Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Przyjaciółka   Książka 37,28 zł
Paderborn Langer Tom 2   Książka 32,93 zł
Tajemnica domu Uklejów   Książka 37,99 zł

Fynf und cfancyś (twarda)

książka

Wydawnictwo Znak
Oprawa twarda
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

  Autor powraca do swoich ulubionych postaci z legendarnego Lubiewa.

  Dianka szuka szczęścia w Wiedniu, który zdaje się być spełnieniem marzenia o zachodnioeuropejskim raju. Wstępem do niego jest jednak męski szalet, w którym zarobić najłatwiej. Na jej drodze staje pewien Polak o wiele obiecującej ksywie `Fynfundcfancyś`.

  Cierpki humor, groza codzienności i niedyskretny urok lat 90. Najnowsza powieść enfant terrible polskiej literatury to powrót autora do jego literackich korzeni.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Znak
Oprawa: twarda
Okładka: twarda
Wprowadzono: 15.04.2015

RECENZJE - książki - Fynf und cfancyś

4.3/5 ( 3 oceny )
  • 5
    2
  • 4
    0
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    0

wercix99

ilość recenzji:21

brak oceny 9-08-2016 09:47

Witkowski w swojej powieści przenosi nas do lat 90. na tereny państw niemieckojęzycznych: Austrii, Niemiec i Szwajcarii. Dla kontrastu główni bohaterowie pochodzą z Polski i ze Słowacji.
Tytuł, to nic innego jak ksywka Michała (Polaka), która podpowiada nam o długości jego męskiego przyrodzenia. A więc o czym jest książka? W dwóch słowach - o męskich prostytutkach.

Michał i Słowak Dianka przyjeżdżają do Austrii, dokładnie do Wiednia, jako biedni imigranci. Poszukują pracy, jednak nie zamierzają stać na zmywaku czy kosić trawy. Oferują siebie do wynajęcia dla starszych, samotnych panów, którzy potrzebują kogoś do towarzystwa.

Fynfundcfancyś jest człowiekiem, który jest zdolny praktycznie do wszystkiego. Zna się na strategii i potrafi zarządzać "zarobionymi" pieniędzmi. Za zdobyte fundusze znajduje nowych klientów. Kradzieże, różne wybryki i kurewstwo, to jego sposób na życie. Michał dodatkowo to pochwala, uważa, że to, co robi, jest dobre i nie ma powodów do jakichkolwiek wyrzutów sumienia.

Z kolei Dianka jest zupełnie odmienną postacią. Jest totalnie niepoukładaną osobą, nie potrafi zorganizować sobie dnia, bierze co popadnie, a klienci uchodzą w jej oczach za milionerów. Nie potrafi zaoszczędzić lub mądrze wydać "zarobionych" pieniędzy, wszystko, co zdobędzie, od razu wydaje na słodycze. Jest w ogóle nieodpowiedzialną osobą. Często wznosi się na wyżyny, żeby potem boleśnie upaść na ziemię.

Autor nie przebiera w słowach, pisał ostro, nie wygładzając codzienności. Mimo iż przeczytałam tę książkę w trzy dni, to była dla mnie strasznie ciężka, nie mogłam się w niej połapać aż do połowy, potem też nie było z tym najlepiej. Język Witkowskiego wzbudził we mnie niesmak. Dodatkowym utrudnieniem w czytaniu książki były wymieszane języki: polski, angielski i niemiecki. Czytając opinie natknęłam się na takie, które mówiły o występującym w tej pozycji humorze. Ja się na nic takiego nie natknęłam. Książka była nudna, przytłaczająca i, jak dla mnie, w ogóle bez sensu. O ile niektóre książki zmuszają czytelnika do refleksji, tak ta kompletnie mnie zniechęciła do twórczości Witkowskiego.
Może kiedyś się do niej przekonam, ale na chwilę obecną mówię NIE powieściom tego autora.

