! Głównym daniem jest traktat o człowieku, podany w gęstym sosie filozoficznym, z dodatkiem zgrabnego stylu i lekkości Autorskiego pióra. Nie ma najmniejszej potrzeby życzyć smacznego...