Tytułowa Fibi to dosyć rezolutna dziewczynka, która w dosyć specyficzny sposób postrzega cały świat. Duży wpływ na jej zachowanie mieli jej rodzice (typowe nerdy), którzy wpoili latorośli pewne utarte i nietypowe zachowania. Nie trzeba chyba dodawać, że taki sposób bycia sprawia, iż nie ma ona zbyt wielkiego grona przyjaciół. Pewne braki w tym aspekcie rekompensuje sobie ona ciągłym przebywaniem w towarzystwie jednorożca z narcystycznym zaburzeniem osobowości o jakże wdzięcznym imieniu Marigold. Najnowszy tom przygód małej Fibi zaczyna się od krótkiego śledztwa mającego na celu wyjaśnienie dziwnego zachowania rodziców. Obawy wygnania z domu za nadmierne spożywanie płatków śniadaniowych okazują się bezpodstawne i czeka ją tylko wyjazd na obóz muzyczny. Poznaje ona tam bratnią (równie dziwaczną) rówieśniczkę, która zostaje jej przyjaciółką. Czas rozrywki szybko się kończy, nie oznacza to jednak powrotu do szarej i nudnej rzeczywistości. Przy zwariowanym jednorożcu nie można się przecież nudzić i zawsze pojawiają się na horyzoncie nowe ekscytujące przygody. Chociażby wizyta u cukierkowego smoka, odwiedziny u siostry Marigold, czy konieczność zajęcia się sprawą wrednych goblinów, które porwały Dakote i chciały zająć jej miejsce.
Zwariowane przygody młodej bohaterki i jej ?rogatej? towarzyszki, pełne nieprzewidywalnych zwrotów akcji, to nic innego jak prosta pełna humoru komiksowa opowieść dla najmłodszych. Oczywiście można się tutaj doszukiwać pewnych o wiele głębszych aspektów jak na przykład poszukiwanie własnej wartości czy nauka empatii. Nie ma jednak co ukrywać, że podstawowym zadaniem serii jest dostarczenie konkretnej grupie wiekowej należytej dawki rozrywki. Pod tym względem do komiksu nie można mieć żadnych, nawet najmniejszych zastrzeżeń. Autorka w umiejętny sposób lawiruje pomiędzy naprawdę różnymi tematami, spajając je klamrą odpowiednio dopasowanego humoru. Dzięki temu obcowanie z dziełem jest miłym relaksem zarówno dla dziewczynek, jak i chłopców. Warstwa humorystyczna skonstruowana jest w taki sposób, że uśmiech na twarzy pojawi się zarówno u młodszych, jak i dużo starszych czytelników. W kilku fragmentach zaprezentowana tutaj satyra będzie rozumiana tylko przez kogoś bardziej doświadczonego wiekowo (np. rodzica, który postanawia przeczytać komiks wraz ze swoją pociechą). Duże znaczenie ma tutaj świetnie wykonana praca tłumacza, który dostosował żarty do rodzimego rynku.
Pod względem całej otoczki fabularnej jest naprawdę przyjemnie. Jednak w swoich zachwytach nie posuwam się aż tak daleko, jak niektórzy krytycy, którzy uważają serię za najlepszy zbiór pasków komiksowych od czasów Calvina i Hobbesa i Fistaszków (informacja z tylnej okładki). Mamy jednak pełną wolność, gdzie jednią wolą psy, inni koty a jeszcze inny przedstawicieli koniowatych.
Jeśli zaś chodzi o warstwę artystyczną dzieła, to jest ona prosta, lekka, sympatyczna i kolorowa, czyli dokładnie taka, jaka powinna być w komiksie dla dzieci.
Biorąc pod uwagę wszystkie ?za? trzeci tom przygód Fibi i magicznego jednorożca to naprawdę całkiem udane dzieło, które zdecydowanie powinno przypaść do gustu każdemu młodszemu miłośnikowi komiksów, a i ktoś starszy może pozwolić sobie tutaj na chwilę beztroskiej przyjemności.
Opinia bierze udział w konkursie