Magdalena Borkowska

ilość recenzji:326

brak oceny 18-01-2016 15:07

Literatura powinna wzbudzać emocje. Poruszać. Skłaniać do refleksji. Budzić wzruszenie, czasem gniew. Zamykając książkę, winniśmy czuć, że coś z tego spotkania wynieśliśmy. W przypadku "Fynf und cfancyś" Michała Witkowskiego w głowie huczy jedno pytanie: Po co? Po co ta książka? Co miała mi dać? Miała czegoś nauczyć? Powieść Witkowskiego to historia dwóch męskich prostytutek, które przyjeżdżają do Wiednia, a potem do Zurychu, w poszukiwaniu lepszego życia. To analiza gejowskiego środowiska funkcjonującego w zachodnim świecie, przybyłego z "gorszej", bo postkomunistycznej części Europy, i wyłącznie po to, by szybko się wzbogacić. I wcale nie tak, że ktoś obiecał gruszki na wierzbie, czystą i uczciwą pracą, i wykorzystał naiwność młodych chłopców. Każdy z nowo przybyłych wie, co go czeka. Marzą jednak o luksusie, lepszym bycie; chcą "zarobić" na dom, czasem ślub (sic!), rodzinę, samochód, a prostytucja to "łatwy" szmal. Co zaskakujące bohaterowie powieści udowadniają, że faktycznie: i łatwy, i przyjemny. Tego miałam się dowiedzieć? Że są prostytutki, męskie, którym seks za pieniądze sprawia frajdę? Że dla części to świetny sposób na zdobycie hajsu? Witkowski, gej, napisał książkę o gejach i ich nierządzie po lepszej stronie granicy. I co? Sam fakt, że homoseksualista napisał o prostytuujących się homoseksualistach ma mnie przekonać, że książka jest dobra? Że odważna? Pisarz nie przekonuje ani do bohaterów, którym brakuje psychologizacji, a jedyną motywacją są pieniądze, ani do fabuły, bo w zasadzie nie dzieje się nic, pomijając kolejne spotkania z klientami. Do tego historia jest przewidywalna: prostytucja daje "żyć" dopóki jest klient, a ty masz "branie". Gdy się skończysz, zostaje równia pochyła. Żadne zaskoczenie. Książce brak też jakiegokolwiek humoru, nie tylko tego cierpkiego, którym kusi okładka. Podsumowując: jeśli najnowsza powieść Witkowskiego ci się nie podoba - nie przejmuj się. Wcale nie znaczy, że jesteś pruderyjny, homofobiczny czy nie dostrzegasz głębi. To jedynie znaczy, że masz literacko dobry gust.

desnuda

ilość recenzji:6

brak oceny 8-01-2016 21:21

Podręcznik praktycznej nauki zawodu homoseksualna męska prostytutka

"Fynf und cfancyś" Michała Witkowskiego to powieść turpistyczna, pełna naturalistycznych, odrażających opisów scen z życia prostytuujących się na ulicach Niemiec, Austrii i Szwajcarii chłopców. To książka nie o gejach, ale o ciotach ? gejach, którzy upadli. Tekst, w którym nie brak ironii, cierpkiego, wulgarnego języka, ale też błyskotliwych żartów. Ale to także studium skutków odrzucenia i homofobii.

Najnowsza powieść Witkowskiego posiada co najmniej trzy wymiary. Można uznać ją za kontrowersyjną, nakierunkowaną na wzbudzenie sensacji, wulgarną i wydumaną. Można dostrzec w niej szaloną komedię utkaną z zabawnych, przerysowanych postaci, charakteryzujących się niekonwencjonalnym podejściem do życia i rezolutnymi przemyśleniami. W końcu, można postrzegać ją jako najsmutniejszą opowieść o konsekwencjach homofobii, braku wsparcia w rodzinie i ludzkim upodleniu. I choć Witkowski bardzo się stara, by to ostatnie oblicze swojej książki zakamuflować, ja nie potrafiłam go stracić go z oczu. Ale do tego spojrzenia potrzebny jest dobry podkład. I wcale nie mam na myśli kilku głębszych, a dokonanie małego researchu i zapoznanie się z historią Michała Witkowskiego. Trzeba zmienić perspektywę w spojrzeniu na tego człowieka. Pod płaszczykiem kolorowego klowna, Miss Gizzi, geja z nieznikającym z twarzy uśmiechem, kryje się mężczyzna uzależniony od antydepresantów, z bagażem trudnych, przytłaczających przeżyć. Jeśli dostrzeże się przyczyny, dla których jego życie potoczyło się w kierunku doświadczeń, jakie opisał w ?Lubiewie?, wówczas zaczyna się w Witkowskim widzieć nie wesołka, ale do głębi tragiczną postać.

Według nomenklatury Witkowskiego, nie każdy homoseksualista ? gej, jest ciotą. Cioty to mężczyźni utożsamiający się z kobiecymi cechami, nadający sobie damskie imiona, przegięci do granic, pieszczotliwie nazywający siebie ?kurwami?, ?szmatami? i ?zdzirami?. Sami siebie postrzegają jako buntowniczki, wyrzucone przez społeczeństwo na margines, ale akceptujące ten stan rzeczy. ?Geje ? w przeciwieństwie do ciot ? w pełni akceptują kapitalistyczne społeczeństwo, którego są wytworem, wyznają wartości mieszczańskie i nie chcą uchodzić za buntowników. Cioty są zadrą w tkance społecznej, a przynajmniej tak same siebie interpretują.? Jednak ?cioty nie biorą się znikąd?, jak twierdzi narrator powieści. I to klucz do interpretacji tej książki. Cioty to w wielu przypadkach homoseksualiści odrzuceni przez najbliższych, niezaakceptowani przez rodzinę, środowisko, ukrywający swoją orientację seksualną i szukający przestrzeni, w której mogą być sobą.

Książka jest bezczelnie realistyczna, nawet jeśli nie podoba nam się akceptowanie takiej rzeczywistości. To naga prawda o tym, jak ludzie, których natura stanowi problem dla otoczenia, a czasami także dla nich samych, szukają jakiejkolwiek akceptacji i przez to trafiają w najgorsze możliwe bagno ? na zagraniczne ulice, gdzie się prostytuują, żebrzą, kradną, chorują, głodują, padają ofiarami przemocy. I łapią się każdej obrzydliwości, która nęci, obiecuje zainteresowanie lub choćby marny zarobek. Czasem ucieczka z domu jest dziecinnym buntem, chęcią wyrwania się spod zakazów i nakazów rodziców, pozyskaniem wolności do robienia tego, na co się ma ochotę, niejedzenia typowych posiłków, obżerania się słodyczami, picia, palenia i niespania w nocy. Jeśli jednak ta ucieczka kończy się upadkiem i upodleniem, a człowiek nadal nie chce wracać do domu, to relacje w takiej rodzinie muszą być powierzchowne i fikcyjne.

Czy życie bohaterów jest niemoralne? Na pewno etycznym nie jest dopuszczenie do sytuacji, w której człowiek zmuszony jest do pozbycia się własnej godności w imię pozostania sobą. Cioty z ulicy stają się specyficzną wspólnotą, funkcjonującą na bardzo mętnych i przewrotnych warunkach. Nie istnieje między nimi przyjacielskie wsparcie, nikt nie podaje sobie życzliwej dłoni w trudnych chwilach, o materialnej, fizycznej, a nawet emocjonalnej pomocy nie ma mowy. A jednak jednoczy ich status outsidera, dają sobie nawzajem poczucie bycia kimś normalnym. W tej dziwacznej grupie nie ma zgorszenia, zniesmaczenia i odrzucenia ze względu na to, kim się jest. A takie życie bez maski, nawet za cenę funkcjonowania na dnie, zdaje się być dla tych ludzi ważniejsze, niż poukładany dom rodzinny, który nie oferuje zrozumienia, skoro mając możliwość powrotu, nigdy nie wracają. Co gorsza, niektórzy w tym świecie się świetnie odnajdują, zatracają, pozbywają się swojej godności, wstydu, a ciało traktują jak osobny byt, przeznaczony do zdobywania pieniędzy. Akceptują hierarchię, w której chłopak poniżej 16 roku życia to najcenniejszy towar, bo wraz z wiekiem popularność wśród klientów spada. Szczytem reklamy staje się tutaj tytułowe ?fynf und cfancyś? ? powtarzana w środowisku długość penisa. Witkowski z każdą kolejną stroną książki coraz usilniej stara się udowodnić, że życie cioterskiej prostytutki to żaden dramat, zwykła praca, fach, który trzeba opanować i dostosować się do rynku. To życie wcale nie jest gorsze od naszej stabilnej, przewidywalnej egzystencji, ba, ono jest nawet lepsze, bardziej wartościowe, bardziej prawdziwe. Im więcej luksusu i zepsucia, tym większy sukces.

Witkowski ma niesamowity dar przyglądania się ludziom, wychwytywania ich cech, zachowań, upodobań. Jego antropologiczne obserwacje zadziwiają swoją trafnością i błyskotliwością. Sportretował sprzedających się chłopców i ich klientów, brudny świat prostytucji. A może tylko tak nam się wydaje? Przecież Witkowski głośno zapowiadał, że pisze książkę o polskim show biznesie, powieść, w której pojawi się każda osoba, która bryluje na ściankach. Więc może tylko trzeba podmienić twarze i nazwiska, a dowiemy się, jak plugawe i ohydne jest środowisko rodzimych celebrytów?